TOTALITARYZM… 2

Motto: totalitaryzm, jako efekt ogłupienia społecznego…

Totalitarna forma rządów, pomimo na każdym kroku medialnym zachwalanej demokracji, króluje nie tylko w USA, ale też w zasadzie w całej prawie Europie. Jak ona się zrodziła i z czego wynika?

Skrótowo można powiedzieć, że sięga jeszcze czasów rewolucji francuskiej, po której niepowodzeniu zaczęto rozmyślać nad opracowaniem takiej fałszywej demokracji, która niewiele daje suwerenowi, ale rządzącym pozwala dzierżyć pełnię władzy.

Było to potrzebne, gdyż pod hasłami równość, wolność, braterstwo rewolucja nie tylko skończyła się niesłychanym terrorem, ale jeszcze w efekcie doprowadziła do totalitaryzmu Napoleona. Można stawiać pytanie, dlaczego cesarz Francuzów przegrał?

Chyba nie tylko z tego powodu, że wystąpił przeciw wszystkim możnym Europy, ale także dlatego, że sprzymierzył się z Polakami. To nie megalomania, gdyż dla władców idee Konstytucji 3 Maja były tak niebezpieczne, że trzeba było nasze państwo zniszczyć i nie pozwolić mu się odrodzić.

Zachodziła obawa, że gdyby Napoleon ostatecznie zwyciężył sprzymierzony z Polakami, to szybko powstałaby Polska, jako silne państwo w miejsce Księstwa Warszawskiego, a to byłoby totalnym zagrożeniem dla ówczesnych totalitaryzmów.

Powód był oczywisty, to u nas funkcjonowała przez wieki rzeczywista demokracja w jej szlacheckim wydaniu i jako idea sprawowania władzy pozostawała w ostrym kontraście ze wszystkimi totalitaryzmami.

My, byliśmy sami sobie winni z powodu braku reformowania tej demokracji z wieku na wiek, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że polski system demokracji mógł stać się dla społeczeństwa europejskiego wzorem tworzenia nowego sposobu sprawowania władzy, a to rozwiązanie nie leżało w interesie trzymających bogactwa świata.

Z tego względu Polskę trzeba było zniszczyć, rozebrać na części, pokazując skutki, jakie spowodowała błędna demokracja szlachecka, aby czasem ktoś nie wpadł na pomysł pójścia naszym śladem.

Sięgając do literatury naukowej XVIII i następnych wieków, aż do dzisiaj można znaleźć wiele rozpraw wykazujących błędność ustroju demokracji szlacheckiej, a jakiekolwiek jego gloryfikowanie spotyka się natychmiast z ostrym sprzeciwem, bo krzewienie rzeczywistej demokracji nie leży w interesie możnych świata.

Oni stworzyli skuteczny model iluzji demokracji korzystny dla nich a szkodliwy dla suwerena. Jak to się udało? Z prostego powodu, statystyczny obywatel nie sięga do encyklopedycznej definicji ustroju i nie zna jego istoty, to przeciw czemu ma protestować?

W Europie i w USA inicjuje się dyskusje społeczne w sprawach aksjomatycznych, które jako pewniki rozważaniom nie podlegają. Przykład pierwszy to pytanie, jak ma się poprawnie państwo zachować względem nielegalnego imigranta?

Sprawa jest jasna. Państwo ze swej istotny organizacyjnej ma obowiązek takiego człowieka usunąć ze swojego terenu, bo jest nielegalnym imigrantem. Dyskutować można na temat postępowania z imigrantem legalnym.

Tymczasem sporami są objęte budowy murów na granicach chroniące przed napływem nielegalnych imigrant, jak to ma miejsce na granicy USA i Meksyku czy Polski i Białorusi, a do tego Włosi, czy Polacy dyskutują o podejściu do naruszających prawa graniczne.

Ogłupienie społeczeństwa doszło do takiego poziomu, że podejmujemy spory o czymś, co jest oczywiste, czyli w sprawach immanentnie związanych z państwem, jako wspólnoty narodowej. Słowem, zachowujemy się tak, jak byśmy przysłowiowo z byka spadli…

Nam się wydaje, że jesteśmy Bóg wie jak mądrzy, bo mamy komórki i w każdej chwili możemy zdobyć potrzebne wiadomości. Powstaje jednak pytanie, po co zbieramy informacje, których znaczenia nie jesteśmy w stanie pojąć?

Nie wiemy, co to jest demokracja, bo nam się nie chce zaglądnąć do encyklopedii i ze zrozumieniem przeczytać definicję. Nie wiemy, co to takiego państwo, w którym przychodzi nam egzystować.

Nie potrafimy zrozumieć mechanizmu fałszywego prawa pozbawionego legalnej, wiążącej wykładni i dziwimy się, że władza oszukuje nas i mami uprawnieniami konstytucyjnymi, które iluzyjnie zapisane, w praktyce nie są do wyegzekwowania.

W kolejnych wyborach zdegustowani rzeczywistością dajemy się nabrać politykom bez rozeznania sedna sprawy na jakąś enigmatyczną naprawę i dlatego oni przy pomocy danej im przez nas władzy pokazują, że motłoch wyborczy mają w tylnej części ciała poniżej pleców…

Taka zabawa powtarza się w cyklu wyborczym, a my, nie jesteśmy w stanie wyjść z tej matni, ponieważ nie chce nam się zapoznać, choćby dla własnej ciekawości, z ABC prawa, ekonomii, polityki i mediów w dowolnej dostępnej encyklopedii.

Z tego powodu tkwimy w potrzasku, a politycy po cichu śmieją się z nas i otrzymywanych za nic apanaży, bo przecież chcącemu krzywda się nie dzieje…Chcemy bezkrytycznie żyć w takim totalitaryzmie, to go mamy, zgodnie z życzeniem!

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *