Motto: klin klinem…
Znalazłem w „Gazecie Polskiej” z 10.07.2024 r. felietony: J. Liziniewicza „Rozkochani w przemocy”, K. Karnkowskiego „Ograbieni z reparacji”, M. Wolskiego „Sztuczna półinteligencja”, T. Łysiaka „Z niemieckiej chmury”, D. Wildsteina „Nobel dla platformy”, J. Wieczorka „Universita bandita w Polsce” oraz K. Gójskiej „Ruszyła lawina bezprawia”.
Po przeczytaniu postawiłem sobie pytanie o ideologiczno-taktyczne założenie funkcjonowania „Gazety Polskiej”. Pierwsza cząstka odpowiedzi sprowadza się do ustalenia grona Czytelników, do których odwołuje się to pismo?
Jeżeli to tylko widzowie „Telewizji Republika”, to tych obywateli przekonywać nie potrzeba. W tej mniejszości w strukturze społeczeństwa mieszczą się ostatki, niedobitki rzeczywistej inteligencji stąd przekonywanie nie jest konieczne.
Owszem „Gazeta Polska” może stanowić źródło informacji o bieżących zdarzeniach opisywanych w sposób zbliżony do realu…Ważniejszym założeniem ideologiczno-taktycznym powinno być znalezienie sposobu na poszerzenie grona Czytelników.
Uczynić to trzeba w tym celu, aby dotychczasowa mniejszość przekształciła się w większość pozwalającą na wybór władzy działającej praworządnie, czyli w pełni zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami prawa.
Jak to zrobić, czyli przy pomocy jakiej metody? Pisanie słusznych, ciekawych felietonów nie jest w stanie w powyższym głównym problemie większościowym nic zmienić. Dlaczego? Odpowiedź bardzo prosta.
Te grona, ćwierć i półinteligentów, o których wspomina Marcin Wolski nie czytają żadnych tekstów do końca i ze zrozumieniem, lecz żywią się wyłącznie, co bardziej sensacyjnymi nagłówkami, wśród których największą karierę zrobiło hasło: „j…ć PiS!”
W warunkach, gdy większość polskiego społeczeństwa tak postępuje, publikowanie najlepszych tekstów felietonowych nie przyciągnie nowych czytelników, bo po prostu nie jest w stanie, wobec nieprzeczytania przez nich tych opracowań.
Do nich ten poziom intelektualny nie może trafić i w konsekwencji przekonać. Ich trzeba zainteresować łatwymi nagłówkowymi hasłami, bo tylko one są w stanie przyciągnąć uwagę zacietrzewionych tłumów.
Słuszność tezy potwierdzają krzykliwe hasła typu: LGBT, prawo kobiet do zabijania dzieci, szkodliwy dwutlenek węgla, etc. Przecież odbiorcy akceptujący te hasła nie wiedzą nawet, o czym mówią!
Im wystarcza sensacyjna wypowiedź bez wchodzenia w szczegóły. Nie można ich przekonać do innych racji, bo oni nie wchodzą w żadną merytoryczną dyskusję, gdyż a priori bezapelacyjnie wiedzą swoje.
Nie podejmą w ogóle merytorycznej dyskusji na temat hasłowych problemów, ponieważ pokoleniowo są uczeni w ramach kolejnych stopni edukacji od szkolnictwa powszechnego po studia wyższe takiego nagłówkowego pojmowania świata…
Jeśli chcemy ze słusznych założeń moralno-ideologicznych tych ludzi do czegoś przekonać, to musimy się zniżyć do ich poziomu i wymyślić równie krzykliwe hasła, choć zmierzające finalnie w dobrym kierunku.
Sprawa moim zdaniem nie jest trudna. Poświęciliśmy jej merytorycznie niemal cały blog, a sprowadza się do zabiegu wymuszenia na władzy wprowadzenia legalnej wykładni ustaw, gdyż ona zmusi wszystkich stosujących prawo do jednakowego przestrzegania jego litery.
Konstrukcję takich haseł pozostawiam inwencji twórczej prowadzących poważne czasopisma takie jak „Gazeta Polska”. Mam jednak nieodparte wrażenie, że przychodzi nam żyć w świecie orwellowskim i dlatego może to być trudne do przeprowadzenia.
Obawiam się, że efekt słusznego przedsięwzięcia może skończyć się tak, jak pomysł pewnych dwóch biznesmenów, dyrektorów przedsiębiorstw w „Dużym sęku” z kabaretu „Dudek”, czyli wielką literą g…
Niestety, nie znam lekarstwa na zanik pamięci, dlatego nic w tym zakresie nie poradzę. Nie wiem, jak uzmysłowić większości Polaków, żeby posłuchali ze zrozumieniem słów z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego: „miałeś chamie złoty róg, ostał ci się ino sznur…”
Miałeś rodaku w praktyce stosowaną skutecznie przez wiele lat legalną wykładnię ustaw a pozwoliłeś sobie ją zabrać i dzisiaj ze zdziwieniem odnosisz się do kompletnego bezprawia, czy wręcz totalnej anarchii.
Pozwoliłeś zabrać skuteczny mechanizm zmierzania do praworządności, otwierając drogę szalbierzom i kanciarzom, którzy będą w kampaniach wyborczych obiecywać złote góry, a niczego nie dotrzymają oprócz fajerwerków taktycznych dla uciechy masy wyborczej..
Eliminując legalną wykładnię ustaw stworzyłeś dla polityków eldorado, w którego ramach mogą się nie liczyć z przepisami i nie poniosą za to żadnej odpowiedzialności prawnej, bo dałeś się dziecinnie oszukać chorym systemem prawnym.
To w przenośni tak, jakbyś wpuścił lisa do kurnika i dziwił się efektem, mimo przysłowia: chcącemu krzywda się nie dzieje! Nawet nie próbuj tłumaczyć się nieznajomością prawa, gdyż legalna wykładnia ustaw tak prosta do zrozumienia, jak przysłowiowy cep…
Karabeusz