Motto: czyli mini historia rodaków…
Było sobie plemię Lecha
Oderwane już od Czecha,
Samodzielność się marzyła –
To, idea Mieszka była.
Nastał Chrobry wyśmienity.
Wróg w zasadzie bywał bity.
Więc waleczność okazała
Polska w końcu z królem stała!
Syn chciał wkroczyć w ojca progi
Lecz sąsiedzi mieli rogi…
I w obawie odrębności,
Zawładnęli całe włości…
Zmiennym Piasta szczęściem żyła.
Zdrajców sporo naważyła,
Stąd za króla Bolesława
Zwyciężyła zguby sława.
Święty zdrajca Polan rodu
Dla Papieża i dochodu
Został jeszcze nam patronem –
Jakby diabeł kpił ogonem!
To bluźnierstwo poprzez wieki
Wystawiało ludziom czeki…
Gdyż za byle ochłap jaki
Dla estymy lub dla draki
Tałatajstwa namnożono
Legalnego przy tym pono…
Jak za króla Z. Starego
Kanclerz nawet zdradzał jego.
Za wolnością podpuszczani,
Zamiast niszczyć zdrajców, drani
Dla liberum veto sprawy
Każdy był przychylnie prawy.
Rosły wciąż reżimy wokół
A nasz sztandar na ostrokół,
Tak powiewał przez wolności,
Aż nam dała mocno w kości
Ponad setka lat niewoli,
Pruskich rugów – wróg swawoli –
Nie nauczył jeszcze Polan,
Że źle wrogom paść do kolan.
Szczęściem zrodził się marszałek,
Nie Koszałek, nie Opałek
Lecz patriota wyśmienity,
Który tak połączył nity –
Cudem złączył trzy zabory
Ograbiane do tej pory.
Kiedy Lechia znów powstała,
Powróciła wolność stała
Rozumiana bezrozumnie,
Wzdychająca w każdym gumnie.
Najpierw mord na Prezydencie,
Później w maju larum będzie…
Bo dopiero odrodzona,
Przez komunę otoczona,
Mogła łatwo paść ofiarą,
Powtarzając zdradę starą…
Gdy nie stało Lwa na czele,
Reszta już nie mogła wiele.
Oprócz wzniosłych słów wolności
I oporu w złożoności…
Brak wytrawnych dyplomatów,
Kiedy wyszły mordy katów,
Wykazały patriotycznie,
Ot, wielbimy romantycznie…
Wbrew zdrowemu rozsądkowi
Miłość rodu tak dołowi,
Dmie w odmęty na banicji…
Nawet kosztem koalicji…
Sprzymierzeńca bez rozumu,
Jak żeglarza ciut bez rumu,
Chętnie obcym się sprzedaje,
Gdyż korzyści nie przydaje.
Przeciągając mocno struny
W erę wpadliśmy komuny.
Po pół wieku nawet z górą
Z problemami, wielką furą
Nie radzimy sobie wcale,
Wielbiąc zdrajców nadal, stale.
Cóż, dla wnuków, może dzieci
Chyba państwo się rozleci,
Jeśli Bóg nie ześle znowu
Cud marszałka… dla połowu
Tych psubratów, odszczepieńców
Malujących nam rumieńców…?
Tadeusz Miłowit Lubrza