Jako kinoman, zastanawiałem się nad propagandowym przesłaniem filmów, wpływających silnie na kulturę codziennego życia. Jakiemu celowi służą utwory straszące widza? Pomijam specyficzne upodobania horrorów, ograniczając się do sensacji i thrillerów.
W tych gatunkach filmowych obserwujemy nadmiar brutalności. Tu nie chodzi o dopuszczalność wiekową dla oglądania takich utworów, ale o brutalność atakującą każdego widza.
Jeżeli porównać doskonały film pt. „Ojciec chrzestny” z Marlonem Brando w roli głównej, uchodzący ówcześnie za bardzo ostry thriller, z dzisiejszą przeciętną sensacją, to stopień brutalizacji przybrał ogromnych rozmiarów.
Kultura filmowa kształtuje społeczeństwo. Należę do jego odłamu, który w latach 60-tych XX wieku fascynował się filmami opartymi na powieściach Karola Maya o dzielnym wodzu Winnetou, który niestrudzenie walczył ze złem, pokazując w efekcie triumf sprawiedliwości.
Podobny wydźwięk miały westerny, w których główny bohater wygrywał. Filmy te były nie tylko moralnie budujące, gdyż pokazywały, że pomimo zła, w końcu zwycięża dobro, ale też zastosowane środki wyrazu nie odpowiadały nawet książkowym wyobrażeniom zbrodni.
Widz nie był przez to nadmiernie straszony, gdyż filmowy obraz bardziej oddziałuje na niego, niż książka sprowadzająca się do indywidualnych wyobrażeń przeczytanych przez czytelnika treści.
Odbiór brutalizacji niesie strach, który głęboko zakorzenia się w naszej podświadomości, wywołując z czasem długotrwałe negatywne konsekwencje. W ten sposób kształtuje się społeczeństwo strachu, ułatwiające politykom panowanie nad masami.
Metoda postępowania jest stara jak świat. Dzisiaj nikogo nie przestraszy zaćmieniem Słońca, niczym w „Faraonie” Bolesława Prusa, ponieważ to zjawisko jest powszechnie znane. Formuła strachu musiała, więc przybrać inną, bardziej agresywną postać.
Stopień rozwoju nauki i dostępność wiedzy powinny nas uchronić przed paniczną nieuzasadnioną bojaźnią, ale tak nie jest, ponieważ żyjemy w pewnym powtarzalnym codziennym rytmie zdarzeń, który nie pozwala na refleksyjne spojrzenie na rzeczywistość.
Może takim momentem byłby urlop wypoczynkowy, gdyby jego czas umożliwiał reset psychiczny i spojrzenie na świat poza bieżącą rzeczywistością. Najczęściej jednak te przedziały odpoczynku jednorazowego są na tyle krótkie, że na to nie pozwalają.
Niektórzy usiłują uciekać od ogłupiającej mentalnie telewizji, ale istnieje wiele jej substytutów niepozwalających człowiekowi na wyciszenie i refleksję. Można powiedzieć, że jesteśmy więźniami medialnymi, choć kajdanów na rękach i nogach nie posiadamy.
Nie mogąc dojść do ładu ze samym sobą, jesteśmy podatni na tolerowanie bezeceństw sądząc, że one w filmowej postaci nie są w stanie bezpośrednio zaszkodzić. Pozostajemy w błędzie, który w warunkach ekstremalnych daje o sobie szybko znać.
Przeżywaliśmy pandemię koronawirusa, która była doskonałym przykładem naszej niedoskonałości, nieprzygotowania na nadzwyczajne okoliczności, pokazujące bezradność w obliczu strachu przed nieznanym…
Abstrahując od popełnianych błędów, które dopiero teraz stopniowo dostrzegamy, trzeba zrozumieć przyczyny zachowań, bo tylko ich wyeliminowanie pozwoli w przyszłości postępować bardziej racjonalnie.
Z perspektywy czasu ubolewamy nad brakiem spokojnego przemyślenia przebiegu zdarzeń, co pozwoliłoby podejmować w trudnych chwilach bardziej słuszne decyzje. Problem w tym, że to strach a nie rozsądek kierował postępowaniem.
Chcąc unikną w przyszłości podobnych błędów, wszak człowiek powinien się na nich uczyć podejmowania w przyszłości korzystniejszych rozwiązań, musimy dostrzec przyczyny, a wśród nich główną w postaci strachu i usiłować wyeliminować.
Strach nigdy nie jest dobrym doradcą. Trzeba jednak rozróżniać jego rodzaje. Mamy do czynienia z takim odczuciem generalnie w dwóch odmianach. Pierwsza sprowadza się do realu, np. w warunkach wojny widzimy naocznie tragiczne konsekwencje.
Drugi rodzaj, to uczucie medialnie wpojone, które przytłacza w sposób złudny, najczęściej nieuzasadniony, oparty na jakimś nikłym prawdopodobieństwie zaistnienia negatywnych konsekwencji.
Takie uczucie wymaga przeanalizowania, po to, abyśmy mogli świadomie podejmować racjonalne decyzje. Negatywnym elementem zaburzającym mądre myślenie jest głównie wchodzący do podświadomości medialny natłok obaw i wątpliwości podszytych strachem.
Są one także cynicznie wykorzystywane w kampaniach wyborczych nasączonych kłamliwymi informacjami pobudzającymi do emocjonalnego strachu powodującego skłonność do podejmowania błędnych wprost niekorzystnych dla nas osobiście decyzji.
Karabeusz