Motto: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…
Na komórki remanenta
Nie uświadczysz abstynenta.
Tak skupiają wszystkie zmysły –
Przez telefon ślą pomysły.
Ekran jest niezbędny damie,
Pannie, wdowie, czy też mamie.
Każdy men w konfiguracji
Przezeń też dochodzi racji.
Dzieci, to już od kołyski
Drżą na widok, kiedy błyski
Pokazują się nieśmiało,
Choć nie wiedzą, co się stało?
Instynktownie chcą komórki.
Kupić trzeba, więc dla córki.
Chłopcy zwykle opóźnieni
W tej dziedzinie zachwyceni
Wybierają standard wyższy,
By w ambaras wejść powyższy.
Nawet babcia, starszy dziadek
Bez przycisków, jej zakładek
Egzystować nie potrafią.
Chociaż rzadko w sedno trafią…
Nie ma na to chyba rady.
Gospodarczo te nakłady
Przekroczyły wielkość świata.
Grat powstaje, obok grata.
Wkrótce przyjdzie mieć w kieszeni
W jednej smartfon, co się mieni,
W drugiej zawodowe łącze.
W końcu wszystko się poplącze
Przez numerów nadmiar, krocie,
Popracować przyjdzie w pocie,
Aby trafić w te klawisze,
Które grają teraz: „Ciszę”…
Ten do kumpla, ów do matki,
Na siurpryzy i dla gratki…
Słowem taka moc ekranów
Będzie stale u baranów…
Pojedynczo i zbiorowo,
By wyręczyć – mądra głowo.
Trudno różnić kolor dzwonka.
W nagłych chwilach, kiedy stonka
Pocznie się dobijać szybko.
Będziesz w cenie złota rybko,
Bowiem tylko twoje moce
Kroczą w sedno, stąd owoce…
Zwykły zaś śmiertelnik wrażeń
Oczekiwać może marzeń,
Aby pośród stu komórek
Trafił na telefon córek,
Albo syna, w gier zajęciu.
Wszystko będzie sprzyjać wzdęciu
Odczuwanym nadmiarowo.
Po, co? Wytęż szare – głowo!
Może celem piękna Wawel?
Odwrócenie wieży Babel?
Pogodzenie kulturowo
Przez znajome wspólnie słowo…
Przynoszące pojednanie –
Cały świat dziś czeka na nie!
Tadeusz Miłowit Lubrza