DEMOKRACJA IV

Dotychczas starałem się wykazać, że demokracja panująca w Polsce wzorująca się na zachodnim ustroju demokratycznym, nie odpowiada definicyjnemu pojęciu tej formacji politycznej, ponieważ suweren nie posiada ani jednego realnego własnego prawa pozwalającego na traktowanie go, jako sprawującego zwierzchnią władzę w państwie.

Porównując współczesny ustrój do demokracji szlacheckiej I Rzeczypospolitej trzeba dostrzec regres. O ile demokracja szlachecka zakładająca sprawowanie władzy przez stan szlachecki, nadawała suwerenowi konkretne własne uprawnienia, o tyle obecna demokracja dokonała kroku w tył, pozbawiając suwerena realnego prawa zwierzchniej władzy.

W I Rzeczypospolitej szlachta na zwoływanych przez króla sejmach decydowała o podatkach na cele militarne, co było bardzo mocnym przejawem zależności króla od woli suwerena. Nie dokonując całościowego porównania ustrojów, trzeba w tym zakresie uznać wyższość demokracji szlacheckiej nad współczesną.

Z tego powodu rozprawy naukowe usiłujące dowodzić, że stopień zaawansowania demokracji zachodniej wykazuje jakąś przewagę nad historycznie rozumianą polską demokracją są twierdzeniem fałszywym.

Wskazywane wady współczesnej demokracji w Polsce i na zachodzie mają charakter identyczny, gdyż to my wzorowaliśmy się na budowie demokratycznego państwa przez nich, zamiast w części odpowiednio wykorzystać własne doświadczenia z epoki demokracji szlacheckiej.

W kwestii wpływu suwerena na sprawowanie władzy, dzisiejsze rozwiązania ustrojowe hegemonów demokracji zachodniej, czyli Francji i Niemiec nie różnią się od polskich w zakresie braku nadania suwerenowi realnej zwierzchniej władzy w państwie.

Mamy, więc do czynienia obecnie z powszechnym modelem wadliwej demokracji, wypaczającej definicyjne pojęcie tego ustroju, przez pozbawienie suwerena bezpośredniego wpływu na rządzenie państwem.

W zamian społeczeństwa poszczególnych krajów demokratycznych są karmione nonsensownymi uprawnieniami mającymi wykazać dbałość rządzących o prawa obywateli, które to zabiegi mają w istocie charakter rzekomy.

Pierwszym z brzegu przykładem jest instytucja RODO sprowadzająca się do ochrony danych osobowych, aż do tego stopnia, że w przychodni zdrowia wywołuje się pacjentów po imieniu, zamiast typowo po imieniu i nazwisku.

Równolegle przy wszelkich transakcjach finansowych a także czynnościach administracyjnych zużywa się w skali globalnej miliardy ton papieru na głupkowate pisemne oświadczenia o zachowaniu w tajemnicy danych kontrahenta, czy petenta.

Tę skrajną głupotę i wręcz niszczenie lasów łatwo wykazać na przykładzie zdobyczy telefonów komórkowych, przy pomocy których można dokładnie sprawdzić nie tylko personalia właściciela, ale nawet jego usytuowanie o każdej godzinie dnia i nocy!

Dowodem hipokryzji jest też zbieranie danych z chorobowymi i genowymi włącznie w ramach testów i szczepień na covid, co już obala mit ochrony danych osobowych obywatela, który przy stanie współczesnej techniki nie ma szans na jakąkolwiek prywatność!

Pokazuje to traktowanie społeczeństwa, jako  niedorozwiniętego intelektualnie. Brak powszechnych sprzeciwów obywateli wynika z narzuconego modelu zaborczości skłaniającego masy do zajmowania się bieżącym pozyskiwaniem dóbr, a nie filozofowaniem o rzeczywistym, czy pozornym charakterze ustroju politycznego.

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *