Jak kłamca wrzeszczy, a potem znika,
Stacja nadawcza ciut mu zanika.
Przy praniu mózgu bajkami przecie –
Sami to dobrze z autopsji wiecie –
Trudno wytrzymać psychiczne stresy
Skoro starają się o nas biesy…
Taki delikwent niby mocarny,
Ma zestaw praktyk czysto agrarny…
Gdy leje wodę, przelać nie może,
Ponieważ w bagnie Bóg nie pomoże.
A jeszcze gorzej, jeśli czasami,
W gnojówkę wpadnie, tak gardząc nami…
Raz się zachłyśnie, zacietrzewiony,
I, wyjdzie na aut, albo spalony…
Toteż miarkuje emocje sprytnie,
Nie czeka, aż mu los numer wytnie.
W tej kombinacji sjesta konieczna,
Bo kłamstwa rola jest długowieczna.
Chcąc dojść do ładu ze samym sobą,
Musi oszczędnie swoją osobą
Spektakl wymierzyć i odpoczynek,
Gdyż nawet bandzior taki uczynek,
Przeżywać musi wewnętrznie cały,
Chociaż na kłamstwo mocno ospały.
Stąd uwzględniając owe niuanse –
Chce na występy mieć dalsze szanse –
Po tej przemowie szybko się chowa,
Aby nie trafić do wariatkowa.
Już na użytek fotografika…
Sami pomyślcie, co tu wynika,
Z występów naszych sław w polityce,
Podlegających takiej praktyce.
Tadeusz Miłowit Lubrza