JAK ZACHŁANNOŚĆ KOŃCZY SIĘ TERRORYZMEM…

Żyjemy w trudnych dla Europy momentach, chociaż typowa zachłanność człowieka nie uległa zmianie. Po czasach kolonialnych najważniejsi przedstawiciele europejscy tej formuły przerzucili się na totalne wykorzystywanie mniej zamożnych narodów.

Dopóki dbano o chrześcijańskie podstawy kultury europejskiej, nic złego jeszcze się nie działo, choć pierwsze jaskółki wskazywały na horyzoncie pojawiające się problemy.

Zachodnia, zamożna demokracja chciała, bowiem przy pomocy neokolonialnych metod nadal żyć kosztem pracy innych, tym razem niepodbitych, ale rzekomo wyzwolonych jednostek, które życie na Zachodzie traktowały, jak przedsionek Niebios.

Dopóki polityka rozkładała w miarę uczciwie korzyści pracujących i zyski państwa, na rzecz którego pomnażali dochód, nie było jeszcze większych problemów, chociaż już znaczący napływ ludności tureckiej zaczął ujawniać pierwsze kłopoty kulturowe.

W zjawisku tym uczestniczyli także Polacy uciekający z reżimu komunistycznego, ale nasza chrześcijańska nacja nie wykazywała odrębności religijnej, aby stwarzać poważniejsze problemy, toteż proces asymilacji przebiegał bez zakłóceń.

Poważniejsza kwestia powstała w momencie połączenia się RFN z NRD i wyzwolenia krajów Europy wschodniej spod komunistycznej dyktatury. Niemcy, jako największe wówczas mocarstwo europejskie miało nadzieję zachowania dotychczasowej zachodnioniemieckiej stopy życiowej, kosztem wstępujących na arenę Zachodu nowych państw.

Przeliczyli się jednak z możliwością konkurencyjności ich wyrobów przemysłowych, ponieważ równocześnie rozwijająca się gospodarka chińska o bardzo taniej sile roboczej spowodowała, że stopniowo większość produktów przemysłowych zaczęli tworzyć Chińczycy, zalewając nimi cały niemal świat.

W prowadzonej neokolonialnej polityce część państw Europy zachodniej nadal uważała za możliwe bogacenie się kosztem innych narodów i dlatego poczęli sprowadzać do siebie ludy azjatyckie o całkowicie odrębnej kulturze bycia, a przede wszystkim religii.

Był to kardynalny błąd, ponieważ prognozowane zjawisko asymilacji tych ludów w społeczeństwie zachodnioeuropejskim nie mogło się udać. Chytry dwa razy traci, bo w momencie, gdy największe byłe potęgi kolonialne jak Anglia, Francja i Niemcy połapały się w błędnej polityce demograficzno-gospodarczej było za późno…

Posiadali już, bowiem na swoim terenie miliony ludzi o obcej i wrogo nastawionej kulturze, których zamiarem było pozyskiwanie korzyści z egzystencji na Zachodzie Europy, a nie przyczynianie się do jej pomyślności.

W tym stanie rzeczy postanowiono wykorzystać Unię Europejską do podzielenia się tym nieszczęściem z innymi członkami wspólnoty. Zważywszy na to, że Polska i Węgry postawiły stanowcze veto, manewr ten się nie udał.

W efekcie chytra polityka neokolonialna spowodowała totalną klapę w postaci konia trojańskiego, który skutecznie począł atakować religię i kulturę zachodu, czyniąc to metodami podstępnymi, coraz częściej wyrażanymi w formie zamachów terrorystycznych.

Niemcy przyzwyczajeni przez okres od 1989 r. do uległości polskich władz, które dla propagandowego efektu współpracy poklepywano po plecach, dzisiaj nie mogą ścierpieć PiS-u, który miał śmiałość realizować własną, korzystną dla narodu politykę.

Mając na podorędziu ludzi, dla których „polskość to nienormalność” stworzyli sobie z nich 5 kolumnę i wykorzystują na forum unijnym, jako awangardę dbałości, o tzw. demokrację, która ma sprzyjać wyłącznie ich interesom.

Problem sprowadza się do tego, na ile polskie i węgierskie społeczeństwo będzie w perspektywie kolejnych dziesięcioleci umiejętnie wybierać do władzy tych, którzy rzeczywiście dbają o jego dobro.

Europa Zachodnia jest już, bowiem stracona, gdyż konia trojańskiego w tych najbliższych latach nie zdołają się pozbyć, ale my i nasi bratankowie mamy szansę go nie wpuścić, jednak efekt finalny zależy od naszej mądrości wyborczej…

Na koniec muszę się odnieść do pewnych rewelacji przekazywanych przez tzw. media niezależne, które zarzucają obecnie rządzącym, że pomimo formalnego, medialnego sprzeciwu w rzeczywistości sprowadzają tysiące emigrantów.

Rzeczywiście tak jest. Z tą jednak różnicą, że owo przyznawanie prawa pobytu na terenie Polski poprzedzone jest stosowną przewidzianą prawem proceduralną selekcją, która jak dotychczas okazuje się trafna, skoro nie przynosi nam zjawiska terroryzmu.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *