K. Dlaczego przypisywać mamy wielkie znaczenie katastrofie smoleńskiej, skoro nie jesteśmy w stanie poznać rzeczywistych jej okoliczności?
TMN. W katastrofie zginął Prezydent RP i cała elita polityczna naszego państwa, czyli jako naród ponieśliśmy ogromną stratę.
K. Co nam da rozpamiętywanie szczegółów, jeżeli nie możemy dojść do sedna sprawy, nie posiadając nawet wraku samolotu?
TMN. Tak ważne sprawy mające istotny wpływ na los państwa zawsze przykuwają uwagę społeczną. Człowiek cechuje się, bowiem przyrodzoną ciekawością świata, czyli zachodzących procesów, w tym zaistniałych zdarzeń przeszłych.
K. Co możemy dzisiaj w tej sprawie dowiedzieć się istotnego? Przecież zdrowy rozsądek wskazuje, aby zostawić to historykom.
TMN. Za wcześnie na to. Sprawy tego kalibru nie przechodzą nigdzie tak szybko w zapomnienie. Popatrzmy na tragiczną śmierć Johna F. Kennedy`ego Prezydenta USA w dniu 22.11.1963 r. w Dallas, a później jego brata Roberta. Ile czasu już upłynęło, a społeczeństwo nieznające prawdy jest jej nadal głodne, stąd powstają książki, filmy i inne opracowania usiłujące przybliżyć rzeczywiste przyczyny zamachów. Sprawa może być odesłana do lamusa wtedy, gdy zostanie ujęty sprawca i poniesie odpowiedzialność, tak jak to miało miejsce w przypadku zamachu na Prezydenta Gabriela Narutowicza.
K. Rozumiem, że nadal chcemy dążyć do znalezienia prawdy, ale co można obecnie zrobić? Chyba nic?
TMN. Tego bym nie powiedział. Trzeba przyjąć za fakt bezsporny, że nie było żadnej katastrofy lotniczej, ponieważ feralna brzoza nie była do tego zdolna.
K. Zgoda. I co dalej?
TMN. Można próbować pozyskać informacje dowodowe o przebiegu zdarzenia z zagranicznych służb specjalnych, które takie dane pewnie posiadają, a wcześniej ich nie udostępniły wobec powierzenia śledztwa przez premiera D. Tuska Rosjanom.
K. Czy jesteśmy w stanie takie dowody otrzymać?
TMN. To, że one istnieją jest dla mnie bliskie prawdy, ponieważ inwigilacja Ziemi przez wiele stacji satelitarnych wyklucza pominięcie tego zdarzenia. Ale, czy po 12 latach obcy wywiad przekaże nam te dowody, to już zależy od jego interesu politycznego.
K. Czym się różni przekazanie tuż po katastrofie od obecnego? W końcu to te same dowody.
TMN. Zaraz po każdej katastrofie przyjęło się w stosunkach międzynarodowych pomagać natychmiast poszkodowanym i to nie tylko w zakresie akcji ratunkowych, ale także przekazywania dowodów danego zdarzenia. Po 12 latach, wobec braku prośby ze strony polskiej zaraz po katastrofie, sprawa nie ma już charakteru natychmiastowej międzynarodowej pomocy, ale nabiera cechy politycznej.
K. Na czym ona polega? Przecież chodzi o to samo.
TMN. W istniejących warunkach powstają pytania, o co tej Polsce chodzi? Najpierw nie chciała dowodów, a po 12 latach chce, to, co się pod tym kryje?
K. Zmieniła się władza, która chce dojść do przyczyn tej tragedii i tyle.
TMN. W kategoriach logicznego rozumowania jest to jasne. Ale polityka rządzi się specyficznymi prawami.
K. Czyli dzisiaj nam tych dowodów nie przekażą, nawet najbliżsi sojusznicy typu USA?
TMN. Wykluczyć tego nie można, ale ujawnienie tych dowodów musiałoby pozostawać korzystne politycznie dla przekazujących.
K. Przecież trwa wojna w Ukrainie, a Rosja w skali międzynarodowej została potępiona i uznana za agresora. Prezydent Zełeński publicznie stwierdził, że miał miejsce zamach na Prezydenta L. Kaczyńskiego, to dlaczego nie?
TMN. Prawdziwa wielka polityka jest medialnie ukryta. Znamy pewne wydarzenia, o szeregu nic nie wiemy, a te, które nam przekazują nie wiadomo czy są prawdziwe, czy pozorowane i dlatego trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy dowody dostaniemy, czy nie. Na pewno tak, jeśli Stany Zjednoczone będą same ich ujawnieniem zainteresowane.
cdn.