NIKCZEMNICY

W sierpniu wysłuchałem w Polsacie wywiadu z byłym ministrem ds. zdrowia Łukaszem Szumowskim. Profesor tłumaczył, że swoją misję chciał zakończyć na wiosnę 2020 r. Niestety, koronawirus pokrzyżował te plany i dlatego, działając w naszym zdrowotnym interesie pozostał.

Zamiast medialnych podziękowań, niektórzy przedstawiciele opozycji zachowali się jak zdegenerowani do cna nikczemnicy, stawiając byłemu ministrowi jakieś wyssane z palca zarzuty korupcyjne.

Wiadomo powszechnie, że podejmowanie decyzji w stanach nadzwyczajnych obarczone jest zawsze ryzykiem błędu. Pandemia koronawirusa należy właśnie do takiego zdarzenia, które w pełni odpowiada pojęciu działania w stanie wyższej konieczności.

Ta instytucja prawna zasadniczo usprawiedliwia ewentualne błędy w podejmowanych decyzjach. Fakt ten nie eliminuje oczywiście prowadzenia postępowań karnych w sprawach wyjaśnienia, czy aby przy okazji nie doszło do korupcyjnego naruszenia prawa, co też ma miejsce, gdyż Ministerstwo Zdrowia powiadomiło o możliwości popełnienia przestępstwa organy prokuratury w sprawie zakupu nieatestowanych produktów.

W tych warunkach przypisywanie b. ministrowi odpowiedzialności za decyzje podejmowane w stanie wyższej konieczności należy do szczególnie bezczelnej nikczemności. Stawiający dzisiaj te zarzuty w momencie wybuchu pandemii siedzieli, jak myszy pod miotłą i czekali, aż minister zapewni im maseczki, przyłbice respiratory, etc., a dzisiaj filozofują!

Taktyka polityczna ma swoje granice, toteż wyborcy powinni sobie zapamiętać nazwiska tych nikczemników i usunąć z parlamentu w czasie następnych wyborów, bo oni w istocie nie działają w interesie narodu, który jako posłowie mają reprezentować.

Z odejściem Łukasza Szumowskiego kojarzy mi się problem reformy wynagrodzeń dla wyższych urzędników, będącej przedmiotem prac parlamentu. Nie wiem, z jakiego powodu minister zrezygnował, ale wiem, że każdy z nas pracuje dla pieniędzy.

Istniejący obecnie system wynagrodzeń jest poważnie chory, czyli zły i z tym zgadzają się w zasadzie wszystkie partie polityczne. Jednocześnie wielu sceptyków, co do tej zmiany podnosi, że obecnie nie jest po temu odpowiedni czas.

Po zawetowaniu swojej ustawy przez opozycyjny Senat, usłyszałem z ust marszałka Terleckiego, że władza przestanie się zajmować tą sprawą. Jeżeli tak postąpią, to popełnią kardynalny błąd. Dlaczego?

Z prostego powodu. Na październik 2020 r. planowana jest poważna reforma, zakładająca kumulację ministerstw i stworzenie większych obszarów kompetencyjnych dla mniejszej liczby resortów.

W związku z tym nie bardzo rozumiem, w jaki sposób rządzący zainteresują osoby kompetentne do obejmowania stanowisk ministrów i wiceministrów? Za drobne pieniądze relatywnie odpowiadające młodzieży, można było takie osoby zainteresować ministerialnymi stanowiskami, ale na poważne funkcje kierujących dużymi obszarami kompetencji nikt doświadczony i odpowiedzialny nie przyjdzie.

Poza tym PiS ma doskonałą okazję wykazać, że dobre projekty ustaw prezentowane przez opozycję nie odstawia do lamusa. Być może opozycja proponując tę ustawę chciała się zaangażować merytorycznie i zejść z totalnej negacji.

Jednakże nie pozwolił jej na to Donald Tusk, który uważa, że opozycja nie jest od tego, aby pomagać rządzącym. Platforma, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniła front i stąd to weto senatorskie.

Utrzymywanie totalnego charakteru opozycji skompromituje ją do reszty i wówczas Donald Tusk wyskoczy na scenę polityczną, niczym zbawca tej całej degrengolady, który po wielu latach emigracji uzna własne błędy za niebyłe, a suwerena za ogarniętego totalną sklerozą?

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *