Na stacji Chandra Uchańska,
Gdzieś w krasnojarskim powiecie,
Nastała moda ułańska,
O której nawet nie wiecie.
Piotr Płaksin wstydliwy nieco,
Rozwinął się niesłychanie,
Przez lata, które mu lecą,
Rozpoczął, więc testowanie…
Dotychczas zamknięty w sobie,
Drżący na widok niewiasty,
Przekształcił w zalety obie,
Myśli niewiary, kontrasty…
Pojął, że finez mięśniowa,
Widoczna w połowie ciała…
To jest zwycięstwa połowa,
Której niewiasta szukała…
Dziewczyny, do których wzdychał,
Śląc im westchnienia upojnie,
Obecnie, gdy tylko kichał…
Rywalizując na wojnie,
Już startowały w konkury,
Prężąc uroki w staniku.
Bez trudu hołubił kury,
W konkluzji wstydu zaniku.
Dochodził trudno efektu,
Przez własne znaczne walory,
Nie uznawając defektu,
Choćby przez moment był chory.
W końcu powstała opinia,
Przekreślająca stan lęku,
Seksualności wprost linia,
Koguciej krasy i wdzięku.
Aby nastała ta chwila,
Triumfu tkliwego Piotra,
Minęła niejedna mila.
Gdy ten przekształcił się w łotra.
Zwykłego, wręcz podrywacza,
Chowającego kompleksy,
Jednakże w celności gracza,
Z powabem i ekstra seksy…
Kto sprawił ową przemianę,
Pozbawił ofermę troski?
Nie wdzięki damskie kochane,
Jak również nie mistrz Twardowski!
Sprokurowawszy to wolą,
Pożarem zmysłów biegnący,
Kiedy znużony niedolą,
A szczęścia pożądający,
Usunął z mózgu blokadę,
Dla zwykłej bezpośredniości.
Zrozumiał cenną poradę,
Doznając multum radości.
Eliminując obawy,
Podążał śmiało do celu,
Pozostał jednakże prawy,
Co zazdrościło mu wielu.
Zwykle po takiej odnowie,
Spojrzeniu innych etycznie,
Niuanse już nie są w głowie,
Pobrzmiewającej fizycznie…
Nawet niewielkie skrupuły,
Nie mogą zagościć w myśli,
Bo, wówczas charakter czuły,
Hamulce znowu wymyśli…
Jedyna rada w tym względzie –
Trafnością nieco cygańska –
Gdy kawalerem wciąż będzie,
Rządzić fantazja ułańska.
Ale po wojnie powróci,
W znajome kieratu czasy,
Szaleństwa nieco ukróci,
Jak postępują już masy.
Wejdzie w formalne układy,
Przy założonej obrączce,
Wywinąć się nie da rady,
I śluby złoży X rączce…
Nieustające wspomnienia,
Rozlicznych sielskich miłości –
Zapominane już tchnienia,
Genowej ciut rozwiązłości…
Na koniec u kresu życia,
W samotnej momentu chwili,
Nie mając nic do ukrycia,
Sam siebie zapyta: czy, li
Najtrafniej wybrał partnerkę,
Spośród doświadczeń mnogości?
I, pozostanie przez ER-kę…
W ułańskiej wciąż wątpliwości.
Sentymentalną balladę,
Kończę tym darem dla ciebie,
Rozważ życiową zasadę,
Co prawi różnie o Niebie…!
Tadeusz Miłowit Lubrza