K. Rozmawialiśmy o dialogu konstruktywnym i wytłumaczyłeś go składnie. Zrodziło się u mnie skojarzenie, dlaczego ludzie są tak bezmyślni, w wyniku czego działają niezgodnie z własnym interesem?
TMN. Przyczyn jest wiele.
K. Zdaję sobie z tego sprawę, bo gdyby kwestia była prosta, to zdecydowana większość wyborców wybrałaby korzystną dla siebie władzę w rozmiarze konstytucyjnym, pozwalającym na rzeczywistą naprawę ustroju, jego modelu prawnego z korzyścią dla siebie. Co jest główną przyczyną, że tak się nie dzieje?
TMN. Trudno klasyfikować przyczyny wedle ich ważności, bo to wymaga głębszych badań psychologiczno-socjologicznych. Myślę, że jedną z głównych przyczyn jest brak czasu. Krzątanina wokół żywotnych podstawowych problemów bieżącego życia nie daje nam odetchnąć i stąd nie mamy możliwości na takie zastanowienie, kiedy jesteśmy w sile wieku i jeszcze nas stać na czynne działania naprawcze.
K. Przecież przeciętny Polak lubi gadać o polityce i dlatego musi jej poświęcać trochę czasu. Gdyby ten czas przeznaczył na racjonalne przemyślenia byłoby wspaniale.
TMN. Pewnie masz rację. Nie mamy jednak odpowiednich wzorców.
K. Jak to? Przecież w każdych mediach pytlują o polityce.
TMN. Trafnego słowa użyłeś – pytlują, a nie rozmawiają i dyskutują, a to jest zasadnicza różnica. Nie mamy doświadczeń rodzinnych. Niegdyś, babcie, czy dziadkowie zachęcali wnuki do takich dyskusji, jeśli tylko zauważyli zainteresowanie tym tematem. Sam doświadczyłem, jako malec takiego zjawiska. Teraz istnieje pewien rozdźwięk między pokoleniowy. Poziom techniki informatycznej spowodował niemal całkowity rozłam.
K. Czy telewizja nie mogłaby uczyć potrzebnego myślenia w kategoriach politycznych?
TMN. Pewnie by mogła, ale tego nie czyni. Wręcz przeciwnie, uczy nas regułkowego, pamięciowego opanowywania wiedzy, a nie analizy zjawisk. Pamiętam teleturniej „Wielka gra”, który był ówcześnie bardzo ważny, bo pokazywał wartość zdobywanej wiedzy. Dzisiaj żyjemy w innej kulturze i nam są potrzebne teleturnieje na wyższym poziomie intelektualnym, czyli mówiąc krótko syntetyczno-analityczne.
K. Teraz rozumiem, że nie przechodzimy na wyższy poziom rozwoju, lecz ćwiczy się nas nadal pamięciowo jak małpy w cyrku, gdyż ten poziom społeczny jest korzystny dla rządzących światem.
TMN. Jesteś bliski prawdy. Trzeba jednak dodać, że dzisiaj nadal jest nam potrzebny pewien zasób wiedzy pamięciowej, który osiągamy w szkole powszechnej. Więcej nie ma sensu, skoro każdy dowolny szczegół możemy w kilka sekund znaleźć w komórce lub w laptopie. Zamiast tych pamięciowych teleturniejów powinny się pojawiać rywalizacje o wyższym poziomie zaangażowania intelektualnego.
K. Ale to nie jest korzystne dla rządzących, bo na przykład w naszych polskich warunkach małpom na sznurku można wmówić, że partia dająca 500+, niższe podatki, wyższe minimalne wynagrodzenie za pracę, 13 i 14 emeryturę, jest najgorszą dotychczasową władzą, a ta, która mówiła, że pieniędzy nie ma i nie będzie, bo je wywożono za granicę, jest najlepsza! Mamy niestety zbyt wielu osłów, uchodzących we własnym mniemaniu za inteligentów, którzy w ten sposób rozumują.
TMN. Oni są ofiarami modelu kulturowo medialnego. Tym systemem wmówiono im również, że nie ma dwóch, lecz N płci, że dzieci można wychowywać nie w związkach małżeńskich, ale w jakichś nienormalnych powiązaniach międzyludzkich, itd.
K. Co z tym można zrobić, jak zatrzymać ten model idiotyzmu?
TMN. Bardzo trudno małp w cyrku oduczyć wyuczonych zachowań. Człowiek ma na szczęście rozum i w nim cała nadzieja.
K. Czy nie jesteś zbytnim optymistą? Bo, jak spojrzeć wstecz, to niczego na błędach nie nauczyliśmy się. Utrąciliśmy doskonały rząd Jana Olszewskiego, którego formacja gdyby dotrwała do dzisiaj przyniosłaby naszemu państwu ogromny rozkwit gospodarczy i teraz bylibyśmy w nieporównywalnie lepszej sytuacji społeczno-polityczno-gospodarczej. Później w latach 2005-2007 dopuściliśmy PiS do niesamodzielnej władzy i nastąpiła niebawem katastrofa smoleńska. Wreszcie daliśmy im rządzić samodzielnie przez dwie kadencje, ale bez większości konstytucyjnej umożliwiającej naprawę błędów tkwiących w Konstytucji, choćby w zakresie braku legalnej wykładni ustaw, bez której porządku nie sposób zaprowadzić.
TMN. Nutka goryczy przez ciebie przebija. Ja jednak jestem optymistą, może niepoprawnym, ale tak trzeba. Zauważ, że w opisie utyskiwań pokazałeś istniejący model uczenia się społeczeństwa na błędach.
K. Jaki widzisz tu model?
TMN. Najpierw błędnie odrzuciliśmy rząd J. Olszewskiego w całości. Później dopuściliśmy PiS częściowo do władzy, a następnie w pełni przez dwie kadencje. Kto wie? Może nas czeka kolejny krok w postaci zwycięstwa w wielkości konstytucyjnej?
K. Jesteś niepoprawnym optymistą, bo najpierw pokazujesz bardzo istotne społeczne ułomności, a później uważasz, że jesteśmy w stanie wszystko szybko naprawić.
TMN. Niczego takiego nie twierdzę. Proces naprawczy będzie bardzo długi, trudny i bolesny, ale możliwy. Natomiast wierzyć trzeba, bo wiara przenosi góry i czyni cuda!
cdn.