Motto: nie chcę być Kasandrą, ale….
Od 2015 roku, kiedy PiS przejął władzę, słyszeliśmy konsekwentnie przez kilka lat nawoływania: Konstytucja, Konstytucja. Co bardziej zapalczywi, hasło nosili na sztandarach, albo na ubiorze, pokazując się w takim stroju nawet za granicą!
Głoszony slogan miał na celu ochronę wartości reprezentowanych przez treści zawarte w ustawie zasadniczej. Znamienne jest to, że przywódcy tych manifestacji, kiedy sami sprawowali władzę, zasady Konstytucji sytuowali w tylnej, dolnej części pleców…
Część Polaków dała się nabrać na wzniosłe hasła, o czym świadczą wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, w których skompromitowana opozycja uzyskała całkiem niezły rezultat.
Niestety, my Polacy, jako naród zapisaliśmy się niechlubnie w historii tolerowania zdrajców i odszczepieńców. Tę przywarę reprezentują także historycy, którzy jak w krzywym zwierciadle usiłowali bronić niektórych polskich władców będących zwykłymi zdrajcami Pierwszej Rzeczypospolitej.
Przykładem jest Zygmunt Stary, którego imieniem nazwano największy dzwon w Polsce, choć tenże poprzez hołd pruski okazał się zdrajcą interesów polskich. Król zgodził się na hołd, zamiast zniszczyć Krzyżaków, ponieważ ostatnim mistrzem Zakonu był jego siostrzeniec!
Względy prywaty rodzinnej zadecydowały o powstaniu w efekcie wrogiego nam Państwa Pruskiego. Dziwnym trafem historycy w powszechnych książkach o ostatnich Jagiellonach nie nazwali zdrady po imieniu, ale wyszukiwali pozytywy w działaniu króla w postaci budowy Zamku Królewskiego na Wawelu, czy złotej Kaplicy Zygmuntowskiej.
Podobna cecha charakteryzowała Zygmunta III Wazę, który oficjalnie zamierzał przehandlować koronę polską za szwedzką. Co gorsza, monarcha okazał się zwykłym zbrodniarzem, nakazując wymordować kilkanaście tysięcy jeńców kozackich po upadku powstania Nalewajki, mimo, że w ramach kapitulacji zagwarantowano im życie.
Taką oto postacią chlubi się Warszawa, co uosabia kolumna Zygmunta III Wazy stojąca na Placu Zamkowym. Nic dziwnego, że w tym zakłamanym historycznym nurcie, tolerujemy także współczesnych zdrajców i odszczepieńców.
Z tego być może powodu, nie dostrzegamy kolejnego fałszu i obłudy tych, którzy do niedawna mienili się obrońcami Konstytucji, a dzisiaj już otwarcie występują przeciwko jej postanowieniom.
Czymże innym jest gloryfikacja LGBT z finalnym zamiarem prawnej akceptacji małżeństw homoseksualnych, w warunkach, gdy art. 18 Konstytucji przymiot małżeństwa zastrzega dla związku kobiety i mężczyzny?
W polskiej poezji i prozie wielokrotnie autorzy stawiali sobie retoryczne pytanie, za co Bóg pokarał Polaków ponad wiek trwającymi zaborami, wybuchem II wojny światowej, zniszczeniem Warszawy, etc.?
Z filozoficznego punktu widzenia myślę, iż może za to, że mając kraj mlekiem i miodem płynący za czasów jagiellońskich, tolerowaliśmy zło, a zdrajców nie nazywaliśmy po imieniu? Może właśnie dlatego, że już w wolnej II RP nadal chlubiliśmy się kolumną zbrodniarza na Placu Zamkowym?
Podane zdarzenia z historii Polski nie należą do okoliczności wątpliwych, lecz są faktami powszechnie znanymi, które każdy może sobie potwierdzić w dowolnym leksykonie historycznym.
Mimo tego, dopuszczamy się powszechnego kłamstwa, upiększającego naszych władców niegodnych chwały i upamiętnienia, jako przykładu do naśladowania dla innych.
Jak to się ma do przykazania nie kłam? Może z tego powodu, Opatrzność nakazując nam przestrzeganie 10 przykazań, odstępstwa karze ogniem i mieczem…?
Dzisiaj, w warunkach rozbuchanej do nieprzytomności demokracji, warto zrobić rachunek sumienia i zacząć nazywać rzeczy, zgodnie z prawdą, po imieniu!
Boje się, że jeśli taka refleksja nie ogarnie zdecydowanej większości Polaków uprawnionych do głosowania, to znów podpadniemy Opatrzności, która sprowadzi na nas kolejny kataklizm…
Karabeusz