Motto: każdej akcji towarzyszy immanentnie reakcja…
Listopad sprzyja rozmyślaniom filozoficznym. Żyjemy tu i teraz, mamy jakiś ograniczone wiadomości i przy sprzyjających okazjach stawiamy sobie dalekie bytowe pytania, na które nie umiemy odpowiedzieć z uwagi na ograniczenia wiedzy.
Staramy się coraz głębiej wchodzić w tę problematykę, ponieważ człowiek, jako istota myślącą, posiada naturalną w tym zakresie skłonność. Znajdujemy się wówczas na skraju jakiegoś prawdopodobieństwa.
Usiłujemy rozszyfrować tajemnice kosmosu, przy pomocy nauki powstałej na Ziemi. Czy metoda jest słuszną, trudno jednoznacznie stwierdzić, gdyż może być tak, że cała naukowa fizyka jest adekwatna do warunków naszego globu, ale nie kosmosu.
Nie mamy jednak sposobu, aby to sprawdzić, gdyż podróże osobowe ograniczają się do Księżyca. Rozwijając szersze pomysły o funkcjonowaniu wszechświata, musimy się na czymś oprzeć, dlatego ziemska fizyka stanowi punkt wyjścia rozważań.
Twierdzenie mówiące, że każdej akcji towarzyszy nierozłączna reakcja jest, więc też warunkiem istotnym rozważań. Jeżeli tak się dzieje w sferze widocznej materii, to można założyć, że podobnie funkcjonuje cały kosmos dla człowieka niewidzialny…
Wobec tego, że każda nasza myśl jest energią lub rodzajem fali elektromagnetycznej, można założyć, że myśli wywoływać muszą jakieś skutki. Jakie? Tego nie wiemy, ale możemy podejrzewać.
Opierając się na tablicach sumeryjskich stanowiących prymitywny sposób pokazania naszym przodkom poprawnych reguł egzystencji na Ziemi, przyjąć można, że ta wiedza pochodzi od wyższej inteligencji, stąd zawiera właściwy sposób bytowania.
Wszyscy kolejni prorocy pojawiający się na naszym padole do tych zasad nawiązywali. Człowiek mający wolną wolę nie poszedł ściśle tą drogą, ale stworzył różne religie nawiązujące do wskazówek, ale w pełni nieakceptujące.
Wyobrażenia o mądrości ziemskiej zepchnęły nas na czysto materialistyczną sferę bytu i dlatego stworzyliśmy przez wieki nieustające piekło w postaci wojen sprzecznych z zakazem nie zabijaj!
Mimo, że zdecydowana większość populacji ziemskiej, gdyby ją bezpośrednio zapytać opowiedziałaby się za pokojem, czyli niezabijaniem innych ludzi, to jednak wbrew temu nie jesteśmy w stanie osiągnąć zasadniczo przestrzegania tego zakazu.
Filozoficznie patrząc możemy uznać, że w wyniku naruszania kluczowego zakazu egzystencjalnego, ukształtowanego zresztą dla pozoru w systemach prawnych, ponosimy piekielne konsekwencje lekceważonej normy postępowania.
Potwierdza się słuszność twierdzenia, iż każdej akcji towarzyszy nieuchronnie reakcja. W przypadku powszechnych walk, reakcja miała i ma szeroki zasięg szkodliwy, czyli jej ofiarami stają się ludzie niewinni, gdyż istota wojny niesie takie szerokie skutki.
To jest efektem naruszania generalnego zakazu nie zabijaj. Wszystkie religie oparte na zasadach sumeryjskich nie miały i nie mają żadnego moralnego prawa obrony poczynań przeszłych i obecnych naruszających omawiany zakaz.
Tłumaczenia typu – kiedyś były inne czasy i nasza struktura religijna musiała się do nich jakoś dostosować są zwykłym wykrętem i tym samym obroną fałszywego świadectwa głoszonych przekonań.
Nie po to, Chrystus – jak wierzą katolicy – zginął na krzyżu dla zbawienia ludzi, aby oni później przeinaczali jego słowa dla własnych bytowych, ziemskich, materialnych celów w wyniku organizowanych zaborczych wojen religijnych.
Zarysowany problem potwierdza, że ludzkość do dzisiaj niczego nie nauczyła się na własnych błędach i gloryfikuje zabijanie ludzi. Klasyczny przykład, to batalistyczne malarstwo występujące we wszystkich najsłynniejszym muzeach.
Czym to jest, jak nie szerzeniem kultury zabijania? W ujęciu klasycznym, człowiek uczciwy, jeśli popełni zły czyn potrafi się zaczerwienić i wstydzić z tego powodu. Tymczasem muzealna batalistyka, broń, czy nawet narzędzia tortur, przeczą skrusze!
Mechanizm ten został szczególnie wzmocniony w olbrzymiej sferze filmowej, a dzisiaj jeszcze bardziej w erze komputerowo-komórkowej. Ogromna większość gier serwowanych młodzieży, to nic innego jak czyste zabijanie.
Jeżeli w taki sposób upowszechniamy ten kult, to nie ma się co dziwić, że on nieuchronnie funkcjonuje na każdym kroku. Oponenci zarzucą mi pewnie, że ludzkość powszechnie weszła w erę obrony życia, wszak jest konwencja o zakazie kary śmierci.
To akurat prawda. Nie zmienia to jednak niezaprzeczalnego faktu, że te działania mają charakter przysłowiowego perfumowania nieczystości, bo oddziaływanie gloryfikujące zabijanie statystycznie o tym przesądza.
Żyjemy w epoce szczególnego nasycania zwłaszcza młodego pokolenia mechanizmami zabijania, toteż jakieś jednostkowe przepisy nie odgrywają żadnej istotnej roli hamującej niedozwolone czyny. Historia to potwierdza.
Zawarta w XIX wieku konwencja haska znowelizowana w 1907 r. o pokojowym rozwiazywaniu konfliktów, podpisana m.in. przez uczestników I i II wojny światowej pokazała w świetle okropieństw wojennych, że były to pobożne życzenia.
Reasumując, mamy do czynienia z ewidentnym zjawiskiem bumerangu, a tłumacząc bardziej dostępnie uczymy niemal od urodzenia Jasia wojować i zabijać, toteż ten wyuczony impuls przechowywany, powraca i stosowany jest przez dorosłego Jana.
Tadeusz Michał Nycz