Motto: starożytni filozofowie przeminęli, a współczesnych chyba brak…?
Przekrojowe spojrzenie na rzeczywistość musi człowieka rozumnego zasmucać, ponieważ prowadzi do logicznego wniosku, że współczesna cywilizacja ukształtowała doskonale epokę totalnego pozoranctwa.
Największą uznawaną współczesną wartością jest życie ludzkie podniesione w wielu formalnych dokumentach do dogmatu najważniejszego dobra, któremu z tej racji musi przysługiwać najdalej idąca ochrona.
Pozostając na gruncie rodzimym kontynentalnie mamy Europejską Konwencję Praw Człowieka, która w art. 1 stwierdza, że prawo każdego człowieka do życia jest chronione przez ustawę i dlatego nikt nie może być umyślnie życia pozbawiony.
Dalej uczyniono wyjątek dla wyroku karnego orzeczonego względem zbrodniarza, ale w Protokole Dodatkowym nr 6 do tej Konwencji skasowano odstępstwo, czyli w Europie nikogo nie wolno umyślnie pozbawić życia.
Rzeczywistość trwająca na Ukrainie pokazuje, że owe zapisy mają charakter czysto pozorancko propagandowy i właściwie nie wiadomo do czego prowadzą, poza totalnym oszukiwaniem całej społeczności.
Ogół ma się cieszyć tym, że wypracowano bardzo ważną dla życia ludzkiego konwencję, która jest tyle warta co papier toaletowy… Powie ktoś, że przecież agresora uznano sądami europejskimi za naruszającego prawo.
Jest nawet podobno ścigany listem gończym, ale to kolejny pozór. W gruncie rzeczy wartość każdego traktatu ocenia się z punktu widzenia jego skuteczności. Traktat NATO mający obronny charakter powinien stać na straży tej Konwencji.
Tymczasem to kolejna ułuda, ponieważ nie wszyscy jego sygnatariusze przestrzegają przyjętych zobowiązań finansowych. Nie czynili tego dwaj najważniejsi militarnie uczestnicy, czyli Francja i Niemcy, toteż skuteczność oddziaływania jest niewielka.
Zarzucano niegdyś Lidze Narodów, że była nieskuteczną organizacją z racji skupiania małej liczby państw. Mamy dzisiaj Organizację Narodów Zjednoczonych w skład której wchodzą przedstawiciele niemal wszystkich państw świata.
Jaka różnica oddziaływania w zakresie obrony najważniejszego dobra jakim pozostaje formalnie życie ludzkie – żadna. Na kolejnych sesjach ONZ wygadywane są miliardy pięknych słówek, które do niczego konkretnego nie zmierzają, poza ułudą.
Pozorem korzystnych zabiegów pozostaje to, aby ludzie sądzili, że organizacja sprzyja ich egzystencji i broni przed złem. Siły zbrojne ONZ miały podobno wkraczać na tereny konfliktów zbrojnych i doprowadzać do ich zakończenia. Znowu fikcja.
Dla ładnego przykładu, w jakichś małych państewkach, np. pozostałości jugosłowiańskiej ten cyrk odstawiano, ale gdy chodzi o zasadnicze konflikty zbrojne tak w Europie, jak i na Bliskim Wschodzie, cisza – niech się swobodnie mordują.
Unia Europejska oficjalnie broni zacięcie Ukrainy, ale rzeczywista jej pomoc bardziej przypomina tysiące hełmów podarowanych Ukraińcom przez Niemcy, aniżeli faktycznemu rzeczowo militarnie wsparciu.
Nie może być inaczej skoro dwa najważniejsze państwa UE, czyli Francja i Niemcy nie łożyły przez wiele lat na wspólne zbrojenia na rzecz NATO. Z pustego, przysłowie mówi nawet Salomon nie naleje.
Niektórzy członkowie UE jak Węgry, czy Serbia widząc tę totalną pozorację, prowadzą politykę korzystną dla siebie a nie dla zakłamanej Unii i nie ma się co im dziwić, w końcu koszula bliższa ciału…
USA finansowo pomaga Ukrainie, ale jest to pomoc oparta na biznesie amerykańskim ulokowanym w tym kraju, bogatym w różnego rodzaju złoża naturalne dawno spenetrowane przez wywiad gospodarczy, stąd pożyczki się zwrócą.
Jak mówi znane przysłowie nikt nikomu, nic za darmo nie daje, jeżeli nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, że idzie o pieniądze obrazujące wszystkie dobra tego świata. Polityka jest walką o korzyści, a nie o jakieś wydumane hasła humanistyczne.
Ten ostatni element jest tylko wmawiany głupiej światowej gawiedzi, aby się cieszyła poprawnym podejściem do człowieka. Czy liczono się z Ukrainą, jej strukturą ludnościową i prawnymi ograniczeniami podpisując układ w 1994 r?
Oczywiście, że te elementy nie miały żadnego znaczenia. Wielkie mocarstwa zadecydowały, a dobro żyjących tam ludzi, ich przekonania polityczne, czy formalne uwarunkowania prawne między bajki wkładano.
Gdyby było inaczej, to ten traktat nie miał prawa gwarantować nienaruszalności granic Ukrainy, ponieważ Krymska Autonomiczna Republika ze swej nazwy już miała i ma formalne prawo decydowania o swoim własnym losie.
Czy zrobiono jakiś plebiscyt wśród ludności pytając, gdzie ona chce egzystować, ot choćby taki jak to uczyniono po I wojnie światowej na Śląsku. Człowiek się w ogóle nie liczył, to był narzucony dyktat.
Problem Ukrainy sprowadza się do tego, że jest ludnościowo zróżnicowana. Prawdopodobnie jakaś część ludności jest autentycznie prorosyjska, a pozostała prozachodnia, wobec czego całości łącznie utrzymać się nie da.
Rozumie to chyba dobrze Donald Trump i dlatego mówi o możliwości zakończenia wojny prawdopodobnie w wyniku podziału Ukrainy, bo realnie inaczej tego konfliktu przerwać się nie da, podobnie, jak to miało miejsce w Jugosławii.
Amerykanie na szczęście wybrali sobie rozsądnego Prezydenta, ale czy nadal będą tkwić w totalnej pozoracji dbałości o dobro człowieka tego do końca nie wiemy, gdyż dopiero praktyka to pokaże… Jak na razie pozoracja czuje się wspaniale!
Karabeusz