Jarosław Kaczyński może z powodzeniem uchodzić za arcymistrza szachowego. Prowadzone przez niego konwencje PiS-u trafiają do przeciętnego wyborcy w samo sedno oczekiwań społecznych.
Właściwie, opozycja nie ma żadnych szans na skuteczne przeciwstawienie się rządzącym, ponieważ zaprzepaściła 4 lata na przepychanki bez sensu, wojnę podjazdową i miałkie niczym niepoparte zarzuty pod adresem Prawa i Sprawiedliwości.
Napompowane bujdo logią inwektywy i krytyki pozbawione rzeczowej logiki, postawione na wadze ważności z problemami i perspektywicznymi rozwiązaniami rządzących nie przynoszą, bo nie mogą przynieść żadnych wymiernych korzyści.
Obóz rządzący ma tę przewagę nad oponentami, że zachowuje się w sposób naturalny i w razie jakichkolwiek zarzutów na tle popełnionych błędów otwarcie się do nich przyznaje i rozlicza tych, którzy uchybień się dopuścili.
Zamiar wykorzystania wpadek, które są i nadal będą się zdarzać, bo nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, nie jest w stanie zniechęcić wyborców, ponieważ każdy ma świadomość własnej ułomności prowadzącej do różnego rodzaju błędów.
Opozycja usiłuje wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję do atakowania władzy, ale nie potrafi nic konkretnego i rzeczowo ważnego wymyślić. Ostatnie atakowanie PiS-u za stan służby zdrowia jest tego klasycznym przykładem.
Jeżeli wyedukowanie lekarza, których w znacznej liczbie w Polsce brakuje, wymaga około 10 lat, to nawet mały Jasiu w przedszkolu wyliczy, że 4 letnie rządy są niewystarczające dla skuteczności poprawy funkcjonowania tej sfery.
Pompowanie natomiast nadmiernych pieniędzy do służby zdrowia w warunkach, gdy braki kadrowe uniemożliwiają ich sensowne wykorzystanie byłoby bezcelowym przedsięwzięciem rodzącym opór innych grup społecznych, dla których te pieniądze dzisiaj mogą poprawić skuteczność funkcjonowania.
O prawdopodobnej, a właściwie zbliżonej do pewności ciągłości rządów PiS-u ćwierkają już w Unii Europejskiej, o czym świadczy powolna zmiana frontu względem naszego rządu, dotychczas bezpardonowo atakowanego.
W końcu obok fanfaronów i pajaców istnieją tam politycy podchodzący do swojego zawodu realnie i liczący się z rzeczywistością, w której przychodzi im funkcjonować. Opozycja nasza niestety tego nie rozumie i dlatego gromadnie zjechała do Brukseli sądząc, że rzecznik TSUE uzna dopuszczalność pytań w zakresie hipotetycznej przyszłości.
W polityce można się czasem posunąć do nielogicznych zagrywek, ale tam, gdzie chodzi o poważny zakres kompetencji liczenie na precedens było zwykłą naiwnością. TSUE nie może sobie pozwolić na nonsensy polityczne powodujące w skutkach napływ analogicznych pytań, z którymi tenże sąd nie byłby w stanie sobie poradzić.
Kolejny raz się potwierdziło, że nasza opozycja nie tylko nie zna Konstytucji RP, ale jeszcze ma braki w zakresie podstawowej wiedzy dotyczącej funkcjonowania sądów, które zajmują się zawodowo rozstrzyganiem faktów, a nie enigmatycznych hipotez!
Pomimo takiej widocznej na pierwszy rzut oka dysproporcji pomiędzy władzą, a opozycją i właściwie pewnością zwycięstwa rządzących, Jarosław Kaczyński na każdej konwencji podkreśla, że nic nie jest przesądzone.
Wzmacnia tym samym czujność swojego elektoratu, w obawie przed rozluźnieniem szeregów, a być może perspektywicznie dąży do osiągnięcia większości konstytucyjnej pozwalającej mu na naprawę polskiego prawa, w postaci przywrócenia funkcjonującej do 1997 r. legalnej, czyli wiążącej wykładni ustaw?
Karabeusz