VII
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia obywatelom między innymi:
- ochronę własności (art. 21 ust. 1 i art. 64 ust. 1),
- ochronę życia prywatnego i decydowania o swoim życiu osobistym (art. 47 i art. 51),
- wolność pozyskiwania informacji (art. 54).
Jednocześnie w art.31 ust. 1 Konstytucji stwierdzono, że wolność człowieka podlega ochronie prawnej, a art. 31 ust. 2 dodaje, że nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
Na tle przytoczonych przepisów ustawy zasadniczej twierdzę, że władzy publicznej nie wolno zmuszać obywatela do pozyskiwania informacji za pomocą mediów publicznych. Tymczasem stworzono mechanizm ekonomiczny skłaniający do tego za pomocą abonamentu radiowo-telewizyjnego.
Moim zdaniem obowiązek opłacania abonamentu radiowo-telewizyjnego pozostaje w oczywistej sprzeczności z przytoczonymi przepisami Konstytucji, ponieważ wolny obywatel jest przymuszany do pozyskiwania informacji z mediów publicznych, za co obowiązkowo ma płacić abonament.
Jeżeli nie chce korzystać z tych mediów, do czego ma oczywiście prawo, to i tak musi płacić za przysłowiowe świeże powietrze, co w klarowny sposób narusza konstytucyjną zasadę ochrony mienia prywatnego, czyli jego własnych pieniędzy.
Nie mam oczywiście nic przeciwko samej instytucji abonamentu, pod warunkiem, że obowiązek opłaty będzie dotyczył tych, którzy z mediów publicznych korzystają. Jedynym rozwiązaniem w tych warunkach nienaruszającym Konstytucji byłoby zakodowanie publikatorów publicznych, bo wtedy płaciliby abonament korzystający z tych mediów.
Władza, która stworzyła Konstytucję chciała natomiast, podobnie jak w PRL-u, oddziaływać na obywatela przy pomocy mediów publicznych i dlatego zdecydowała się na istnienie de facto bezprawnego abonamentu.
Ironią historii jest to, że w poprzednim ustroju abonament radiowo-telewizyjny miał jeszcze pewne uzasadnienie wynikające z faktu monopolu państwa w zakresie medialnym, gdyż korzystanie z innych mediów telewizyjnych było praktycznie niemożliwe.
Obecna władza nie zdecydowała się na zakodowanie kanałów telewizyjnych nie tylko ze wskazanego powodu, ale także z tego względu, że byłoby to sprzeczne z forsowaną w nowym ustroju misją mediów publicznych.
Jedynym rozwiązaniem zgodnym z teorią demokratycznego państwa prawa i rolą mediów w praworządnym ustroju byłoby finansowanie tej działalności bezpośrednio z budżetu państwa, czyli też za nasze pieniądze, ale przy takim rozwiązaniu nie dochodziłoby do naruszenia konstytucyjnych zasad.
Pogląd ten prezentuję bez względu na to, jaka opcja polityczna pozostaje przy władzy, ponieważ jestem legalistą i uważam, że wszyscy mamy nie tylko moralny, ale prawny obowiązek przestrzegania przede wszystkim najwyższego prawa Rzeczypospolitej Polskiej (art. 83 w związku z art. 8 ust. 1 Konstytucji).
Jak zachowują się w świetle wskazanego rażącego naruszenia praw obywateli organy zobowiązane, czy służące naszej ochronie? Nie słyszałem, aby któryś Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z zapytaniem, czy pobieranie abonamentu radiowo-telewizyjnego jest zgodne z przepisami Konstytucji?
I, to już właściwie wszystko, gdyż rzeczywistość jak w krzywym zwierciadle potwierdza stan kompletnego bezprawia. Obecnie rządzącym, mającym w nazwie i prawo i sprawiedliwość, podpowiedzieć mogę, że czas najwyższy, aby ten delikt prawny zlikwidować.
Niezależnie od potrzeby rzeczywistego przestrzegania prawa, można poprzez tę zmianę uzyskać nawet konkretne efekty polityczno-wyborcze.
Po pierwsze, potwierdzi się głoszona teza o rzeczywistym przestrzeganiu prawa przez Prawo i Sprawiedliwość i równoczesnej dbałości o obniżenie podatków, jakim abonament de facto jest.
Po drugie, moment zmiany jest sprzyjający z uwagi na bardzo dobrą aurę gospodarczą. Połączenie tego zabiegu z całościową reformą medialną w zakresie dopuszczalnego zagranicznego kapitału w krajowych mediach korzystnie tłumaczyłoby konieczność jej przeprowadzenia.
Po trzecie, na likwidacji abonamentu najwięcej zyskaliby niżej i średnio zarabiający, czyli potencjalny elektorat PiS-u, dla którego taki zabieg byłby istotnym impulsem dbałości o obecność przy urnie wyborczej w nadchodzących wyborach.
Po czwarte, zważywszy na przekorny charakter przeciętnego Polaka, wbrew pozorom tym sposobem mogłaby wzrosnąć oglądalność mediów publicznych, co w perspektywie czekających nas kolejnych wyborów powszechnych byłoby wyjątkowo korzystne dla rządzących.
Tadeusz Michał Nycz