- Tato!
- Co tam, synu?
- Pomóż, bo ja nic nie rozumiem…
- W czym problem?
- Pani kazała nam przygotować na lekcję historii współczesnej, problemy polskiej demokracji…
- Co pani kazała przeczytać, wysłuchać, czy oglądnąć?
- Nie ma żadnych preferencji, sami mamy wybrać.
- Macie mądrą nauczycielkę, niebawiącą się w polityczne inspiracje. Co wybrałeś?
- TVP Info i TVN. W tej pierwszej powiadają, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a w tej drugiej poważni komentatorzy z jakimś profesorem opozycjonistą na czele, opisują całkowity rozkład polskiej demokracji. To, gdzie jest prawda?
- To nie jest takie proste, gdyż media zajmują się polityką, a nie zawsze realiami.
- Czy to znaczy, że jedni i drudzy kłamią?
- No, może trochę jesteś bliski prawdy.
- Ale jak mam prawdę znaleźć?
- Najlepiej konfrontować fakty z otaczającym światem, bo wówczas praktyczne doświadczenia najtrafniej pokazują istotę rzeczy.
- Ja chcę wiedzieć konkretnie, bo od tego slangu polityków głowa mnie już boli! Jedni mówią, że w Polsce jest pluralizm i pełna wolność wypowiedzi, a drudzy twierdzą, że wolności słowa już nie ma – to jak mam to praktycznie zweryfikować?
- Uczyłeś się historii PRL-u, stąd wiesz, że wówczas wolności poglądów politycznych nie było. Jeśli ktoś publicznie głosił zapatrywania polityczne sprzeczne z rządowymi, to narażał się na poważne negatywne konsekwencje.
- Zgadza się i co dalej?
- Dalej wystarczy ustalić, czy obecni opozycjoniści głoszący odmienne od rządzących poglądy polityczne w mediach, na wiecach, manifestacjach narażają się na takie konsekwencje, czy nie?
- To łatwe! Jasne, że ich do wiezienia nie zamykają. Poza tym, taki TVN ziejący nienawiścią do rządzących funkcjonuje sobie nadal bez przeszkód.
- No widzisz – już sobie sam odpowiedziałeś na zasadnicze pytanie.
- Ale oni mówią, że brak jest wolności zgromadzeń i pokazują akcje policji, wynoszącej demonstrantów z pochodów manifestacyjnych!
- Trzeba ustalić, z jakiego powodu policja interweniowała?
- Oczywiście w celu zwalczania tej demonstracji, czyli wolności zgromadzeń nie ma!
- Zbyt pobieżnie oceniasz fakty. Otóż opozycjoniści urządzili sobie demonstrację w miejscu już zaplanowanym i zarezerwowanym prawnie dla innej demonstracji. W Polsce obowiązuje zasada 100m odległości pomiędzy takimi demonstracjami, dlatego policja interweniowała, gdyż ta druga, bezprawnie, godziła w uprawnienia pierwszej demonstracji.
- Rzeczywiście, jasne i logiczne. Ale czemu w TVN naświetlają to inaczej?
- To jest właśnie polityka medialna.
- Nie pojmuję?
- Każdy ośrodek medialny jest przez kogoś finansowany. Ten fundator narzuca styl i kierunek programów.
- To znaczy, że można bezkarnie kłamać i wprowadzać rzesze ludzi oglądających telewizję w błąd?
- Wygląda na to, że można. Inaczej nie byłoby tylu rodaków zbajerowanych i popierających tych, którzy kradną, oszukują i bezkarnie na tym procederze korzystają.
- No dobrze, ale jak wyjaśnisz fakt, że poważny profesor, opozycjonista walczący o demokrację w PRL-u wygaduje takie nonsensowne twierdzenia?
- Doświadczenie życiowe prowadzi do wniosku, że nie ma ludzi nieprzekupnych, lecz wszystko zależy od ceny…
- Chcesz powiedzieć, że taki profesor nie wierzy w to, co mówi i sprzedaje swoje nieprawdziwe wypowiedzi za pieniądze?
- Może tak, może nie?
- Nie rozumiem?
- Otóż wszystko zależy od tego, na ile głęboko taka osoba zna istniejącą rzeczywistość?
- Dalej nie pojmuję?
- Jeśli, dajmy na to, okres ostatnich 8 lat poprzednich rządów ocenia się przez pryzmat sprawozdań z działalności NIK, RPO i innych tego typu podmiotów, to można w ocenie praworządności trafić w ślepy zaułek i uwierzyć, że obecna władza naprawdę burzy fundamenty demokracji!
- Czy jest to możliwe w przypadku osoby z tytułem naukowym?
- Oczywiście, że jest możliwe. Zawodowi propagandziści doskonale wiedzą, że umiejętność oceny faktów niekoniecznie idzie w parze z wykształceniem.
- To zaskakujące!
- Taka jest niestety prawda. Czasem prosty, niewykształcony człowiek, patrzący realnie na rzeczywistość, jest w stanie trafniej ją ocenić, aniżeli ludzie z cenzusami naukowymi.
- Teraz już rozumiem skąd się biorą liczne protesty naukowców zaniepokojonych dokonywanymi zmianami np. w sądownictwie. Ale co z prawnikami, którzy się doskonale znają na tych sprawach, przecież oni nie powinni być podatni na kłamliwą propagandę?
- Prawnicy, to jest całkiem odrębny klan, mający liczne interesy w tym, aby zmian nie było, co obrazowo widać na tle afery reprywatyzacyjnej w Warszawie… Ale i wśród nich mogą być także osoby zbajerowane medialnie…
- No to dochodzę do wniosku, że podział władz na: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą i zasada równowagi tych władz, to jakaś kompletna fikcja! Najważniejszą władzą jest władza propagandowo-medialna!
- Może masz rację?
Karabeusz