K. Ostatnie ataki na Jana Pawła II oburzyły zdecydowaną większość polskiego społeczeństwa, które w 70% wypowiedziało się za słusznością uchwały sejmowej w obronie dobrego imienia tego Wielkiego Polaka, Czy podzielasz ten pogląd?
TMN. Uważam, że ta sprawa zasadniczo nie wymaga komentarza.
K. Jak nie skomentujesz, to nie będę wiedział, po której stronie barykady jesteś?
TMN. Oczywiście znajduję się w gronie tych 70%.
K. Nic więcej nie powiesz na ten temat?
TMN. Dyskusja w moim przekonaniu uwłacza godności Papieża a także mojej.
K. Nie bardzo rozumiem?
TMN. To jest mniej więcej tak, jakby katolika zapytać czy woli anioła, czy diabła?
K. Rozmawiamy jednak o Karolu Wojtyle nie w kategoriach religijnych, ale jako o człowieku pełniącym znaczącą funkcję w świecie, którego postępowanie może być oceniane także przez osoby świeckie, w tym niebędące katolikami.
TMN. To nie zmienia postaci rzeczy.
K. Dlaczego?
TMN. Przecież to ludzie świeccy postawili Papieżowi tysiące pomników, tablic pamiątkowych i przyjmowali go, jako patrona szkół, uczelni, nazywali jego imieniem ulice place, ronda. Ta masa przedsięwzięć mówi sama za siebie, toteż uwłacza mojej godności dyskusja oparta na rewelacjach z akt ubeckich.
K. A jeśli pomyliliśmy się tak oceniając tę postać?
TMN. Na jakiej podstawie wolno nam mieć, choć cień podejrzeń, skoro doskonale wiemy, że komuniści konsekwentnie zbierali materiały na kardynała Wojtyłę, ale zabieg kompromitacji im się nie udał. W jaki sposób dzisiaj wolno nam snuć podejrzenia względem tego Wielkiego Człowieka, biorąc za podstawę paplaninę pożal się Boże dziennikarzyny?
K. Nie zaprzeczysz chyba, że w Kościele Katolickim problem pedofilii istniał i istnieje, oraz, że Papież musiał o tym wiedzieć?
TMN. Oczywiście, że wiedział o tym problemie, ale z tego faktu niczego nagannego względem Karola Wojtyły wysnuć nie można.
K. Jak to? Przecież można ocenić, czy podejmował wystarczające przedsięwzięcia w walce z tą plagą?
TMN. Mamy prawo do takich ocen, ale, aby je zacząć trzeba przedstawić, choć jeden konkretny zarzut wskazujący na lekceważenie przez Papieża swoich obowiązków w tym zakresie, a nie opierać się na domysłach i insynuacjach.
K. To prawda, że jak zebrać te wszystkie stawiane Papieżowi przez dziennikarza zarzuty, to na pierwszy rzut oka widać, że cała intryga nie trzyma się żadnej logiki. Domniemania są oparte na prawdopodobnych i zmyślonych okolicznościach z rzetelną, konkretną prawdą niemających wiele wspólnego.
TMN. Dobrze, że to sam zauważyłeś, bo już myślałem, że uległeś tej wrażej działalności skierowanej przeciwko całemu Kościołowi Katolickiemu nie tylko w Polsce.
K. Nie zaprzeczysz chyba, że wśród księży znajdują czarne owce m.in. będące pedofilami?
TMN. Oczywiście, że nie zaprzeczam, ale wręcz potwierdzam, że w zawodzie księdza, tak jak w każdym innym mamy do czynienia z czarnymi owcami. Tylko, co to ma wspólnego z zasadnością zarzutów pod adresem Jana Pawła II?
K. Opierają się one na przekonaniu, że Papież mógł zrobić więcej w tej sprawie, niż zrobił.
TMN. Nikt tego nie kwestionuje. Mimo świętości, jaką nadano Janowi Pawłowi II, on był człowiekiem grzesznym, stąd również mogło przytrafić mu się jakieś niedopatrzenie. Ale pomiędzy czymś takim, a stawianymi zarzutami istnieje przepaść. Jeżeli chcemy mieć jakieś uzasadnione pretensje do Jana Pawła II, to musimy je konkretnymi dowodami sprecyzować, a takich dowodów nie ma, stąd do stawianych mu perfidnie zarzutów brak jakichkolwiek podstaw.
K. Czy sama zasada przenoszenia księdza podejrzanego o pedofilię do innej parafii była słuszna i wystarczająca?
TMN. A, co mógł Papież więcej zrobić, skoro podejrzenie z reguły polegało na słowu przeciwko słowu?
K. Mógł nie zamiatać spraw pod dywan w wyniku takich przeniesień.
TMN. To jest slogan obrazoburczy, bo nie pokazuje żadnego konkretu.
K. Mógł np. inicjować procesy na podstawie prawa kanonicznego i nakazać wspomaganie prokuratur w dochodzeniach w takich sprawach.
TMN. Procesy kanoniczne były przeprowadzane w takich przypadkach, w których oskarżyciel uznał ich zasadność. Czasem następowało to także w wyniku sugestii Papieża. W postępowaniach karnych o charakterze powszechnym Kościół występował, jako podmiot oskarżony i zgodnie z ogólnym prawem do obrony musiał takiej udzielić swojemu oskarżonemu przedstawicielowi, dokąd ten był nadal księdzem.
K. Sądy kanoniczne zbyt rzadko orzekały kary wydalenia ze stanu kapłańskiego.
TMN. Papież nie mógł ingerować w rozstrzygnięcia sądów kanonicznych, gdyż one podlegały także zasadzie niezawisłości.
K. Zdarzały się przecież przypadki wyroków skazujących sądów powszechnych, w wyniku czego sądy kanoniczne po interwencji Karola Wojtyły uwalniały sprawcę czynu od odpowiedzialności.
TMN. Nie uwalniały od odpowiedzialności, lecz jedynie umarzały postępowanie, działając w myśl powszechnej zasady, że nikt nie może być sądzony dwukrotnie za ten sam czyn.
K. Wygląda na to, że naszemu Papieżowi rzeczywiście nie można przypisać żadnego zaniedbania, a cała sprawa sprowadza się do bezczelnej nagonki na Kościół Katolicki.
TMN. Już kiedyś prymas Wyszyński przepowiedział, że jeżeli będą chcieli was zniszczyć, to zaczną od Kościoła Katolickiego.
cdn.