LIS….

Pewien kunktator wspaniały,
Piał, aż mu rosły wciąż gały,
Facecje zmyślając sprzeczne,
Chciał, aby trąby powietrzne

Rozniosły alert po kraju,
W wyborczym zmaganiu, w maju.
Niestety, poniósł porażkę.
Morałem zakończę fraszkę,

Bo, nie wyciągnął przesłania,
Że jego skończyła się mania…
W czerwcu znów bębni podniośle,
Mówiąc: wyborco, ty ośle!

Masz szanse wesprzeć ochotę,
Jeśli uwierzysz w mą cnotę.
Wystarczy zebrać się w kupę,
Jak ongiś przez znaną zupę…

Powtórzyć zwycięstwo byłe,
Dla lisa niezwykle miłe.
Podniosłe hasła są w cenie,
Przez które przysporzysz mienie

Z rosnących na wierzbie gruszek –
Dla ciebie będzie okruszek.
Z pustego nikt nie naleje,
A, on ubarwić chciał dzieje,

Wmawiając głupkom, pospołu,
Że do pańskiego wręcz stołu,
Zasiądą wskutek wezwania,
Oszusta, zdrajcy i drania!

Tadeusz Miłowit Lubrza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *