Motto: po rozum do głowy i własnych doświadczeń…
Weszliśmy w okres kampanii wyborczej – kluczowe pytanie to, jak ma się zachować potencjalny wyborca? Odpowiedź nie jest dla każdego jasna, dlatego postanowiłem omówić te kwestie.
Najpierw trzeba siebie przekonać do tego, że należy uczestniczyć w wyborach. Patrząc na dotychczasowe frekwencje wyborcze począwszy od 1989 r. naród polski zachowuje się w znacznym procencie niekonsekwentnie.
Przez cały PRL narzekaliśmy na brak wolnych wyborów i narzucanie nam władzy z góry… Kiedy w wyniku zmian ustrojowych doprowadziliśmy do wolnych wyborów powszechnych, okazuje się, że znaczny procent elektoratu, niekiedy nawet bliski połowie, nie korzysta ze swojego podstawowego prawa.
Wskazując na te anomalie, namawiam wszystkich rodaków posiadających już prawa wyborcze, aby z nich korzystali. Absencja, to największy błąd, jaki można popełnić. Jeśli komuś zależy na rozwoju, dobrobycie własnym oraz społeczeństwa, jako całości, to powinien z prawa wyborczego korzystać, gdyż nikt za nas dobrej władzy nie wybierze.
Dobrobyt musimy większościowo świadomie i racjonalnie wypracować wspólnymi siłami, których początek ma miejsce w akcie wyborczym. Oczywiście każdy ma prawo do absencji, gdyż obowiązku wyborczego prawnie nie ma.
Powstaje jednak pytanie – po co rezygnować ze swojego prawa, a później narzekać, że inni źle wybrali za nas? Nieobecni nie mają racji, jak brzmi znane przysłowie i tą mądrością powinniśmy się kierować, idąc powszechnie do wyborów.
Dlaczego niektórzy nie korzystają ze swoich uprawnień wyborczych? Pomijam losowe przypadki, na które nie mamy wpływu. Chodzi mi o tych, którzy świadomie decydują o nie uczestnictwie. Z czego ono wynika?
Myślę, że składa się na to kilka przyczyn. Przede wszystkim brak wiary w to, że mój pojedynczy głos coś znaczy, a tymczasem jeden samotny głos czasami jest w stanie przesądzić w ważnej sprawie.
W skali globalnej jeden, to niewiele, ale kiedy tak myślący stworzą pokaźny procent uprawnionych do głosowania, to ich absencja wyborcza będzie miała bardzo istotny wpływ na końcowy rezultat.
Drugi powód – nie wiem, na kogo głosować, bo wszyscy mi się nie podobają, wobec tego nie chcę przykładać ręki do wyboru kolejnej złej władzy. Takim sposobem postępowania pomagamy tylko tym najgorzej rządzącym.
Zawsze da się wybrać lepszych do sprawowania rządów. Zniechęcają nas bezpośrednio lub pośrednio ci, którzy nie chcą korzystnych zmian, do których mógłby się przyczynić nasz głos wyborczy.
W jaki sposób znaleźć dobrych kandydatów do sprawowania władzy i na nich zagłosować? Sprawa jest prosta, ale sedna nie dostrzegamy w natłoku informacji medialnych, sensacyjnej prawdy lub sprytnego kłamstwa, które czynią mętlik w naszej głowie.
Od dzieciństwa wiemy, że człowiek najlepiej się uczy i nauczy na własnych doświadczeniach. Nie wkładaj Jasiu palca do ognia, bo się poparzysz. Niejeden Jasiu musi sprawdzić, aby się przekonać, czy ogień rzeczywiście parzy i po doświadczeniu już wie na pewno.
Po co uczestniczyć w teatrze medialnym tworzącym bajkowy lub ułudny obraz rzeczywistości, działający na rzecz swoich finansowych sponsorów, zamiast słuchać własnego, prawdziwego doświadczenia?
Nie da się z niego skorzystać jedynie w czasie pierwszych wyborów po zmianie ustroju, bo jeszcze nie posiadamy żadnych praktycznych doświadczeń w ramach tej nowej formacji społeczno-polityczno-gospodarczej.
Przy każdych następnych wyborach, już takie doświadczenie istnieje i trzeba go wykorzystać. Nie potrafimy tego zajęci mediami, w których dochodzi najczęściej do przelewania z pustego w próżne, efektem czego jesteśmy zagubieni i nie wiemy, na jakiego konia postawić…?
Mimo posiadanej inteligencji i często dość wysokiego wykształcenia dajemy sobie wciskać emocjonalne głupoty medialne, zamiast korzystać z własnej wiedzy i doświadczeń. Czym kierujemy się przy wyborze władzy i co chcemy wzorcowo osiągnąć?
Chcemy, aby władza, w wyniku swojej działalności przyniosła nam korzyści. Dlaczego nie pytamy siebie, mając już pokaźne doświadczenia z wieloma władzami, która z nich przyniosła dla mnie statystycznego Kowalskiego korzystne rezultaty?
Albo inaczej. Dlaczego ulegamy medialnej nagonce na jakąś władze, która mnie Kowalskiemu niczego złego nie uczyniła, a wręcz przeciwnie spowodowała nadanie mi szeregu korzystnych uprawnień bytowych?
Dlaczego nie posługujemy się, jak kiedyś mały Jasiu własnym doświadczeniem z ogniem? Dlaczego nadstawiamy ucha jakimś wymyślonym dyrdymałom, medialnie wprowadzającym w błąd, zamiast skorzystać ze sprawdzonych, czyli pewnych doświadczeń?
Proste? Tylko ograniczyć rozważania do osobistych doświadczeń, bo one okłamać mnie nie mogą, a jeśli tak uczynię, to sukces, korzyści pozostaną w zasięgu ręki. W rezultacie taki sposób postępowania trzeba nazwać bardzo prostym wyborem.
Tadeusz Michał Nycz