W polskiej sferze publicznej słowo „demokracja” odmieniane jest przez wszystkie przypadki i króluje, jako idea, do której Polacy z uporem zmierzali. Współczesność wykazuje z niespodziewanym zaskoczeniem, że do tego ustroju bynajmniej nie doszło!
Inteligencja człowieka polega na umiejętności kojarzenia faktów, dokonywaniu analiz porównawczych i na tej podstawie dochodzeniu do sensownych logicznych wniosków. W tym zakresie nie tylko polska rzeczywistość pozostawia wiele do życzenia…
Wykorzystując ten przymiot doszedłem do wniosku, że w Polsce od 1989 r. nie zbudowaliśmy bynajmniej ustroju demokratycznego, pomimo powszechnych publicznych gloryfikacji na ten temat.
Kiedy ta myśl przemknęła mi przez głowę, sam postawiłem sobie pytanie, czy aby nie wypowiadam herezji? Niestety logika zdarzeń układająca się w przestrzeni publicznej jasno wykazuje, że błędu nie popełniłem wygłaszając tę tezę, choć chciałbym się bardzo mylić!
Nie wchodząc w zawiłości ustrojowe, demokracja polega na prawie wyborczym wszystkich obywateli i sprawowaniu rządów, zgodnie z wolą większości. O ile pierwszy warunek pojęciowy jest w naszej sytuacji spełniony, o tyle brakuje ziszczenia drugiego elementu.
Tę wolę większości można łatwo ustalić na podstawie badania opinii publicznej. Tutaj też nie będę wchodził w rozbieżności polityczne, ale poprzestanę na zamiarach większości narodu choćby w kwestii walki z koronawirusem.
Czego w tym zakresie pragnie większość naszego społeczeństwa nietrudno zgadnąć. Chcielibyśmy, aby rząd skutecznie zwalczył tę epidemię. Podstawowy warunek takiej walki z epidemią, zapisany w ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych, to odpowiednia izolacja.
Czy Polacy większościowo chcą zamknięcia szkół, uczelni, urzędów, instytucji, etc? Oczywiście, że nie chcą. Czy chcą zamknięcia granic, do czasu wygaśnięcia epidemii? Z dwojga złego większość zgodziłaby się na zamknięcie granic państwa.
Zakładając, że rząd polski słucha większości społeczeństwa, to, dlaczego nie zamknął naszych granic? Nie mógł tego zrobić, dlatego, gdyż polskie wschodnie granice są równocześnie granicami Unii Europejskiej, a władza tejże takiej decyzji nie podjęła.
W konsekwencji, jeśli wszystkie państwa wchodzące w skład UE są w analogicznej sytuacji jak my, czyli nie mogą samodzielnie realizować woli większości obywateli i to w sprawie bezpieczeństwa powszechnego, to przesądza o braku spełnienia definicyjnego pojęcia demokracji.
Jeśli składowe części Unii Europejskiej nie cechują się demokratycznymi rządami, to ich całość, czyli Unia Europejska też nie może mieć charakteru tworu demokratycznego.
Przykładów świadczących o tym, że wola większości obywateli nie jest realizowana można przytaczać mnóstwo, ale ograniczę się do stwierdzenia fundamentalnego, gdyż ono w sposób generalny uzasadnia postawioną tezę wstępną.
Uchwaliliśmy i przyjęli w drodze referendum w 1997 r. Konstytucję naszego państwa. Jej art. 8 jednoznacznie stwierdza, że Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.
Już sam fakt usiłowania podważania tej tezy przez niektórych prawników z tytułem profesora świadczy o budowie niedoskonałego systemu prawnego, który w ogóle dopuszcza dyskusję interpretacyjną na tematy oczywiste.
Zgodnie z zasadą wywodzącą się z prawa starożytnego Rzymu (clara non sunt interpretanda), które stanowi jeden z podstawowych filarów budowy wszystkich współczesnych modeli prawnych – to, co oczywiste nie podlega wykładni!
Jeżeli pozwalamy, aby profesjonaliści wyjaśniali nam opacznie czytelne, ostre przepisy prawa, to oznacza, że nasz system prawny zabrnął w jakiś zaułek, w którym nie podobna mówić o jakimkolwiek porządku prawnym.
Idąc dalej, jeśli inne państwa unijne jeszcze przed nami rozpatrywały przez swoje odpowiedniki naszego Trybunału Konstytucyjnego kwestie nadrzędności ich konstytucji nad prawem unijnym, to oznacza, że cały europejski system prawny zboczył całkowicie na manowce.
Przy czym, my Europejczycy nawet nie zorientowaliśmy się, w którym momencie to nastąpiło! Nie ma, więc mowy, aby w Polsce i w całej Europie istniał jakiś sensowny system prawny, pozwalający na przestrzeganie reguł państwa demokratycznego.
Poszczególne twory państwowe wchodzące w skład Unii Europejskiej nie cechują się ustrojem demokratycznym, to rzecz jasna Unia, jako całość także z tym ustrojem nie może mieć wiele do czynienia.
Demokratyczna wspólnota jest tylko ułudą, skłaniającą do wejścia w jej szeregi i jak na razie jeszcze przystąpienie nie wyklucza wystąpienia. Nie znaczy to jednak, że brexit, jako przykład możliwości wystąpienia będzie funkcjonował wiecznie.
Logika zdarzeń wskazuje na to, że skoro można dowolnie interpretować każdą nawet czytelną literę prawa, to, kto zabroni TSUE wydania wyroku, zgodnie z którym wystąpienie z Unii jest prawnie niedopuszczalne?
Tadeusz Michał Nycz