Motto: inwokacja…
Jesteśmy obaj z Karabeuszem absolwentami WPiA UJ, którzy chyba nieźle przyswoili teorię prawa i jak na razie pamięć nas jeszcze nie zawodzi. Znamy meandry władzy (każdej władzy), zdobyte po przeanalizowaniu m. in. traktatu pt. „Książę” Nicolo Machiavellego.
Nie mieliśmy złudzeń, co do tego, że przebicie się przez „wieżę” i dotarcie do „Alfa” z naszą koncepcją „LWU” ma jakiekolwiek szanse powodzenia. Jako zwolennicy wolnego słowa i swobodnego wyrażania myśli, a także uczciwego dyskursu zadziałaliśmy przez Pocztę Polską.
Korespondencyjnie przekazaliśmy tak „Alfowi” jak i „pałacowi” nasze spisane uwagi na temat „LWU” w dość krótkim, ale treściwym opracowaniu pt. „Epopeja prawnicza w XII księgach prozą” opublikowaną później w blogu.
Materiał, będący zbiorem myśli, choć wywodzący się z wykładów mistrzów uniwersyteckich nie stanowił odkrycia, a jedynie przypominał instytucjonalne rozwiązanie służące praworządności, które do niedawna jeszcze u nas funkcjonowało.
Nazywamy się autorami koncepcji jedynie dlatego, że światła myśl instytucjonalna ugrzęzła gdzieś w czeluściach historii i nie widać profesjonalnego prawniczo prekursora jej przypomnienia w randze profesora nauk prawnych.
Kojarzy nam się słynny dialog profesorów Artura Sandauera i Kazimierza Rudzkiego, który protestował przeciwko nazywaniu go profesorem stwierdzeniem – ja jestem tylko dlatego profesorem, aby Bogdan Łazuka mógł zostać magistrem, to pan jest profesorem prawdziwym.
Nie należymy do żadnego grona politycznego, choć mamy wykrystalizowane osobiste poglądy, stąd na podstawie ich kwintesencji nie mieliśmy złudzeń, co do odzewu „Alfy”, czy „wieży”, jak również „pałacu”.
Przypominana koncepcja funkcjonowania prawa kłóci się zasadniczo z europejską, czy światową praktyką i choć rzeczywistość jest oczywiście naganna i szkodliwa społecznie, to jednak jej zwalczanie nazwać można w pewnym sensie syzyfową pracą…
Wymiana korespondencji następowała metodą głuchego telefonu, czy też czymś zbliżonym… Oni dziękując nam za koncepcję, udawali, że jako pilni uczniowie zgłębili jej treść, a my przyjęliśmy za dobrą monetę ich podziękowania.
Zjawisko miało charakter hipokryzji, ponieważ zarówno „Alfa” jak i Szef „pałacu” są po tych samych studiach prawniczych co my, toteż problematyka „LWU” zaskoczyć ich bez wątpienia nie była w stanie.
Podawana na talerzu instytucja prawna wyraźnie nie była im na rękę, gdyż jej funkcjonowanie krępowałoby ruchy władzy i nie wpisywałoby się w europejską politykę, od której byli ściśle uzależnieni.
Niby coś tam oponowali przeciwko posunięciom UE nawet za pomocą czasem weta, ale wiele w tym zakresie nie mogli zdziałać, ponieważ ogromna większość „placu” definiowała się zdecydowanie pro unijnie.
To była władza, która jeszcze z „placem” się liczyła, choć wychodziło jej to nieraz topornie, ale konsekwentnie usiłowali zaspokajać potrzeby nie tylko swoich wyborców, ale całego grona społecznego.
Od roku mamy nowych milusińskich przy władzy, do których już nie usiłowaliśmy kierować koncepcji „LWU”, gdyż ich podejście do praworządności, czyli z założenia przestrzegania obowiązującego porządku prawnego ma charakter specyficznie egoistyczny.
Co prawda, bez ogródek oświadczyli publicznie, że będą stosować przepisy tak, jak oni je rozumieją, czyli uprzedzili nas uprzejmie o swoich zapędach dyktatorskich, ale naród w jakimś obłędnym szale poszukiwania dobrobytu, dał się w te maliny wpuścić…
Sądzimy, że korespondencja z obecną władzą, z wyjątkiem „pałacu” (tu nie będziemy bisować), nie ma żadnego sensu, ponieważ brak między nami z założenia jakiejkolwiek nici porozumienia. Niby grają na tej samej szachownicy, ale w warcaby, zamiast w szachy!
Patrząc tylko na kwalifikacje, to i poprzednio można było mieć czasem zastrzeżenia, ale obecnie to jest tragedia…! Bardzo szybko buńczuczne słowa o mateczniku inteligencji, z której ponoć miała się wywodzić obecna władza, pękły, jak bańka mydlana.
W nici porozumienia w tych warunkach pozostaje „plac”, dlatego do niego odwołujemy się w blogu. Mamy słabe możliwości oddziaływania statystyczno-medialnego, ponieważ nasz edytor nie jest nastawiony na działalność komercyjną.
W konsekwencji Czytelnicy to bardzo ograniczony krąg osób, czyli elita zainteresowana merytoryką, a nie sloganami. Nie mamy zamiaru dokonywania zmian w funkcjonowaniu bloga, mimo propozycji do nas napływających.
Czytelnicy ocenią czy słusznie czy nie, ale sądzimy, że wielkie przemiany wymagają trudu mas poprzedzonego ideą. Ważny jest ktoś, kto potrafi stanąć na czele korzystnych przemian, a zwykle taka osoba wywodzi się z kręgu elitarnego, do którego kierujemy opracowania.
Każdemu przeznaczone jest, co innego, a my mamy już rolę przekazywania informacji i staramy się jak najlepiej realizować, mając nadzieję, że działalność trafi na podatny osobowościowo grunt persony przeznaczonej do przewodzenia zmianom. Staramy się otwarcie i szczerze mówić o przemyśleniach, gdyż Lanie Wody Upojne jest nam obce.
Karabeusz i Tadeusz Michał Nycz