HISTORIA ŚWIADECTWEM NARODU…

Kolejny raz rozgorzała dyskusja publiczna na temat postępowania polskich polityków na arenie międzynarodowej w związku z wypowiedziami porównującymi warunki panujące w Polsce do hitlerowskich Niemiec…

Opozycja usiłuje choćby połowicznie bronić takich opinii, przywołując krytykę PiS serwowaną w Unii Europejskiej na temat katastrofy smoleńskiej i choć wychodzi jej to dość pokracznie, robi dobrą minę do złej gry…

Tymczasem stawiane szeroko przez dziennikarzy pytania na temat tego, co się dzieje, że mamy do czynienia z tego rodzaju wypowiedziami szkodzącymi Polsce, zdają się pomijać polską historię, która jasno potwierdza, że przez ponad tysiąclecie naszego państwa mieliśmy i mamy nadal znaczną liczbę bezkarnych zdrajców.

Żeby nie być gołosłownym wystarczy wskazać aktualnie wznowiony serial pt. „Korona królów”, w którym niejaki Gniewosz z Dalewic zamiast być, co najmniej skazanym na banicję, siedzi sobie w stolicy państwa bardzo wygodnie i cieszy poklaskiem kamratów.

Nie tylko same zdradzieckie zachowania, ale ich tolerowanie jest niezwykle społecznie szkodliwe. Społeczeństwo nie widząc negatywnej reakcji, przyzwyczaja się do tych ekscesów, sądząc, że należą one, do, jeśli nie poprawnej, to tolerowanej prozy życia..

Tym sposobem dochodzi do stopniowego zatracania się różnic pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy prawdą, a fałszem, pomiędzy nagrodą za dobre i nagrodą za złe uczynki, słowem do eliminacji procesu wychowawczego, koniecznego do poprawnego funkcjonowania społeczeństwa…

Cieszyć może bardzo, że obecna władza kultywuje polską tradycję, przywraca do historii nasze szczytne osiągnięcia we wszelkich dziedzinach życia społecznego, gdyż faktycznie nasz naród zbyt długo żył pogrążony historią o klęskach, zaborach, okupacji, etc.

Trzeba jednak umieć spojrzeć na rzeczywistość i pokazać zwłaszcza młodemu pokoleniu, jaka ta Polska jest i rzeczywiście była? Wyjaśnienie tych kwestii pozostaje dosyć proste, choć, na co dzień spotykamy się ze skrajnymi ocenami naszej historii i współczesnej rzeczywistości.

Takim zaś sposobem podejścia do przeszłości nie trafimy do młodego pokolenia, ponieważ ono zawsze w tych warunkach wytknie błędy, które nieobiektywny historyk zechce zatuszować. Jaka, więc była i jest nasza Ojczyzna?

Zobiektywizowany obraz każdego narodu trzeba przedstawiać poprzez zdecydowaną większość społeczeństwa wyznającą i realizującą określone zasady i wartości. Taki ogląd na sprawę, jako reprezentatywny dla określonego narodu, pozwala trzeźwo ocenić i zinterpretować fakty.

A fakty są takie, że w społeczeństwie mamy do czynienia z trzonem zasadniczym realizującym głoszone poglądy, zasady wartości, a także z pobocznymi odmianami w różnym stopniu intensywnie negatywnymi, nie wykluczając grona, łobuzów, zdrajców, złodziei, malwersantów, morderców, etc.

Wedle takich zasad można starać się obiektywnie ocenić każdy naród, nie dokonując przejaskrawień w żadnym kierunku. W konsekwencji, w Polsce zdecydowanie większościowo mamy do czynienie ze społeczeństwem nastawionym demokratycznie i pokojowo, choć w historii mieliśmy także przypadki imperialistycznego działania władcy.

Nieobce nam są zachowania zdradzieckie i to o różnym stopniu zaawansowania. W czasie II wojny światowej wykazaliśmy zdecydowanie większościową solidarność i spójność narodową, choć zdarzały się przypadki łajdaków, sprzedawczyków, czy kolaborantów z okupantami i te okoliczności, jako znikomo mniejszościowe trzeba także pamiętać.

Wszystko to jednak nie zmienia większościowo i to w sposób zdecydowany pozytywnego obrazu Polaków, dlatego nie mamy się, jako społeczeństwo czego wstydzić, a przeciwnie mamy podstawę do chluby.

Największy problem jednak dotyczy tolerancji tych, którzy wykazują zdradzieckie zachowania zwłaszcza w sferze międzynarodowej, szkodzącej naszemu Państwu i społeczeństwu w sposób oczywisty, a my większościowo na to nie reagujemy.

Porównywanie w tym zakresie krytycznych wypowiedzi PiS-u na temat katastrofy smoleńskiej na forum unijnym, z dzisiejszym zachowaniem opozycji w Brukseli jest całkowicie nie na miejscu, ponieważ problemy dotyczące katastrofy zmierzały do obiektywnego wyjaśnienia prawdy i realizowane były w imieniu ofiar wywodzących się ze wszystkich polskich formacji politycznych.

To, co robi dzisiejsza opozycja na forum różnych organów unijnych jest zdradą z czystej krwi i kości, którą nie tylko należy nazywać po imieniu, ale także z punktu widzenia interesu państwowości polskiej stosownie potępiać i dyscyplinować.

Polska demokracja nie opiera się na wydumanej praktyce unijnej, ale przede wszystkim na zapisanych w Konstytucji polskiej zasadach, gdyż jej postanowienia stanowią w państwie polskim prawo najwyższe (art. 8 ust. 1 Konstytucji RP).

Opozycja głosząc swoje slogany na forum unijnym miałaby prawo do takich głosów, gdyby najwyższym prawem w Polsce było prawo unijne i tym samy jego interpretacja dokonywana na określonym szczeblu przez kompetentne organy UE – tymczasem tak nie jest.

Czas, więc najwyższy, aby poważnie zastanowić się nad podejściem do zdrajców publicznie głoszących to, co pozostaje w sprzeczności z naszym najwyższym prawem, bo inaczej krętymi ścieżkami, nie oponując w porę na bezprawie, jak historia pokazuje możemy łatwo doprowadzić do rozkładu państwowości polskiej, na wzór znanych dziejów rozbiorowych…

Karabeusz

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *