TAJEMNICA FARAONA…

Ostatnio zapoznałem się z ciekawym opracowaniem Adama Łukaszewicza pt. „O „Faraonie” Bolesława Prusa – starożytny Egipt i kontekst polski” (Pamiętnik Literacki 2017, 2, s.27-53). Autor analizuje i ocenia powieść pod kątem wartości historycznej.

Rozważania oparte także na pozycjach literaturowych innych autorów odnoszących się do tego dzieła, skłoniły mnie do postawienia pytania, co to jest literatura historyczna i jak rozumieć prawdę historyczną?

O ile odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta, bo oznacza utwór oparty na faktach uznanych powszechnie za historycznie znane, o tyle zdefiniowanie pojęcia prawdy historycznej już wzbudza kontrowersje.

Jeżeli przyjmiemy, że pod pojęciem prawdy historycznej należy uznać zdarzenie z przeszłości, co do którego zdecydowana większość historyków jednokierunkowo podaje jego wersję, to możemy być jedynie bliscy prawdy rzeczywistej.

Dlaczego? Z prostego powodu, ponieważ każdy historyk opisując przeszłe zdarzenia podchodzi do nich przez własne subiektywne oceny, a taka suma większościowa  niekoniecznie musi odpowiadać autentycznej ówczesnej rzeczywistości.

Możemy raczej mówić o umownej, a nie rzeczywistej prawdzie historycznej. Czemu w ogóle analizuję te pojęcia w kontekście powieści „Faraon”? Czynię to z tego powodu, że znawcy literatury i historii zarzucali autorowi posługiwanie się znaczną liczbą nazw, czy zdarzeń nieprawdziwych, co miało obniżać poziom arcydzieła.

Nikt nie kwestionuje niezwykłego kunsztu literackiego Aleksandra Głowackiego, ale jednak w opisany sposób usiłowano pomniejszyć znaczenie „Faraona”. Zresztą powołany autor stara się bronić Bolesława Prusa stwierdzając, że zdecydowana większość zarzutów jest nieuzasadniona, ponieważ współczesna Aleksandrowi Głowackiemu wiedza historyczna pozwalała na używane przez niego zwroty i określenia.

Pod koniec opracowania Adam Łukaszewicz stawia pytanie, czy w treści „Faraona” mieści się jakiś „klucz” odnoszący się, w szczególności do dziejów Polski i od razu odrzuca tę koncepcję, choć niektórzy literaturoznawcy rozważali szerzej to zagadnienie.

Ja patrzę na „Faraona”, jak na arcydzieło literackie o charakterze ponadczasowym, pokazujące meandry władzy, pozwalające na zrozumienie mechanizmu, który rządzi światem prawie od zarania.

Sposób ten polega na tym, że rządzą nami trzymający kasę (bogactwa, w tym złoto), a potężni przedstawiciele władzy są niewiele znaczącymi pionkami, niemającymi realnych możliwości naprawy tego zła w postaci oczywistej niesprawiedliwości.

Ponadczasowość „Faraona” polega na tym, że opisywany mechanizm sprawdza się w każdej epoce historycznej, w tym również obecnie. Jaką prawdę odnotują na kartach dziejowych historycy za 2020 rok naszej ery?

Ta prawda będzie zależna od tego, na co pozwolą trzymający kasę. Wobec tego, pomimo oczywistej encyklopedycznej wiedzy na temat demokracji, nadal będzie gloryfikowana amerykańska jej odmiana, jako oparta na najstarszej konstytucji, choć wybory prezydenckie jasno ujawniły jej podstawowe wady.

Nadal pewnie wychwalana będzie Unia Europejska, jako krzewicielka demokracji, pomimo praktycznej oczywistej nierówności pomiędzy państwami traktatu europejskiego i aż nadto widocznej hegemonii Niemiec.

Tak będzie dlatego, że trzymający kasę są zainteresowani upowszechnianiem takich historycznych bajeczek, przy czym nawet przywódca najpotężniejszego mocarstwa nie ma, podobnie jak Faraon, siły sprawczej, aby to zmienić.

Co musiałoby się zdarzyć, aby doprowadzić do zmiany? Sprawa jest prosta, a polega na powszechnej edukacji w postaci upowszechniania wiedzy z tego zakresu, co może w pewnej perspektywie czasowej prowadzić do buntu większości populacji i zaprowadzenia nowego porządku świata.

Ale trzymający kasę nie są tym zainteresowani i dlatego różnymi metodami ograniczają przepływ informacji. W epoce Bolesława Prusa autora ponadczasowego dzieła, które w pierwszej kolejności zasługiwało na literacką nagrodę Nobla inspirowano działania w celu obniżenia wartości dzieła, eliminując tę nagrodę.

Czyniono tak, choć porównawczo np. z „Chłopami” Władysława Reymonta, czy z „Quo wadis” Henryka Sienkiewicza, w skali społecznego, ogólnoświatowego znaczenia dzieła konkurencję wygrywał „Faraon” Bolesława Prusa.

Przyznanie nagrody Nobla spowodowałoby powszechne w świecie zainteresowanie tym dziełem i jego międzynarodową poczytność, a to nie leżało w interesie trzymających kasę i dlatego w tej konkurencji Aleksander Głowacki odpadł.

Jego prawda historyczna sprawdza się jednak na każdym kroku, w tym również dzisiaj, kiedy polski rząd walczy o życie Polaka, żądając  przekazania go do Ojczyzny, ponieważ chcą go uśmiercić w angielskim szpitalu.

A dzieje się to w Wielkiej Brytanii, która od dziesiątków lat mieni się państwem demokratycznym, stawiającym sprawiedliwość i dobro człowieka na pierwszym miejscu.  Cóż z tego, skoro nawet królowa Elżbieta nie jest w stanie nic poradzić, bo przecież o całym skandalu musi wiedzieć.

Bezradna jest jednak wobec szerzonej cywilizacji śmierci, czyli zabijania ludzi w majestacie prawa, bo zgodnie z wyrokiem sądowym o odłączeniu aparatury medycznej. „Faraon obrazujący moc trzymających kasę i bezradność potężnych pozornie monarchów, sprawdza się w całej okazałości…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *