Kampania prezydencka się zaczęła, po czym została znacznie ograniczona przez koronawirus. Rządzący słusznie dążą do zachowania ciągłości władzy poprzez przeprowadzenie bezpieczniejszych wyborów korespondencyjnych, stosowanych aktualnie w innych demokratycznych państwach.
Opozycja w sytuacji nadzwyczajnej została ograniczona w swoich działaniach i choć robi, co może totalnie krytykując rząd i Prezydenta, to jednak słusznie ucieka od bieżących wyborów, gdyż żaden jej kandydat szans na wygraną nie ma.
Z tego powodu uaktywnili się znacznie ci, którym Prezydent Andrzej Duda się nie podoba i poniektórzy powracają do zarzutów naruszenia przez głowę państwa przepisów Konstytucji. Mamy wśród nich polityków, profesorów prawa i zwykłych pyskaczy.
Pierwsi z nich powtarzają sloganowo skonstruowane zarzuty o rzekomym naruszaniu przez Prezydenta ustawy zasadniczej, gdyż kłamstwo propagandowe jest wpisane w działalność polityczną, toteż w gronie tych osób żadnej rewelacji nie widać.
Zwykli pyskacze niezadowoleni z konsekwentnie, pomału wprowadzanego porządku przez PiS, którego notariuszem jest Prezydent, powtarzają, jak papugi, utkane przez sztaby wyborcze slogany.
Najciekawiej w tym gronie wypadają profesorowie prawa, których na szczęście w debacie publicznej ubywa, a oni z głębi swoich foteli szermują celnymi na pierwszy rzut oka zarzutami, licząc, że wyborcy przyjmą je za wyrocznię delficką, z racji ich stopni i tytułów naukowych.
Być może niedorozwinięty wyborca w XXI wieku nabierze się na tę gierkę, ale wnikliwa obserwacja kampanii wykazuje pozytywną rolę w tym sensie, że tam gdzie chodzi o finansowy interes poszczególnego wyborcy zaczyna on wykorzystywać pozostałe mu jeszcze, pomimo degrengolady edukacji, szare komórki…
Konstytucja, choć posiada ponad 200 artykułów nie stanowi przepisów niezrozumiałych i jeśli ktoś zostanie zmuszony do zaglądnięcia w jej treści, jest w stanie pojąć ze zrozumieniem, co tam zostało zapisane.
Współcześni twórcy głuchego telefonu, zdają się o tym zapominać, ponieważ szermują zarzutami pod adresem Prezydenta dotyczącymi postępowania wbrew Konstytucji, nie wskazując, jaki to konkretny przepis ustawy zasadniczej został naruszony?
Propagandziści sięgają do najlepszych wzorców pochodzących jeszcze z okresu renesansu, bo wbrew pozorom to nie Goebbels, ale Machiavelli ugruntował twierdzenie, że kłamstwo 100 razy powtórzone zaczyna przybierać postać prawdy.
Im skuteczniej funkcjonuje CBA tym częściej są podnoszone głosy o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego aktem prezydenckim sprzecznym z Konstytucją. W następstwie tego, co bardziej krewcy sięgają do argumentu postawienia Prezydenta przed Trybunałem Stanu.
Najciekawsze, że pogruszki takie padają dość często z ust tych, którzy przyczynili się w jakiejś mierze do budowy obecnej Konstytucji i wiedzą doskonale, że bez zarzutu rażącego naruszenia prawa żadne realne spełnienie tej groźby nie jest możliwe.
Sami przecież budowali treści Konstytucji w taki sposób, aby ich przekręty z zakresu powszechnego uwłaszczenia na mieniu ogólnonarodowym nie spotkały się z jakąkolwiek odpowiedzialnością prawną i temu celowi m.in. służyło pozbawienie Trybunału Konstytucyjnego prawa wydawania legalnej, wiążącej wykładni ustaw.
Jeżeli dzisiaj śni im się propagandowo możliwość pociągnięcia Prezydenta do odpowiedzialności, to i tak wiedzą doskonale, że jest to niemożliwe, gdyż każda ich interpretacja prawa nie ma charakteru wiążącego, a wskazać nie sposób konkretnego przepisu Konstytucji, który został naruszony przez Andrzeja Dudę.
Mamy do czynienia z czczą gadaniną wartą mniej niż rozmowa przekupek na placu, gdyż ta często zawiera wartościowe myśli, dlatego te propagandowe zabiegi nazywam głuchym telefonem…
Ten sam model funkcjonowania występuje w dość powszechnie wydawanych książkach, krytykujących obecnie rządzących, w których bodaj na każdej stronie można znaleźć oznaki jadu względem PiS-u, pozbawione konstruktywnej krytyki, w ramach której należy wyłożyć karty na stół…!
