ANALIZY KONSTYTUCYJNE, CZYLI KOMU SŁUŻY USTAWA ZASADNICZA? VI

VI

Mamy specyficzną sytuację. Przepisy Konstytucji są poprawnie skonstruowane, przewidują dla obywateli istotne dobrodziejstwa. Stosowanie jednak tych zasad w praktyce natrafia na poważne przeszkody, ponieważ system prawny jest niedomknięty, w wyniku braku legalnej, czyli wiążącej wykładni ustaw.

Brak instytucji gwarantującej praworządność powszechną, wyrażającą się w jednakowym stosowaniu prawa względem obywateli będących w analogicznej sytuacji sprawia, że ten układ społeczny nie chroni w istocie suwerena, ale pozoruje jego ochronę.

Gdyby prezentowana teza była nieprawdziwą, to ów wstyd związany ze stosowaniem umów cywilno-prawnych dla pracy najemnej powinien się już dawno skończyć, czyli powinniśmy zaprzestać zatrudniania obywateli na tej podstawie prawnej.

Tymczasem wskazane bezprawie trwa bez przerwy, działając na oczywistą szkodę już setek tysięcy obywateli wykonujących pracę najemną na podstawie umów cywilno-prawnych, którzy z tego powodu są, wbrew Konstytucji, pozbawieni płatnego urlopu i innych świadczeń pracowniczych.

Mimo funkcjonowania w Polsce różnych organów i organizacji szczycących się ochroną praw obywateli, ich działalność jak dotychczas nie zlikwidowała wstydu, za jaki profesor Arkadiusz Sobczyk uważa umowy cywilno-prawne stosowane dla pracy najemnej.

Nikt spośród uprawnionych na podstawie art. 191 Konstytucji, w tym przede wszystkim Rzecznik Praw Obywatelskich, czy ogólnokrajowe organizacje związkowe nie pokusił się o prosty zabieg w postaci skierowania zapytania do Trybunału Konstytucyjnego o takiej mniej więcej treści:

Czy zgodne jest z art. 24, 65 i 66 Konstytucji zatrudnianie obywateli do pracy najemnej w ramach umów cywilno-prawnych?

Odpowiedź na to pytanie, jak sądzę, mogłaby być tylko jedna, a mianowicie negatywna.

Takie rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego stawiałoby władzę w poważnie kłopotliwej sytuacji, gdyż docelowo musiałaby doprowadzić zasadniczo do likwidacji umów cywilno-prawnych zawieranych dla celów pracy najemnej, a to łączyłoby się z poważnymi problemami finansowymi.

Przede wszystkim pracodawca powróciłby do roli biznesmena, który dorabia się własnego majątku łyżeczką od herbaty, a nie chochlą. Doszłoby do znacznego zmniejszenia rozpiętości dochodów pomiędzy najbogatszymi i najbiedniejszymi.

Najprostsze słowo uczciwość znalazłoby swoje miejsce w polskich stosunkach społecznych. Wszystko to jednak nie stało się i być może jeszcze długo nie zaistnieje, ponieważ Konstytucja z 1997 r. nie została uchwalona dla ochrony obywateli, ale w celu zachowania status quo na dzień jej wejścia w życie.

Ona w istocie ma chronić i chroni tych, którzy bezprawnie lub bezzasadnie uwłaszczyli się na mieniu ogólnonarodowym i dbają pilnie, za jej pośrednictwem o to, aby nie doszło do żadnej zmiany istniejącego układu społecznego.

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *