Oglądałem w Polsacie „Campus Polska Przyszłości”, w którego obradach uczestniczyło kilkuset bardzo młodych aktywistów platformowych, oklaskujących dowcipy i farmazony byłego premiera.
Zastanawiałem się, jakie polskie rodziny oni reprezentują? Pytanie nie jest pozbawione sensu. Gdyby to były dzieci około 10% najbogatszych Polaków, entuzjazm i antypisowskie nastawienie byłoby uzasadnione, gdyż ten gardłujący dżentelmen całym dotychczasowym działaniem wykazał prowadzoną politykę korzystną dla bogaczy.
Aktywiści nie wywodzą się jednak z tych sfer, ponieważ dzieci najbogatszych uczęszczają do prywatnych szkół, w których stopień ogólnej wiedzy i nauki logiki stoi na dość wysokim poziomie, trudnym do osiągnięcia w szkole publicznej.
W następstwie, ta młodzież zdecydowanie bardziej rozgarnięta, w okresie młodzieńczego buntu jest w stanie własnym rodzicom zarzucać nieprawości. Wyostrzony krytycyzm młodych często wywołuje odruchy buntu przeciwko działaniom opiekunów, przy czym te poglądy charakteryzują się najczęściej trafnością logiczną.
Z tego powodu wykluczam, aby aktywiści platformowi wywodzili się z najbogatszych kręgów społecznych. Mamy do czynienia z marnością edukacyjną szkół publicznych i mistrzowskim wykorzystaniem tego przez blagiera potrafiącego skupić młodzież, która łudzi się zrealizowaniem przez niego korzystnych rozwiązań dla większości polskiego narodu.
Z punktu widzenia psychologiczno-socjologicznego przyczyna leży w wadliwej edukacji, która nie uczy rzeczywistych wartości i nie wyjaśnia przesłanek cwaniactwa, krętactwa i oszustwa. W takich warunkach funkcjonujący młody człowiek jest podatny ulegać iluzji działań rzekomo naprawczych.
Ci młodzi ludzie nie mają doświadczeń własnych z zakresu działalności rządu, który przez 7 lat czarno na białym wykazał, że rodziny tych aktywistów miał w wielkim poważaniu w tylnej części ciała poniżej pleców…
Oni tego nie doświadczyli, jako prawie dorośli ludzie i dlatego łatwo ulegają złudzeniom. Nie są przygotowani do swojej działalności, bo niby skąd mogą wiedzieć, że ten dżentelmen w czasopiśmie naukowym, jako historyk charakteryzował swoją Ojczyznę mówiąc, że polskość to nienormalność.
Później, jako premier potwierdził swój pogląd niechęci do Ojczyzny pozwalając ją totalnie w setkach miliardów złotych okradać przez zachodnich biznesmenów wspólnie z polskimi aferalnymi cwaniakami.
Skąd oni mogą wiedzieć, że syn premiera, zeznając przed sejmową komisją śledczą bez żenady stwierdził, że wszyscy, a więc jego ojciec także, doskonale wiedzieli o aferalnym charakterze przedsięwzięcia „Amber Gold”, w wyniku którego tysiące Polaków zostało oszukanych?
Nie wiedzą o tym dlatego, gdyż programy edukacyjne z zakresu współczesnej historii o tym milczą. W związku z tym platformowcy ostro zwalczają książkę prof. Roszkowskiego, która zawiera takie informacje i zatwierdzona została do stosowania w roku szkolnym 2022/2023.
Sprawa jest prosta, czego Jaś nie dowie się w szkole, tego Jan nie będzie wiedział, co umożliwia agitowanie aktywistów, nieświadomie działających przeciwko interesowi własnemu i swoich rodzin.
Już pomijam znajomość Konstytucji RP, bo skoro dorośli wywodzący się z kręgów sędziowskich jej nie znają, to niby skąd te dzieci mają mieć o niej choćby mgliste wyobrażenie?
Błędem byłoby jednak przypisywanie tym aktywistom braku rozumu. Oni go mają i wykorzystują zgodnie z przeznaczeniem w granicach znanych im faktów. Jeżeli o czymś nie wiedzą, to rzecz jasna nie można od nich oczekiwać umiejętności cudotwórczych.
Ot, choćby w zakresie zarzutu faszyzmu kierowanego pod adresem PiS-u. Młodzi nie mają świadomości, że faszyzm jest konstytucyjnie w Polsce zakazany, toteż były premier zamiast opowiadać banialuki powinien powiadomić prokuratora o tym uzasadnionym jego zdaniem zarzucie.
On tego nie robi z prostego powodu, gdyż każdy zarzut podejrzenia przestępstwa trzeba przynajmniej uprawdopodobnić, ponieważ bezpodstawne oskarżenie jest karalne. Młody człowiek nie wiedząc o tym, akceptuje pustosłowie, utwierdzając się w przekonaniu, że słusznie rozumuje i działa.
Tragedia polega na tym, że młodzież gotuje sobie fatalną przyszłość nie zdając sobie z tego sprawy. Nie wie zapewne i tego, że kłamstwo powtórzone 1000 razy zaczyna medialnie uchodzić za prawdę, którą w takiej właśnie formule wmawia jej były premier, aby kolejny trzeci raz oszukać naród.
Wierzą mu, bo nie mają skali odniesienia i podstaw do niewiary, a kiedy cwaniak dojdzie do władzy bez krępacji oświadczy, iż jest kryzys i pieniędzy nie ma i nie będzie, toteż np. pozbawi młodego człowieka ulgi podatkowej przysługującej do 26 roku życia.
Z łaski na uciechę potwierdzi, że on bardzo chętnie obdarzyłby rodaków wszelkim dobrem, gdyby posiadał guzik, po przyciśnięciu którego byłoby to możliwe. Niestety PiS pozostawił taki fatalny stan gospodarki, że jest to niemożliwe i dlatego rodacy dostaną guzik…
Będzie już za późno na odwrócenie sytuacji i powrót świadczeń przekazywanych przez PiS różnym grupom społecznym, które na dzień dzisiejszy zdają się nie doceniać posiadanego w garści wróbla i dlatego śnią o skowronku na dachu lub gruszkach na wierzbie…
Bałamucona młodzież nie jest jednak niczemu winna, bo to my, starsi powinniśmy nasączać ich informacjami niezbędnymi dla wyciągania logicznych wniosków, ponieważ odpowiadamy moralnie za przyszłe pokolenia, jako ich wychowawcy.
Jeśli tego nie czynimy, to oznacza, że nasz, a nie młodzieży umysł źle funkcjonuje.
Karabeusz