Motto: totalitaryzm, jako efekt ogłupienia społecznego…
Definicyjnie, totalitaryzm oznacza rządy despotyczne, scentralizowaną dyktaturę autokratycznego władcy albo hierarchii uważającej się za nieomylną, podporządkowującą życie i prawa obywateli biurokratycznemu aparatowi ucisku (tak, np. W. Kopaliński „Słownik wyrazów obcych…” Warszawa 1972).
Wśród tych totalitaryzmów poznaliśmy, aż nadto z negatywnej strony nazizm, faszyzm i komunizm, dlatego te formy sprawowania władzy są prawnie w Polsce zakazane na mocy art. 13 Konstytucji.
Pojęcie totalitaryzmu nie kończy się jednak na tych wymienionych rodzajach. Jego inną formą jest także dzisiejszy totalitaryzm rosyjski, w jego personalnym rodzaju reprezentowanym przez W. Putina.
Odbiega on od wymienionych trzech tym, że wybór władcy jest nieco demokratyczny, bo większość Rosjan prezydenta popiera. Sprawna propaganda jest w stanie tak zamącić błękit w głowie wyborcom, że głosują za złem, zamiast mu się przeciwstawić.
Rodzaj totalitaryzmów na tym jednak się nie kończy, bo mamy kolejne jego przejawy przeżywające aktualnie intensywne doskonalenie w sensie zbadania skuteczności tej metody sprawowania władzy. W USA ta formuła rządów jest widoczna chyba najdłużej.
Wzbudzę sprzeciw – jak to, najstarsza konstytucja zrównana z totalitaryzmem? To prawda, że formalnie najstarsza konstytucja regulująca demokrację, tyle, że jedynie zbliżoną do definicyjnej, encyklopedycznie formy takich rządów!
Demokracja ta służy głównie obywatelom najbogatszym. Gdy rozejrzeć się po różnych zakładach pracy USA od najgorszych do najlepszych, to widać, że zróżnicowanie warunków pracy osiąga olbrzymie rozbieżności, których nigdzie w Europie nie ma.
Rozwarstwienie społeczne osiąga rażące stany. Jedni w tysiącach koczują w obozach na ulicach miast zwłaszcza w cieplejszych miejscach Ameryki, a inni opływają w luksusach, nie wiedząc już do końca na co mają wydać posiadane pieniądze.
Jak to możliwe, że przez ponad dwa wieki Amerykanie ten stan tolerują, posiadając przecież wspaniałe uniwersytety, na których kształcą mądrych ludzi, więc jeśli tak jest, to muszą przecież o tym wiedzieć i powinni jakoś reagować.
Oczywiście, ci najlepiej wykształceni doskonale to znają, ale muszą siedzieć jako rzesza cicho, bo pecunia non olet… Nie chcę nikogo obrazić, ale większość naukowców wyznaje i stosuje zasadę mówiącą, że pieniądz nie śmierdzi…
Z tego powodu sprzedajna większość za apanaże grantowe może na zlecenie bogatych robić skutecznie społeczeństwu z mózgu wodę, tym bardziej, że powszechnie przyjęto mit wspierania się uznanymi autorytetami w dochodzeniu do prawdy.
Przykładem szczepionka na covid, która jako preparat medyczny została wszechstronnie wmówiona, niczym autentyczna szczepionka, mimo że zgodnie z przepisami WHO, aby się takową stać trzeba skuteczność oddziaływania preparatu medycznego badać od 3 do 10 lat.
Każdy wirus, także grypy mutuje w skali roku, czyli nie ma legalnej szczepionki na jakikolwiek wirus, tymczasem większość społeczeństwa wierzy, że preparaty medyczne podawane im na wirusy, są autentycznymi prawnie dopuszczonymi do obrotu szczepionkami!
Skąd się te przekonania biorą, skoro w dobie rozwoju edukacji ludzie powinni być coraz mądrzejsi, a nie coraz głupsi? Efekt niestety zależy od tego, w jaki sposób się edukuje. Dzisiejsza szkoła i zachęty do wiedzy bazują na regule pecunia non olet…
Społeczeństwo kupuje się przy pomocy łudzenia pieniędzmi z tytułu bycia chodzącą encyklopedią, bo można wygrać miliony złotych, czy dolarów. Zachęta sprawia inspirację do nabijania głowy miliardami informacji, bo za ich przekaz można dostać niezłą kasę.
Nonsens płynący dla społeczeństwa z takiej edukacji sprowadza się do tego, że statystyczny Kowalski może być chodzącą biblioteką wiedzy, tyle, że nie jest nauczony logicznego sprawnie rozumowania.
Być może z natłoku danych nie potrafi skojarzyć sztubackiej wiedzy mówiącej o tym, że dwutlenek węgla w kontakcie z florą tworzy człowiekowi niezbędny do życia tlen i dlatego nie wolno go ograniczać.
Tymczasem większość społeczeństwa amerykańskiego i europejskiego święcie uwierzyła w kupione przez bogatych tego świata teorie mówiące o szkodliwości dwutlenku węgla i jego wpływie na fatalny klimat, podczas, gdyż tenże podlega naturalnym zmianom…
Rządzący światem nie są zainteresowani, aby większość Amerykanów zrozumiała, że żyje w iluzji demokracji, dlatego uwagę społeczną kierują na inne sporne problemy mające zająć umysły wyborców typu: przerywanie ciąży, LGBT, zielony ład, czy imigranci.
Większość nierozumiejąca w jakim ustroju rzeczywiście funkcjonuje, cieszy się z fajerwerków co 4 lata przy wyborze prezydenta, udając znawców trafnie wybierających przywódcę, a takimi głuptakami jest łatwo rządzić trzymającym kasę świata…
Karabeusz