Skoro była mowa o CBA, to posłużę się przykładem ułaskawienia przez Prezydenta Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego, co miało miejsce po wydaniu wyroku przez I instancję sądową. Mamy tutaj do czynienia z przepisem prawa materialnego, który przyznaje Prezydentowi uprawnienie do stosowania prawa łaski (art. 144 ust. 3 pkt. 18 Konstytucji).
Jakie były prawne zarzuty wskazujące, że Prezydent miał naruszyć postanowienia Konstytucji? Otóż żadne, ponieważ Konstytucja nadaje Prezydentowi uprawnienie nieobwarowane warunkami, poza jednym, a mianowicie tym, że Prezydent nie może ułaskawić osoby skazanej przez Trybunał Stanu (art. 139 Konstytucji).
Rzekome naruszenia Konstytucji uzasadniano tym, że Prezydent wykonuje swoje zadania w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i w ustawach (art.126 ust. 3 Konstytucji).
Sięgnięto do przepisów art. 560-568 Kodeksu postępowania karnego i z nich usiłowano w drodze interpretacji wywieść, że ułaskawienie przed wydaniem prawomocnego wyroku jest niedopuszczalne, bo trafia w próżnię zgodnie z zasadą niewinności do czasu prawomocnego wyroku.
Żaden przepis jednak nie zabrania ułaskawienia przed wydaniem prawomocnego wyroku i wbrew przeciwnym twierdzeniom takie ułaskawienie nie trafia w próżnię, ponieważ jego główną przesłanką jest sprawiedliwość, a na jej straży stoi Prezydent RP (art. 126 ust 2 w związku z art. 2 Konstytucji).
Można także przytoczyć konkretną sytuację, w której ułaskawienie przed wydaniem prawomocnego wyroku nie tylko nie trafia w próżnie, ale właśnie ze względu na zasadę sprawiedliwości jest konieczne na tym etapie, co obala tezę, że akt taki ma być rzekomo niedopuszczalny.
Wyobraźmy sobie, że postawiono zarzut karny całkowicie niesłusznie, wszak każdy może się pomylić i zastosowano do tego tymczasowe aresztowanie na mocy orzeczenia sądu. Podejmowanie takich represji w sposób oczywiście wadliwy wymaga natychmiastowej interwencji i uwolnienia oskarżonego od negatywnych konsekwencji wynikających z tymczasowego aresztowania.
Krytycy prawni działań Prezydenta zapominają także o relacji przepisów prawa materialnego (art. 144 ust. 3 pkt. 18 Konstytucji) do przepisów prawa procesowego, jakim jest cały Kodeks postępowania karnego.
O tej relacji powinni pamiętać z pierwszych uniwersyteckich wykładów, a polega ona na tym, że przepis prawa procesowego nie może w żadnej mierze ograniczać praw nadanych przez przepis prawa materialnego.
Najciekawsze jest jednak to, że nawet same przepisy prawa procesowego wyraźnie podkreślają bardzo szerokie uprawnienia Prezydenta w zakresie stosowania prawa łaski, co dobitnie precyzuje art. 567 § 2 K.p.k.
Przepis ten stanowi, że: „Prokurator Generalny przedstawia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej akta sprawy lub wszczyna z urzędu postępowanie o ułaskawienie w każdym przypadku, kiedy Prezydent tak zadecyduje.”
Stwierdzenie ustawodawcy mówiące o każdym przypadku, kiedy Prezydent tak zadecyduje przesądza jednoznacznie o tym, że nie ma żadnych granic w zakresie stosowania przez Prezydenta prawa łaski, poczynając rzecz jasna od momentu postawienia danego obywatela w stan oskarżenia, bo wówczas dopiero mamy do czynienia z przedmiotem ułaskawienia.
Zależność między poszczególnymi władzami w ramach trójpodziału władzy, polega na tym, że w razie ułaskawienia oskarżonego, sąd ma obowiązek umorzyć toczone postępowanie karne, wobec jego bezprzedmiotowości w wyniku zastosowania prawa łaski.
Przyznanie Prezydentowi tak szerokiego uprawnienia do stosowania prawa łaski wynika z konstytucyjnego umocowania, jako najwyższego organu reprezentującego Rzeczpospolitą Polską, czuwającego nad przestrzeganiem Konstytucji, w tym nad sprawiedliwie wydawanymi przez sądy orzeczeniami karnymi (art. 126 Konstytucji).
Tadeusz Michał Nycz