Motto: parafrazując skecz: „Na grzybki” z kabaretu Dudek…
Właściwie nie ze względu na kampanię wyborczą, która zawsze obfituje w niezwykłe nonsensy, ale patrząc na całość mediów, chciałoby się rzec – chodźmy na grzybki, zamiast tracić czas na te głupoty…
Można powiedzieć, że system propagandy w sprawach społeczno-polityczno-gospodarczych, chociaż nie tylko, osiągnął negatywne apogeum. Taka refleksja przychodzi mi do głowy, kiedy patrzę i słucham to wszystko, co samoistnie osiągnęło szczytowy poziom farsy.
Pomimo paru dekad życia nie potrafię sam sobie wyjaśnić, jak do tego doszło? Kształcony w czasach PRL miałem świadomość politycznego filtra przekazu, czyli cenzury. Poza nią informacje o neutralnym charakterze politycznym wydawały się zgodne z prawdą, albo przynajmniej bardzo jej bliskie.
Tymczasem pozostawałem w stanie zasadniczego błędu, o którym nie miałem zielonego pojęcia. Współczesny system narracji był wówczas dawkowany pojedynczymi przypadkami, jak świeżo wymyślone lekarstwo, którego skutki trzeba sprawdzić na organizmie człowieka.
Jest jednak pewna różnica, gdyż lekarstwo zwykle testujemy na zwierzętach, a dopiero później na ludziach. Z propagandą z oczywistych powodów tak się nie da. Te względy wydają nam się całkowicie jasne, gdyż uzurpujemy sobie mądrość, której zwierzęta nie posiadają.
Konstatacja chyba nie do końca prawdziwa, a w każdym razie my ludzie nie jesteśmy w stanie jej jednoznacznie udowodnić, ponieważ nie posiedliśmy umiejętności porozumiewania się ze zwierzętami naszym słownym kodem.
Jeśli kiedyś to osiągniemy, będziemy zaskoczeni niżej od człowieka usytuowanym gatunkiem stworzenia. Możemy się spotkać z nieprzewidywalną reakcją, polegającą na tym, że zwierzęta z miejsca odrzucą nasz system medialnej narracji, uznając go za nieakceptowalny.
Zwierzęta mają instynkt samozachowawczy, który pozwala im przeżyć. My ludzie, ten instynkt gdzieś zgubiliśmy albo wydaje nam się zbędny, wobec wyższego stadium, naszym zdaniem własnego poziomu rozwoju.
A co będzie jeśli się mylimy? Jeśli się okaże, że to zwierzęta stoją na wyższym poziomie rozwoju, gdyż odrzucają to, co my medialnie z pełnym zachwytem i przekonaniem ogromnie hołubimy? Zachowujesz się jak zwierzę – urośnie wówczas do komplementu!
Właściwie na jakiej podstawie uzurpujemy sobie prawo bycia wyżej intelektualnie od istot nazywanych zwierzętami? One przecież nie mordują się bez istotnej przyczyny, czynią to tylko bezpośrednio z powodu instynktu samozachowawczego.
Czyli plus minus są mądrzejsze od nas. Żyją w gromadach, dbając o przeżycie. My natomiast tracąc instynkt samozachowawczy, sami siebie doprowadzamy do zguby, nie kierując się regułami zachowań przekazanymi przez wyższą cywilizację lub Boga.
Jesteśmy zadufani w sobie, sądząc, że wolno nam lekceważyć przekazane reguły, ponieważ posiedliśmy, a przynajmniej tak nam się wydaje, Bóg wie jaką wiedzę. Prawda jest taka, że pozostajemy głupkami, gdyż całość intelektualna ma charakter totalnego zidiocenia.
To, my wmówiliśmy sobie nierealne osiągnięcia i możliwości łącznie z lądowaniem człowieka na Księżycu, będącym bajką z zielonego lasu, gdyż ten, kto to sfilmował i puścił w eter, na łożu śmierci przyznał się podobno do fałszerstwa!
Żyjemy w świecie fatalnej iluzji, gdyż tak konkretnie nie jesteśmy w stanie poznać co pozostaje kłamstwem, a co jest prawdą? Stworzyliśmy jako ludzkość prawa i normy oraz cały system z tym związany. Mamy w sumie w tym zakresie akurat niezłe osiągnięcia.
Problem w tym, że stworzonego dobra nie stosujemy, lecz ciągle tylko narzekamy na nieprzestrzeganie tych reguł, mimo istniejących na wyciagnięcie ręki możliwości realizacyjnych. I jak tu uznać, że jesteśmy jako ogół mądrzejsi od zwierząt?
Niepodobieństwem jest tak twierdzić, gdyż na każdym kroku dowodzimy własnej głupoty. Zwierzęta instynktownie wyczuwają zagrożenie, a jeżeli już wyuczą się obronnych odruchów, to stale je stosują dla swojego dobra.
Odmiennie jest z człowiekiem, który może nawet potrafi wymyśleć i stworzyć coś ciekawszego niż zwierzęta, ale następnie nie wykorzystuje tego dla własnego dobra, okazując się głupcem do kwadratu.
Dodając medialną narrację, tę głupotę należy podnieść do potęgi trzeciej. W ogłupiającej współczesności mamy oczywiście jednostki, które potrafią jeszcze wskazać na poprawne reguły zachowań, ale ich głos grzęźnie społecznie jak szept na ruchliwej ulicy.
Zdając sobie z tego sprawę, czyli dostrzegając cały bezsens sanacji, oni zamiast pomagać w naprawie rzeczywistości, wolą odbywać spacery do lasu, komunikując się tam z przyjemnością, z chyba lepiej rozwiniętymi intelektualnie istotami…
Karabeusz