ZABAWA W DEMOKRACJĘ…?

Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok sprzyjają refleksjom nad minionym czasem i oceną własnego postępowania celem wytyczenia kierunków na przyszłość.

Taka refleksja zawitała i u mnie, stąd postanowiłem podzielić się kilkoma uwagami. Z publikatorów medialnych zewsząd słychać głosy, że żyjemy w ustroju demokratycznym i to jest główne, zasadnicze nasze osiągnięcie.

Rzeczywiście ustrój demokratyczny oceniany jest, jako najkorzystniejsze rozwiązanie, które dotychczas ludzkość wymyśliła, ale równocześnie jest ustrojem najgorszym, jak to kiedyś powiedział premier Winston Churchill.

Właśnie ta sprzeczność powinna wywoływać refleksję dla narodu, który rozpoczął budowę nowego ustroju. Bardzo chętnie posługujemy się sloganami funkcjonującymi w państwach o długoletniej demokracji, zwłaszcza tymi, które są wygodne.

Tam, przeciętny wyborca uważa, że jego zadaniem jest ewentualny udział w wyborach powszechnych, a potem pozostawia władzy wolną rękę i rozlicza ją w czasie następnych wyborów. Także u nas już dość powszechnie słychać takie podejście do władzy.

Tymczasem różnice jakościowe, z racjonalnego punktu widzenia sprzeciwiają się takiej postawie. Ukształtowana demokracja to ustrój już kompletnie zbudowany, w którym nowo wybrana władza nie jest w stanie niczego w sposób zasadniczy zmienić i dlatego można ową łatwiznę zaakceptować.

Inaczej jest w demokracji młodej, która nie tylko nie okrzepła w nowych ramach demokratycznych, ale nie posiada jeszcze wykształconych poprawnie wszystkich niezbędnych elementów tego ustroju.

W takiej sytuacji jest Polska i dlatego przeciętny krajowy wyborca, jeśli pozostawia władzy wolną rękę, to naraża się na manipulacje, o których może nie mieć zielonego pojęcia, jeżeli skutecznie odseparował się od działań publicznych.

Najczęściej powtarzanym medialnie sloganem jest potrzeba przestrzegania litery prawa i ubolewanie, że mamy do czynienia z brakiem praworządności, w tym sprawiedliwości. Rzecz jednak w tym, że przeciętny wyborca, nie stawia sobie pytania, z jakiego powodu tak się dzieje i co zrobić, aby temu zaradzić?

Znaczna liczba elit prawniczych przewija się przez media i wygłasza tam swoje mądrości, kolejny już Rzecznik Praw Obywatelskich zdaje sprawozdanie ze swojej działalności i nic, cisza na temat tego, jak naprawić polskie prawo.

Tymczasem lekarstwo istnieje i jest znane nie tylko od strony teoretycznie wykładanej na rzetelnych studiach prawniczych, ale także funkcjonowało w Polsce z powodzeniem, tyle, że w wyniku manipulacji i zachłanności elit politycznych, pozwoliliśmy się go pozbawić.

Przyznać muszę, że przywrócenie tego lekarstwa nie jest korzystne dla elit rządzących, obojętne, z jakiego pochodzącego miotu, może dlatego w eterze publicznym zaległa na jego temat kompletna cisza?

Rządzący jednak nie mają przede wszystkim sprzyjać własnym korzyściom, ale są wybrani po to przez nas, aby właściwie sterować krajem i dlatego to nasza wola powinna mieć priorytetowe znaczenie, a nie ich manipulacje medialne.

Pisałem już na ten temat w wierszu satyrycznym pt. „Epopeja prawnicza”, teraz natomiast postanowiłem te treści szerzej omówić wraz z przykładami praktycznie pokazującymi skutki inwalidztwa polskiego systemu prawa w „Epopei prawniczej w XII księgach prozą”.

Wpisując się w okres pandemii koronawirusa wymagający pozostawania przez nas w domu, publikuję „Epopeję”, dzieląc ją wedle przyjętej struktury, od Epilogu do Prologu, pozwalającej na łatwiejsze zapoznawanie się z jej treścią i wnioskami końcowymi.

Z okazji zbliżających się Świąt i Nowego Roku wszystkim Czytelnikom składam serdeczne życzenia wszystkiego najlepszego, w tym przede wszystkim dużo zdrowia, niezbędnego do przetrwania w tych trudnych czasach.

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *