Motto: magiel medialny, czyli słuchać hadko…
Od czasu do czasu słucham i oglądam polskie media, bo mam nadzieję, że czegoś ciekawego się dowiem. Tymczasem totalna posucha, wszędzie magiel… Jedni tańcują od pieca do okna, a drudzy w odwrotnym kierunku…
Tej liczby słów krytyki, jakie padają z obu stron sporu politycznego już słuchać nie mogę. Czekam na plan naprawczy, ale w tym zakresie krucho… Jeżeli nasze prawo źle funkcjonuje, to powinniśmy usłyszeć od fachowców plan naprawczy.
Profesorowie nauk prawnych powinni przedstawić konkretne propozycje zmiany systemu prawnego, tymczasem oni wszyscy, przynajmniej publicznie nabrali wody w usta i nie wiadomo, dlaczego milczą?
Zastanawiam się, w jaki sposób wyjdziemy z tego powszechnego bałaganu prawnego, przez wielu nazywanego poprawnie anarchią, skoro nasi wybitni fachowcy nie chcą publicznie podzielić się wiedzą naprawczą, którą niewątpliwie posiadają?
Co prawda, kiedyś prof. Andrzej Zoll w jednej z książek stwierdził, że po PRL-u wybitnych prawników nie posiadamy, lecz tutaj nie chodzi o odkrycie noblowskie, ale o zagadnienia z zakresu ABC prawoznawstwa.
Mocno rozmyślam, czemu milczą, narażając cały naród na coraz bardziej pogłębiającą się niepewność stosowania prawa? Nie należę do sfery naukowej, będąc zwykłym magistrem, więc nie będę zgadywał, bo moja ocena może być błędna.
Zaskakują mnie natomiast sztubackie błędy, przeinaczenia i wręcz indolencja prawna w ustach np. profesora, który publicznie stwierdził, że prawo unijne ma pierwszeństwo przed prawem polskim, w tym Konstytucją RP.
Ten profesor bardzo długo przebywał poza granicami naszego kraju, stąd być może zapomniał treść Konstytucji RP, która w art. 8 ust. 1 jasno stanowi, że jej postanowienia, to najwyższe prawo obowiązujące w Polsce.
Może absencja krajowa profesora spowodowała, że jest święcie przekonany o tym, iż powołany przepis Konstytucji RP musiał zostać zmieniony pod wpływem orzecznictwa politycznego sądów unijnych?
Zmieniony jednak nie został, toteż twierdzenie o wyższości prawa unijnego nad krajowym pozostaje nadal w sferze chciejstwa politycznego. Ta wyższość prawa unijnego była profesorowi potrzebna do obrony poczynań Ministra Sprawiedliwości.
Jako równocześnie Prokurator Generalny oświadczył, że nie będzie honorował orzeczenia Izby Karnej Sądu Najwyższego stwierdzającej bezprawną zmianę na funkcji prokuratora krajowego.
Rozumiem, że żadne inne tłumaczenia nie usprawiedliwiają postępowania naszego polityka, ale niestety ekspert-opiniotwórczy popełnił kardynalny błąd, nie zapoznając się z aktualną treścią Konstytucji przed udzieleniem wywiadu w TVP Info.
Co dalej, czy może jakieś dementi, gdyż chyba sporo ludzi słuchało tej wypowiedzi i zostali skutecznie wprowadzeni w błąd. Wiem też z doświadczenia, że profesorowie nie lubią przyznawać się do własnych pomyłek, bo to obniża poważnie ich belferski autorytet.
Przyznam, że jako profesjonalista starałem się zawsze dobrze przygotować do wystąpień publicznych i nigdy nie zdecydowałbym się na niesprawdzenie aktualnej treści Konstytucji. Skuteczność wprowadzenia w błąd jest ogromna.
Przede wszystkim mało, kto posiada wiedzę z zakresu ABC prawa. Poza tym, komu się chce zaglądać do Konstytucji i przeczytać ze zrozumieniem treść art. 8 ust. 1? Egzystując w erze komórkowej, chodzimy na głębokie skróty. Całe treści niewiele nas obchodzą.
Ograniczamy się do tytułowych sloganów. Ot, przeczytałem nagłówek: „Nie będzie kolejnej zmiany czasu”. Jako szczególarz, wszedłem do treści i co się okazało – będzie zmiana nadal na pewno do 2027 r., a co dalej nie wiadomo?
Kontynuując pierwotny watek zakładam, że posiadamy wielu prawników, w tym w randze profesora, którzy bez trudu potrafiliby stworzyć plan naprawczy polskiego systemu prawa, ale tego nie czynią.
Pewnie nikt im nie zleca takiej ekspertyzy, a jak to z prawnikami bywa, żaden za darmo palcem nie kiwnie… Jednak niejeden chciałby zabłysnąć planem pomocnym w zdobyciu stopnia, czy tytułu naukowego.
Kłopot chyba w tym, że wszystkie takie poważne opracowania naukowe są poddawane dokładnej recenzji, a cenzorzy być może nie zaakceptowaliby tego rozwiązania? Upolitycznione uczelnie nie będą zadzierać z władzą.
Wiedzą przecież doskonale, że ta postanowiła stosować prawo tak jak je sama rozumie. To oczywiste, że nikt nie chce się narażać, czyli wychylać, działając na szkodę własnej kariery naukowej.
To przesłanie bardzo się upowszechniło, bo nawet redaktorzy nie odważają się wprost indagować o naprawę, lecz stosują domysły krążące wokół sedna, ale w środek nietrafiające, stąd klops z sanacją, bo nie wiadomo kiedy i kto odważy się o to fachowców zapytać?
Karabeusz