K. Jakie negatywne cechy rodaków są przyczyną feralnych wyborów władzy, czyli pomyłek wyborczych, powodujących niestety długotrwałe negatywne konsekwencje?
TMN. Każdy naród ma swoje plusy i minusy. Po wojnie napoleońskiej, pierwszej i drugiej wojnie światowej utarło się popularne powiedzenie, że Polak jest najbardziej bitnym żołnierzem. Nie znam się dobrze na tej sferze, toteż nie będę ani potwierdzał ani zaprzeczał. Mogę tylko powiedzieć, że z racji walki rodaków na prawie wszystkich frontach II wojny światowej, być może ocena ta nie jest pozbawiona racji.
K. To nasza korzystna cecha, a jaka jest najbardziej wadliwa?
TMN. Z punktu widzenia omawianych zagadnień, najbardziej niekorzystną cechą narodową jest niestety zdrada Ojczyzny i tolerowanie zdrajców. Patrząc na przeszłe zdarzenia, moim zdaniem historia biskupa Stanisława ze Szczepanowa była typowym przykładem zdrady interesów narodu. Zakończyła się wygnaniem z kraju króla Bolesława Śmiałego i kanonizacją biskupa, co z psychologicznego punktu widzenia spowodowało bardzo negatywne konsekwencje dla narodu.
K. Dlaczego tak uważasz? W końcu zyskaliśmy świętego i do tego patrona!
TMN. Tu nie chodzi o kwestie religijno-sentymentalne, ale konsekwencje w zakresie pokoleniowego spojrzenia na te zdarzenia. Jeżeli oczywisty zdrajca powoduje wygnanie króla, w wyniku buntu przeciwko legalnej władzy i jeszcze zostaje kanonizowany, to daje polskim katolikom do zrozumienia, że zdrada popłaca.
K. Ale to jest jedna z wersji wydarzeń. Druga mówi, że biskup miał rację, a król był okrutnikiem.
TMN. Niestety ta pierwsza wersja odcisnęła się głęboko w pamięci kolejnych pokoleń rodaków. Ona bardzo źle oddziaływała na zachowania przyszłych polskich katolickich pokoleń. Bez względu na to, co zarzucano Bolesławowi Śmiałemu i czy słusznie, nie wolno było dopuścić do detronizacji i przejęcia rządów przez sprzyjającego Niemcom Władysława Hermana. To była historycznie znamienna zdrada narodu, która przez wieki odciskała piętno na pokoleniach Polaków, którzy w związku z tym zdarzeniem nie walczyli i nie eliminowali zdrajców państwa polskiego. W następstwie doprowadziło to do triumfu konfederacji targowickiej i początku rozbiorów Polski.
K. Dlaczego przypisujesz temu zdarzeniu tak istotną rolę, kiedy później były nawet bardziej tragiczne w postaci zabójstwa króla Przemysła II?
TMN. Uważam historię biskupa ze Szczepanowa za istotniejszą dla następnych pokoleń Polaków. Przede wszystkim dlatego, że Polska, pomijając pierwsze dwa trzy wieki chrystianizacji, była później, co najmniej od Władysława Jagiełły bardzo stabilnie ukształtowanym narodem, w którym większościowo obowiązywał katolicyzm, a reguły postępowania były tworzone na jego historii. Religia i jej hierarchowie mieli zawsze do XX wieku bardzo poważny wpływ na politykę i zachowania ludzi.
K. Czy sam przebieg zdarzeń związanych z biskupem mógł być następnym pokoleniom dobrze znany?
TMN. Bez wątpienia tak, ponieważ spory między biskupem a królem Bolesławem Śmiałym nie ograniczały się do incydentu, lecz trwały pewien czas. Niewątpliwie były szerzej znane zwykłemu społeczeństwu, które musiało przekazywać z ust do ust informacje o zdarzeniach na dworze królewskim. Biskup nałożył przecież klątwę na króla, dlatego musiano o niej mówić w kościołach i stąd sprawa przybrała charakter dość powszechnie znany.
K. Czy zdarzenia z tak odległych czasów XI wieku, są w stanie przetrwać poprawnie przez tyle stuleci?
TMN. Związane były ze świętym Kościoła Katolickiego, który kultywował historię o nim, we własnym interesie. Tej przekazywanej z pokolenia na pokolenie historii, towarzyszyła druga wersja wydarzeń. Wygnany król był imiennikiem wielkiego Bolesława Chrobrego, koronowanym władcą i z tego powodu musiał na sobie skupiać większą uwagę, aniżeli dowolny książę rządzący naszym krajem.
K. Znamy przecież z oficjalnej historii inne fakty obrazujące króla jako okrutnika, który własnoręcznie zamordował biskupa. Dlaczego wobec tego sądzisz, że ta odmienna wersja zdarzeń musiała przetrwać?
TMN. Było do przewidzenia, że męczennika katolickiego ogłoszonego świętym wezmą w obronę historyczne kręgi uczonych, którym zlecono ubarwienie tego zdarzenia stosownie do potrzeb kościelnych. Zresztą Jan Paweł II w swoich homiliach także powoływał się na męczeństwo świętego Stanisława, bo było to zgodne z katolicką wersją historii, choć jako człowiek niezwykle światły i oczytany musiał zapewne znać obie wersje zdarzeń.
K. Rozumiem, że negatywne konsekwencje dla następnych pokoleń hamowanych w sferze tępienia zdrajców narodu wynikały z zestawienia faktu zdrady z uhonorowaniem świętością zdrajcy?
TMN. Tak. Choć w owym czasie nie było współczesnych środków medialnych, to historie przekazywane z ust do ust kształtowały na stałe przekonania, że ze zdrajcami trzeba postępować ostrożnie i łagodnie, skoro jeden z nich dostał się wprost w szeregi świętych Kościoła Katolickiego.
cdn.