K. To, co powiedziałeś wskazywałoby, że posiadamy obecnie wybitnie uzdolnionych polityków, którzy z tak potężnym graczem, jak USA potrafili szybko naprawić wątpliwe stosunki na doskonałe.
TMN. Rzeczywiście tak to oceniam. Nawet nasza opozycja połapała się w tym, stąd widzimy jej usilne zabiegi, aby pod ów korzystny trend jakoś się podpiąć.
K. Co masz na myśli?
TMN. Obserwujemy w mediach opozycyjnych najpierw buńczuczne zapowiedzi, jak to Prezydent USA spotka się z byłym Prezydentem Europy, a kiedy nic z tego nie wyszło w zakresie rozmowy, zabiegami medialnymi usiłują wykazać zainteresowanie przywódcy mocarstwa opozycją, naciągając do maksymalnych rozmiarów sekundy przytrzymanej dłoni Donaldowi Tuskowi…
K. Rzeczywiście dość hecnie to wygląda.
TMN. Humorystyczne zabiegi, zwłaszcza zważywszy na przepaść pomiędzy Joe Bidenem a naszymi opozycyjnymi politykami. Niestety wizyta wykazała, że opozycja do pięt nie dorasta średniej klasie dyplomatów.
K. Po czym tego dowodzisz?
TMN. Choćby po zachowaniu b. Ministra Obrony Narodowej, który najpierw pchał się do pierwszego rzędu zaproszonych na uroczystość spotkania z Prezydentem USA, a później nie potrafił zachować godności, jakiej wymaga się od dyplomaty.
K. Chodzi, ci pewnie o to, że nie podał ręki Jarosławowi Kaczyńskiemu, który witał się ze wszystkimi osobami z pierwszego rzędu gości?
TMN. To klasyczny przykład niezrozumienia zachowania osoby, która należąc już do pewnej klasy politycznej musi publicznie postępować zgodnie z przyjętym protokołem dyplomatycznym, bo inaczej nie tylko kompromituje siebie, ale cały nasz naród, w imieniu którego pełniła określoną funkcję.
K. Ale taka osoba może mieć jakieś osobiste anse do prezesa PiS-u i pewnie z tego wynika jej zachowanie. Przecież nie możesz mu tego zabronić.
TMN. Oczywiście, że ma prawo prywatnie zachowywać się w taki sposób. Nikt mu nie każe spotykać się i ściskać rękę Jarosława Kaczyńskiego. Ale jeśli swoje anse ujawnia publicznie, to zachowaniem pokazuje brak ogłady przynależnej dyplomatom.
K. Czyli wygląda tak, jakby mu przysłowiowa słoma z butów wystawała.
TMN. Co gorsza tego rodzaju wadliwe postępki są później negatywnie oceniane w sferze ogólnego spojrzenia na polską dyplomację. Każdy osoba, która decyduje się zostać politykiem musi zdawać sobie sprawę, że w sferze publicznej zawsze już będzie oceniana pod kątem umiejętności przyjętych w tej sferze zachowań. Publicznie przestaje już być osobą prywatną i niestety nie wszyscy to rozumieją. Jeszcze gorzej jest, jeśli tego nie pojmuje członek byłego rządu należący do elity politycznej.
K. Klasycznie nie potrafi zachować się jak dżentelmen?
TMN. Pojęcie dżentelmena odnosi się do sfery prywatnej, a nie publicznej. Tych poziomów zachowań nie należy mylić. Eleganckim w zachowaniu prywatnym można być lub nie, ale od osoby publicznej obowiązkowo wymaga się poprawnego, dyplomatycznego zachowania, gdyż ona reprezentuje państwo i naród, a gdy już skończyła służbę czynną, to publicznie zawsze jest utożsamiana z tą sferą i dlatego na dowolność nie może sobie pozwolić.
K. Na tym przykładzie widać różnicę w zachowaniu Prezydenta USA i naszych dyplomatołków…
TMN. Trafne spostrzeżenie. Przywódca największego mocarstwa może mieć uzasadnione pretensje do D. Tuska, odmawiającego budowy w Polsce tarczy antyrakietowej, która dzisiaj mogłaby posłużyć do sprawniejszej obrony także Ukrainy, a mimo to zachowuje się jak na rasowego dyplomatę przystało, witając się ze wszystkimi zgromadzonymi w pierwszym rzędzie omawianej uroczystości, w tym z byłym naszym premierem.
K. Wygląda na to, że ci, którzy medialnie tak nas zapewniali o swojej inteligencji, umiejętności rządzenia średnio rozgarniętym dyplomatom do pięt nie dorastają.
TMN. To jest pokłosie pewnej kultury, z której się nieco wywodzimy.
K. Co masz na myśli?
TMN. Całe odium PRL-u i sposób zachowania ówczesnych polityków wzorowany na radzieckim. To nie jest tak, że zmieniając ustrój polityczny można od razu zapomnieć i zmienić typowe zachowania. Niestety złe przyzwyczajenia długo pozostają i wymagają czasu nieraz pokoleniowego, aby je wyeliminować.
K. Pewnie masz na myśli nietypowe zachowania dyplomatów radzieckich, na których wzorowali się nasi. Na przykład słynne zdjęcie buta przez N. Chruszczowa i przy jego pomocy uspokajanie zgromadzonych polityków bodajże na spotkaniu w Wiedniu?
TMN. Nie tylko. Podobnie widzieliśmy to w przypadku kpin z Jana Pawła II w kwestii całowania przez niego ziemi…, a następnie jego odpowiedź w postaci zaproszenia Prezydenta RP do papamobile…
K. Już nawet o tym zapomniałem.
TMN. Sztuka dyplomacji nie jest rzeczą prostą. Tym bardziej powinno nas cieszyć, że doczekaliśmy fachowców potrafiących systematycznymi, konsekwentnymi działania zmienić relacje polsko-amerykańskie na doskonałe. To jest sukces, którego obecnej władzy nikt nie może odmówić, a skoro pozytywnie o tym pisze prasa zachodnia, niekoniecznie nam przychylna, to oznacza realne poważne osiągnięcie.
K. Jakie znaczenie może mieć ten sukces PiS-u w tegorocznych wyborach?
TMN. Polacy są narodem mocno sentymentalnym, dlatego uważam, że omawiane osiągnięcia władzy przełożą się w znacznym stopniu na poparcie PiS-u, tym bardziej, że niestety wojna na Ukrainie prawdopodobnie jeszcze trochę potrwa. W warunkach walk za naszą wschodnią granicą naturalnym zachowaniem większości społeczeństwa pozostaje tendencja zachowawcza, w tym także w zakresie podmiotu sprawującego władzę.
K. Obyś miał rację, bo dla rzeczywistego dalszego rozwoju kraju, konieczna jest kontynuacja władzy.
cdn.