RAPORT NIK O WYBORACH KOPERTOWYCH…

Po publikacjach medialnych w tej sprawie, wszedłem na stronę internetową NIK-u, chcąc zapoznać się z treścią raportu, który już gra główną rolę w nagonce na PiS. Okazuje się, że w dniu 17 maja 2021 r. żadnego raportu w tej sprawie na oficjalnej stronie NIK-u nie ma.

Można dyskutować o wynikach kontroli, jeżeli sporządzony raport zostanie opublikowany. Raport powstaje w sferze publicznej, nie dotyka spraw tajnych, toteż powinien być podany, na wzór innych raportów prezentowanych na stronie NIK-u, do wiadomości publicznej.

Do czasu publikacji raportu, mamy tylko do czynienia z medialną tubą prezesa NIK-u, który chyba zapomniał, że reprezentuje najwyższy konstytucyjny organ kontrolny, na którym ciążą obowiązki publikowania ustaleń, jeżeli ich treść nie jest objęta klauzulą poufności lub wyższym stopniem tajności.

Skoro do dzisiaj nie opublikowano raportu, pozwalającego na merytoryczną z nim dyskusję, to nie ma o czym rozmawiać, a medialne doniesienia trzeba jedynie traktować, jako mało udolne atakowanie rządzących.

Rozgorzałe opinie medialne na ten temat są przelewaniem z pustego w próżne, bo nie ma konkretnej podstawy do analizy ewentualnych naruszeń prawa. Problem nie ekscytuje mnie dlatego, że znane mi są różne raporty i ekspertyzy najwyżej usytuowanych fachowców, które w zetknięciu z rzeczywistością ujawniały swoją sprzedajność.

Przykładowo, przychodzi mi do głowy ekspertyza pewnego profesora jednej z politechnik, który oceniając bezpieczeństwo kilkunastopiętrowego obiektu stwierdził, że budowla od 4 kondygnacji wzwyż jest poprawna, co miało dowodzić jej sprawności eksploatacyjnej.

Przypominam sobie długotrwały śmiech prokuratora czytającego te wypociny, mające chronić osobę odpowiedzialną za dopuszczenie niesprawnego obiektu do eksploatacji, pomimo oczywistej jego wadliwości technicznej na pierwszych trzech kondygnacjach.

Podobnie czasem rzecz wygląda z wynikami kontroli różnych powołanych do tego publicznych organów kontroli, nie wyłączając Najwyższej Izby Kontroli. Już od dłuższego czasu organ ten wpisuje się w polityczne rozgrywki w zależności od tego, jaką opcję partyjną prezentuje prezes.

Nie wchodząc w szczegóły sprawy, bo ich nie znamy, zastanawia mnie tylko jedno pytanie, jak się mają prezentowane wyniki kontroli NIK do terminów konstytucyjnych wyboru Prezydenta?

Zastanawia mnie także, czy Najwyższej Izbie Kontroli nie pomyliła się hierarchia źródeł prawa, na czele której stoi Konstytucja RP, jako prawo względem którego w zgodności musi pozostawać każda ustawa zwykła?

Dla dodania pikanterii sprawie warto przypomnieć, że NIK został w ustawie zasadniczej zapisany w sześciu artykułach (202-2007), a więc jest to jego podstawowe źródło egzystencji, które w całości wypadałoby dobrze znać, będąc najwyższym organem kontroli.

Czyżby ekspertyza stworzona na jakieś zapotrzebowanie polityczne potwierdzała tezę, że kontroluje Marcin, Marcina…?

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *