WIELKA IMPROWIZACJA…

Motto: na ukształtowane kłamstwo zżerające nam mózg nie ma mocnych…

Nawiązując do tytułu, zastanawiałem się jak zacząć, aby Czytelnika nie wprowadzać w błąd? Improwizacja, to coś nieprzemyślanego stworzonego na gorąco, czyli od ręki, a ja nie o tym zamierzam pisać.

Skojarzenie z „Dziadami” Adama Mickiewicza też nie odzwierciedla sensu, gdyż ze Stwórcą nie zamierzam toczyć dialogu. Tytuł ma być pewną przenośnią, być może zaskakującą i z tego powodu pobudzającą do myślenia.

Rzecz będzie o prawie, jako budulcu ustrojowym. Przedmiot kojarzy się z prawością, czyli postępowaniem wedle stworzonych w tej dziedzinie reguł. Jak nazwać stan, w którym powszechne zachowania w kluczowych sprawach odstają od reguł?

Zjawisko jest bardzo trudne do wyobrażenia, ponieważ przy jego analizie nie ma przykładów porównawczych, czyli kontrastujących. Przykładowo, jeżeli ktoś źle postąpił, to pokazanie bliźniego postępującego poprawnie stanowi kontrast.

Taka rozbieżność stwarza podstawę do zrozumienia błędu postępowania i ewentualnej naprawy. Rzeczywistość nie daje na to szans, dlatego bez przemian rewolucyjnych niczego nie zmienimy.

Kwintesencja problemu sprowadza się do używania znaczeniowych skrótów tabu, których encyklopedycznie nikt nie sprawdza. Innymi słowy żyjemy w erze sloganistycznej.

Dla własnej wygody nie zamierzamy jej opuścić, gdyż nie mamy czasu na burzenie realiów, chociaż one coraz bardziej nas uwierają… Nie ma jednak sposobu na korzystną zmianę, gdyż ukształtowany sloganizm jest tani…

Nie wymaga głębokiego rozważania o niezrozumiałej naprawie, jest bardzo na rękę przeciętnemu człowiekowi, którego negatywne przymioty lenistwa umysłowego są z bezwzględnością wykorzystywane przez rządzących.

Rozkładając problem na czynniki pierwsze, trzeba stwierdzić, że żadna siła nie jest w stanie naruszyć tego systemu, oczywiście poza rewolucją, dla której racjonalnych jak na razie przesłanek jeszcze nie ma.

Jak to właściwie działa i to przez tak długi kilkuwiekowy okres? Można powiedzieć, że zaczęło się od prostego jednego kłamstwa, wokół którego urosła legenda, pozwalająca tak nastawić ludzi, aby tę blagę w zdecydowanej większości pokochali.

Jedna kropla sącząca się latami też wyżłobi skałę, toteż nie ma się, co dziwić, że skorodowała rozum ludzki. Wokół kłamstwa stworzono całą naukę, aby pseudo racjonalnie uzasadnić pozytywne znaczenie zagadnienia.

W miarę upływu czasu skala zaawansowania naukowego osiągnęła taką nieugiętość pojęciową, że każdy, kto by tylko lekko usiłował podważyć fałszywe zjawisko musiał uchodzić za niespełna rozumu.

Niegdyś z niepoprawnymi osobnikami rozprawiano się na stosie. Z czasem metody ucywilizowano do tego stopnia, że oponentów nawet nie wysyła się do szpitala psychiatrycznego.

Akceptacja kłamstwa, jako prawdy przerodziła się w znak puknięcia się po głowie na wypadek negacji. Stan stworzonej aury wokół kłamstwa nie zagraża nikomu, dlatego poluzowano reperkusje sprowadzając je do humorystycznych odruchów

Przysłowie mówiące o tym, że 100 razy powtórzone kłamstwo zaczyna funkcjonować jak prawda sprawdziło się w 100%. Oczywiście powtórzenie występuje w skali N x 100 i dlatego zawrócenie z tej drogi jest niepodobieństwem.

Dzisiaj trend ma taką siłę oddziaływania, że przyjmowany jest za aksjomat. Może nie do końca precyzyjnie się wyraziłem, ponieważ skutki kłamstwa doświadczamy powszechnie niestety na bieżąco.

Ukształtowana nauka wokół niego ma tak olbrzymią siłę oddziaływania, że nie ma mocnych. To jest mniej więcej tak, jak z wiarą ateistów, że nie ma Boga, którzy prawią – jak jest Bóg, to nie daj Boże, a jak nie ma Boga, to chwała Bogu…

Ukształtowane przekonanie tak głęboko wchodzi w podświadomość, że żadne okoliczności nie są w stanie nas przekonać o istniejącym kłamstwie. Mechanizm ten funkcjonuje automatycznie.

Coś podobnego ma miejsce z palaczami, których nie przekona się do niepalenia, pomimo makabrycznych skutków pokazywanych na każdej paczce papierosów. Palący jest uodporniony na wszelkie racjonalne argumenty.

On nie wie, dlaczego pali, tak jak przeciętny śmiertelnik nie wie, dlaczego wierzy w szkodliwe dla niego kłamstwo, przynoszące, na co dzień negatywne konsekwencje. Do tego jeszcze w obronie kłamstwa trwają zażarte walki a nawet wojny…

Giną ludzie za ideę niewartą funta kłaków. Rwą się do tego, całe narody, aby funkcjonować pod panowaniem tego kłamstwa, ponieważ jego nagłaśnianie jest szczególnie chytre i skuteczne.

I jak tu znaleźć mądrego, co rozwiąże ten problem z korzyścią dla mas, które popadły w jakiś totalny amok niepozwalający racjonalnie oceniać istniejącej rzeczywistości i na tej podstawie podejmować trafne decyzje?

Przy spokojnej analizie problemu wychodzi na to, że sytuacja ma wybitnie groteskowy charakter, ale niestety w żaden rozsądny sposób do większości mającej wpływ na egzystencję w żaden sposób nie trafia.

Nie ma szans na naprawę. Kłamstwo przeżarło nasze komórki mózgowe, dokonując fałszywej przemiany na prawdę gloryfikowaną, ubóstwianą i hołubioną tak, że nawet w demokracji nie ma śmiałka, co odważyłby się przeciwstawić temu systemowi.

Tadeusz Michał Nycz

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *