Mówca brzmiał słowem wręcz królewskim,
Ujmował cieniem, więc niebieskim…
Podkreślał dary dla gawiedzi –
Nie wiedzieć, gdzie ten diabeł siedzi?
Naprawiał błędną rzeczywistość,
I, akcentując oczywistość,
Szafował groszem podatkowym,
Jak gdyby własnym, dochodowym?
Kłaniał się ludziom bardzo nisko,
Już natrafiając na ściernisko.
Wyglądał wprost majestatycznie,
Lecz się przeliczył statystycznie…
Górale czuli zew po pachy –
Tak zmyślne były owe szachy…
Choć prawdy tkwiły tam drobiny,
Treść przykrywała własne czyny…
Wyborca farsę może kupi,
Jeśli jest nadal mocno głupi.
Odpowie na krzyk: konstytucja,
Pod którą drzemie prostytucja…!
Może w Warszawie i w Krakowie,
Przejmą się bardzo po tym słowie,
Lecz pozostała okolica,
Wie, że tak brzmiała targowica!
Tadeusz Miłowit Lubrza