SŁOWA I CZYNY…

Motto: prawo Kopernika działa i tutaj – czyny wypierane są powszechnie przez pustosłowie…

Ludzie nie znający się na polityce dyskutują o niej przypisując ogromną rolę słowom. W następstwie propaganda medialna dmie w tym samym kierunku, usiłując nastawienie ludzi regulować przy pomocy słów.

Równolegle występują niewidoczne działania polityczne pokrywane ciszą przez nadmierny słowotok… Ktoś mądry powiedział kiedyś, że pospólstwa nie należy dopuszczać do polityki, bo ona tylko na tym ucierpi.

I tak od dawien dawna mamy do czynienia z dwoma niezależnie funkcjonującymi obszarami w jakiś sposób powiązanymi przy pomocy zdarzeń inspirowanych zakulisowo, o których prawie nikt nic nie wie i które powszechnie stanowią temat tabu.

Opisane założenie w praktyce sprawia, że nie znamy i nigdy nie poznamy aktualnego biegu rzeczy, jak również jest mało prawdopodobne, aby taka informacja była znana nawet z dalszej perspektywy historycznej. To gwarancja braku odpowiedzialności polityków za cokolwiek.

Zastrzec trzeba, że tutaj idzie o politykę rozgrywaną przez głównych graczy na najwyższym szczeblu światowym, stąd do tego grona nie są dopuszczane ogromne rzesze osób funkcjonujących na różnych szczeblach machiny państwowej, w tym masy ustawodawcze…

Im się tylko wydaje, że reprezentują jakąś władzę, a są wyłącznie marionetkami w rękach innych wyżej usytuowanych… Historia stanowi opowiadanie o prawdopodobnych zdarzeniach, zgodnych z umiejętnościami logiki historyka, a nie z rzeczywistością.

Stosując powyższe założenia do dzisiejszych czasów, to opis medialnej rzeczywistości nawet prezentowany w dobrej wierze komentatora politycznego stanowi jedynie mniej lub bardziej zbliżone do prawdy prawdopodobieństwo.

Można próbować dojść do sedna sprawy, ale efekt dociekań zawsze będzie tylko prawdopodobny, mimo że mamy oczy, widzimy co się dzieje i potrafimy, jak nam się wydaje, logicznie rozumować.

Z nauki matematyki doskonale wiemy, że poprawny ostatecznie wynik określonego działania ustalanego przy pomocy wzoru osiągniemy tylko i wyłącznie wówczas, gdy posiadamy niezbędne dane wyjściowe.

Bez nich nie ma mowy o pewnym wyniku końcowym. Tak samo jest z oceną polityki, do której podchodzimy werbalnie, podczas, gdy czynna składowa jest nam zupełnie nie znana. Wedle takiego założenia można i należy oceniać realia.

Aby dojść do prawdopodobieństwa zbliżonego tylko do prawdy posługiwać się trzeba prawdziwymi definicjami używanych określeń, gdyż brnięcie w zakłamanej propagandzie tylko nas od prawdy oddali.

Aksjomatycznym założeniem pozostaje stwierdzenie, że polityka to gra o korzyści, a nie o ideały. Te ostatnie odgrywają natomiast główną rolę w słowotoku propagandowym przykrywającym istotę zagadnienia politycznego.

Co dzieje się dzisiaj w Europie i na świecie w aspekcie wojny Rosji z Ukrainą? Mamy do czynienia z walką o korzyści. Agresor najechał sąsiada, gdyż widzi dla siebie korzyść w pozyskiwaniu różnych ukraińskich minerałów, w tym z tzw. ziem rzadkich…

Stany Zjednoczone już dawno spenetrowały ten teren i stąd są tym samym zainteresowane. Europa pozostająca w trudnej sytuacji gospodarczej, głównie z powodu przeniesienia części produkcji różnych wyrobów do Chin, także chciałaby na tym zarobić.

Te wykluczające się korzyści powodują, że Europa usiłuje wypchnąć USA z konkurencji, ale pozostaje w kłopocie w sferze bezpieczeństwa, gdyż zaniedbała bardzo poważnie swoje możliwości zbrojeniowe w związku z eksportem gospodarki, w tym militarnej.

Ameryka po objęciu władzy przez Donalda Trumpa szybko dąży do zakończenia wojny, co jest zbieżne z działaniami Rosji, gdyż pokój pozwoli obu mocarstwom na terenie Ukrainy ale osobno korzystać z jej mineralnych zasobów.

Europa wszelkimi siłami werbalnymi usiłuje temu przeszkodzić, ale nie ma żadnych mocnych argumentów. Stara się wobec tego wzburzyć społeczeństwa twierdzeniem o rzekomym uruchamianiu rurociągu bałtyckiego na linii Rosja – USA.

Przykładem bezradności jest ostatnio skierowany list do Donalda Trumpa podpisany przez Lecha Wałęsę i innych podpuszczonych polityków. Co prawda, sami autorzy nie wierzą chyba w pozytywny efekt epistoły, ale chcą przynajmniej ugrać co innego.

W trwającej kampanii prezydenckiej starają się tak wzburzyć rodaków, aby ci odwrócili swoje pozytywne spojrzenie na USA, będącej gwarantem bezpieczeństwa Europy, w tym Polski i tym sposobem skłonić do poparcia kandydata władzy anarchistycznej.

Ukraina po dotychczasowej wojnie doskonale widzi, że bez pomocy amerykańskiej daleko nie zajedzie, toteż zrozumiał to już jej Prezydent oświadczając, iż wyraża zgodę na umowę ukraińsko-amerykańską w sprawie wydobywania surowców.

Dość szybko doszło do świadomości tego człowieka, że w polityce rządzą twarde korzyści, a współczucie, ubolewanie z powodu skutków wojny, etc. to tylko słowa, które niestety dla polityków z tej najwyższej półki nie mają większego znaczenia.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *