Motto: CPAC, gwóźdź do trumny, czyli kłamstwo ma krótkie nogi…
Zorganizowana z wielkim rozmachem międzynarodowa konferencja przedstawicieli prawicy z całego niemal świata pod auspicjami Stanów Zjednoczonych stanowiła dla naszej kampanii wyborczej moment przełomowy.
Ujawniła niezwykłą sprawność organizatorów, co podkreślali sami uczestnicy konferencji. Istota znaczenia tego spotkania, to rola USA w Europie. Bez armii Stanów Zjednoczonych usytuowanej na naszym kontynencie, bezpieczeństwo Europy dziś nie istnieje.
Wiedzą to wszyscy doskonale i dlatego Rafał Trzaskowski zapewniał nas solennie, a jego poplecznicy, to w pełni popierali ze wszystkich możliwych medialnych sił, że obecna polska władza, w tym sam kandydat, mają doskonałe stosunki z amerykańskimi republikanami.
Przeciwnicy polityczni wiedzieli oczywiście, że to są wierutne kłamstwa, ale wszystko tłumaczono słowem przeciwko słowu… Można było dojechać z tym kłamstwem do Dnia Dziecka i próbować wygrać wybory w wyniku zbajerowania elektoratu.
CPAC rozwiał jakiekolwiek wątpliwości w tym zakresie, bo usłyszeliśmy z ust wysłanniczki Prezydenta Donalda Trumpa, co on sądzi o dzisiejszej polskiej władzy oraz jakim olbrzymim uznaniem cieszy się w Stanach Zjednoczonych Karol Nawrocki.
Tej oczywistej prawdy już się nie da niczym przykryć, gdyż pokazuje jak ta cała opcja polityczna usiłowała naród bezczelnie oszukiwać. Co można z tym dalej zrobić? Mogą najwyżej twierdzić, że jakieś znajomości wśród opcji republikańskiej mają, co będzie prawdą.
Faktycznie bowiem, muszą być znani w recepcjach, wśród obsługi, a na pewno w gronie ochrony amerykańskich salonów dyplomatycznych, gdzie systematycznie, namolnie usiłowali się dostać, ale zamykano przed nimi szczelnie drzwi.
Znaczenie tej konferencji jest dlatego tak ogromne, że otworzyło narodowi oczy na prawdę, czyli na to, który kandydat na Prezydenta RP mówi rzetelnie, a który uporczywie łże. Po tej konferencji kampania wyborcza właściwie jest zakończona.
Teraz już nikt rozsądny nie może mieć złudzeń, że jedynie Karol Nawrocki cieszy się, jako jedyny, dużym poparciem wśród amerykańskich republikanów i odzwierciedla osobę, z którą Prezydent Donald Trump chciałby w przyszłości współpracować.
Wcale się nie zdziwię, że Rafał Trzaskowski nie pojawi się na debacie w Końskich, gdyż zostałby tam swoimi własnymi kłamstwami zmiażdżony. To byłby dodatkowy gwóźdź do trumny całej koalicji rządzącej nazywanej słusznie 13 grudnia…
A tak będzie można zrobić z niego ofiarę własnego kłamliwego losu i ratować ostatki poparcia dla rządzących, które jeszcze w żelaznym elektoracie drzemią. Można współczuć Trzaskowskiemu, że dał się w te maliny wpuścić, ale też nie miał innego wyjścia.
Gdyby się przyznał do braku komunikacji dyplomatycznej z USA, to już na starcie jego poparcie popłynęłoby w siną dal… Inna sprawa, że rządzący mu w tym pomogli, gdyż ściganie Zorro, to ich kardynalny błąd przekształcony w nieodzowną śmieszność władzy.
Przez dekady chwalący się swoim intelektem nierzadko ze stopniami i tytułami naukowymi ludzie, nagle nie wiadomo z jakiego powodu totalnie zgłupieli, nie pojmując prostej sprawy, że ściganie amerykańskiego Zorro przyniesie tylko śmiech na sali i ich klęskę!
CPAC uzmysłowił także potrzebę korzystania z mądrości narodu wyrażanych przysłowiami i innymi literaturowymi sentencjami. Pierwsze z nich – czego się Jaś nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał, które teraz przybiera szerszego znaczenia.
Chodzi o to, że jeśli ktoś wykazuje tendencje łgarstwa w jednej kampanii wyborczej i przy ich pomocy wygrywa, to będzie to czynił w następnych. Na szczęście na to zjawisko nabraliśmy się tylko na poziomie stolicy, gdyż w skali krajowej nie wypaliło.
Nad większego nie masz zucha, jak nasz Stefek Burczymucha – Marii Konopnickiej, jakby „proroczyni” postawy kandydata, bojącego się obiektywnie organizowanych debat i stąd trzeba mu tworzyć sprzyjające warunki, w których jest w stanie dopiero rozmawiać.
Dyskurs, to może za dużo powiedziane – on wypuszcza tylko z szybkością karabinu maszynowego stek wyuczonych na pamięć regułek i to bez względu na to, czy pasują, czy są całkiem obce przedmiotowi omawianej sprawy.
Samochwała w kącie stała i tak wciąż się wychwalała… W braku laku dobry kit, ale i on przez CPAC rozleciał się na kawałki… Kto, pod kim dołki kopie, sam w nie wpada, czego jeszcze nie pojął nasz premier, oczerniając z uporem czystego jak łza kandydata!
Oni nawet nie wykorzystują mądrości Wisławy Szymborskiej swojej zwolenniczki, laureatki nagrody Nobla, która pisała „Nic dwa razy się nie zdarza”. Im się wydaje, że jak raz przy pomocy kłamstw wygrali prezydenturę Warszawy, to zdołają to powtórzyć w całym kraju.
Ich merytoryka sprowadza się do pustego hasła: „cała Polska na Rafała”, dla którego to twierdzenia żaden ze zwolenników nie jest w stanie nawet wydukać sensownego słowa uzasadnienia, toteż odpowiem za większość narodu: „a chała…”, choć oni być może użyją bardziej dosadnego zwrotu…
Karabeusz