Inaczej zwana egzaminem dojrzałości sprawdza wiedzę ucznia na dotychczasowym poziomie edukacji i jest jednocześnie przepustką do dalszego jej pogłębiania, gdyż stanowi warunek niezbędny do rozpoczęcia studiów wyższych.
Po zdaniu matury uczestnik staje się dojrzałym społecznie, rokującym nadzieję na wykorzystywanie zdobytej wiedzy w swoim dalszym życiu. Innymi słowy, egzamin ma być probierzem dojrzałości młodego człowieka.
Patrząc z praktycznego punktu widzenia należałoby stwierdzić, że bagaż zdobytej wiedzy powinien gwarantować umiejętność jej wykorzystywania dla poprawnej egzystencji w społeczeństwie.
Najogólniej rzecz biorą właściwe funkcjonowanie społeczne sprowadza się do takiego zachowania, które jest zgodne z regulacjami prawnymi, w których obywatelowi przychodzi egzystować.
Wychodząc z teoretycznego punktu widzenia należałoby uznać, że każdy po pozytywnie zdanym egzaminie maturalnym, powinien być świadomym członkiem społeczeństwa, znającym ABC funkcjonowania organizacji państwowej, w której żyje.
Dojrzałość społeczna czasowo łączy się z dorosłością formalno-prawną, gdyż maturzyści posiadają już prawa wyborcze, wobec osiągnięcia 18 roku życia. Egzamin maturalny ma nadać absolwentowi nobilitację, czyli stawiać go w szeregu osób lepiej przygotowanych do praktycznego wykorzystywania zdobytej wiedzy.
Tyle teoretycznych założeń zakładających osiągnięcie określonego słusznego celu. Ważniejsza w tym jednak jest praktyka, gdyż ona dowodnie obrazuje, czy założone słuszne zamierzenia w wyniku tego egzaminu są spełnione?
Dzisiejsza matura różni się od tej, zdawanej np. 50 lat temu, ponieważ mamy do czynienia z całkowicie odmiennym dostępem do wiedzy. Z tego powodu teoretyczne sprawdzanie zasobu przyswojonych zagadnień z poszczególnych przedmiotów, z wyjątkiem języków obcych przybiera nieco archaiczny charakter…
Dostrzegają to chyba sami maturzyści, którzy w gąszczu olbrzymiej wiedzy zaczynają się gubić, ponieważ nie widzą systemu jej racjonalnego przekazywania ze względu na potrzeby praktyczne.
Młodzież wyczuwa podświadomie te zasadnicze problemy, ale sama nie ma wpływu na treści maturalne i dlatego staje się ofiarą systemu edukacji nieprzystającego do współczesnych czasów.
Szybsze dojrzewanie młodego pokolenia stało się przyczyną wprowadzenia egzaminu na zakończenie szkoły podstawowej, którego cel miał być podobny do wyżej stojącej w hierarchii matury.
Racjonalność przyświecająca tym obu rozwiązaniom była ze wszech miar słuszna. Rzecz sprowadza się jednak do praktycznego wykładnika obu zamierzeń i z tym mamy zasadniczy problem.
Jak zmierzyć, w jakim stopniu maturzysta sprawny jest wykorzystywać zdobytą wiedzę w zakresie jej praktycznego wykorzystania, kiedy nawet na tym etapie edukacji on nic albo niewiele wie o ABC prawa, ekonomii, polityki i mediów?
Młody człowiek ze średnim wykształceniem i zdobytą maturą nie ma zielonego pojęcia o organizacji społeczeństwa, w którym przychodzi mu żyć, ponieważ nasączany jest w tym zakresie wyłącznie sloganami, a nie rzetelnie przygotowaną wiedzą.
Być może jest to metoda ogłupiania młodego pokolenia, które z natury rzeczy chłonne jeszcze wiedzy i praktycznego jej wykorzystania, stanowi zagrożenie dla rządzących elit stawiających świat do góry nogami np. w zakresie „zielonego ładu”?
Orwellowski system edukacji kontynuowany jest na wyższych studiach z niezwykłym powodzeniem, co można łatwo udowodnić przy pomocy klasycznych przykładów niezrozumienia słowa pisanego.
Weźmy przykład stosunku młodzieży do papierosów, które z formalnego punktu widzenia dzisiaj są obwarowane tak jasnymi ostrzeżeniami, że nie może być jakiejkolwiek wątpliwości, co do ich szkodliwości.
Wykorzystywanie zdobytej w toku edukacji wiedzy polega na tym, że w sposób rozumny podchodzimy do przekazywanych ostrzeżeń. Mały Jasiu nie wkładaj palca między drzwi, bo będzie bolało, jak go przytrzaśniesz.
Niewyedukowany dzieciak musi czasem praktycznie sprawdzić na bolącym palcu ten efekt i w ten sposób przekonać się o słuszności ostrzeżenia. Maturzysta, student z racji zdobytej edukacji powinien poprawnie reagować na mowę artykułowaną…
Tymczasem tak nie jest, co można sprawdzić na dowolnej wyższej uczelni, gdzie mamy do czynienia z masą studentów palących beztrosko tytoń, niepotrafiących wykorzystać umiejętności pisania i czytania dla własnych korzyści zdrowotnych.
Każde społeczeństwo i każda grupa społeczna składa się strukturalnie z ludzi o różnym poziomie intelektualnym, ale zakłada się chyba słusznie, a przynajmniej tak powinno być, że im wyższy stopień edukacji tym człowiek staje się mądrzejszym i bardziej racjonalnie patrzącym na świat.
To założenie we współczesnej rzeczywistości niestety się nie sprawdza, co łatwo można udowodnić. Produkcja osób z wyższym wykształceniem służy medialnie władzy do powoływania się na te sfery przynależne formalnie do grona inteligencji, do której każdy potencjalny człowiek, z racji nobilitacji stara się zmierzać.
Badanie opinii publicznej w zakresie kandydatury na posła w Parlamencie Europejskim byłego prezesa Orlenu, któremu zarzuca się odpowiedzialność za utratę 1,5 mld zł. wykazało, że większość respondentów z wyższym wykształceniem sprzeciwia się wyborowi.
Jeżeli prawdą jest, że Orlen pod rządami Obajtka utracił w ramach ryzyka gospodarczego olbrzymią kwotę pieniędzy, a cena benzyny była znacznie niższa niż obecnie, to mamy do czynienia z geniuszem biznesu, ale jak widać orwellowskie zwierzęta w swojej większości zrozumieć tego nijak nie potrafią pomimo zdanej matury i dyplomu wyższej uczelni…
Karabeusz