Motto: czego się Jaś nie nauczy, tego Jan nie umie…
Jak przyjrzeć się rzeczywistości, to można dostrzec nierównomierny rozwój naszych zmysłów…Człowiek posiada granice poznawcze, ale przez całe życie stara się doskonalić, aby coraz lepiej odbierać i rozumieć otaczający świat.
Wykorzystując zmysły, porozumiewamy się głównie słownie, przekazując myśli, odczucia i wyobrażenia. Łączy się to ściśle z podstawową bazą rozwoju ludzkości, to znaczy wytworami umiejętności w dziedzinach życia społecznego, czyli nauką.
Proces edukacyjny przechodzi nowe pokolenie, dokładając do bazy kolejny zasób wiedzy. Czerpanie ze źródła nauki przybiera różne formy, a najważniejsza jest skarbnica zamieszczona w książkach mająca na celu w miarę trwałe przechowywanie zdobyczy.
Obecny rozwój techniki sprawił, że stopniowo coraz mniejsze znaczenie odgrywają dotychczasowe biblioteki, gdyż ich ogrom wiedzy można zawrzeć w miniaturowym urządzeniu i odtwarzać w dowolnym miejscu, w tym w domu.
Element poznawczy ma mieć w spirali rozwoju charakter trwały, bo inaczej spirala zacznie się kręcić w odwrotnym kierunku… Pewne dziedziny życia społecznego, choć ważne, odstawiamy na bok, nie rozumiejąc ich istoty, z którą nie mamy zamiaru się zapoznawać.
Do tego zakresu należy szeroko rozumiana polityka, która od wieków wykształciła jasne mechanizmy, opisane w szczegółach naukowo. Problem w tym, że ów opis został zabarwiony pejoratywnie, zniechęcając rzesze społeczne do zapoznawania się z nim.
Choć wybór tych, którym powierzamy władzę ma zasadnicze znaczenie, bo od ich umiejętności zależy nasz dobrobyt, to jednak prezentujemy niechętny stosunek do tej wiedzy, której brak powoduje niezamierzone negatywne skutki.
Niechciane dlatego, że żaden wyborca nie pragnie być oszukiwanym przez władzę. Dąży do wybrania najlepiej zarządzających, ale nie potrafi tego zrobić. Czuje się bezradny toteż mechanizmy polityczne zabarwione złem odstawia do lamusa.
Wobec okresowo ponawianych wyborów powszechnych, musi nieco do problematyki wrócić, ale ma to wyłącznie powierzchowny, chwilowy i sloganowy charakter. Logicznie analizując, rzesze społeczne dają się oszukiwać na własne życzenie!
Czy z tej matni jest jakieś wyjście? Oczywiście jest, wystarczy zmienić system edukacji i młode pokolenia uczyć ABC polityki, prawa, ekonomii i mediów, w zakresie od dawna ukształtowanej encyklopedycznie wiedzy.
Problem w tym, że rządzący taką racjonalną edukacją młodzieży nie są zainteresowani, gdyż element poznawczy młodego pokolenia mógłby szybko wywrócić ich samograj sprawowanej de facto dyktatorsko władzy.
Każdą tezę, aby brzmiała wiarygodnie trzeba udowodnić racjonalnymi argumentami. Samograj polega na tym, że społeczeństwu wmówiono wspaniałość ustroju demokratycznego, który faktycznie ani nie odpowiada definicji tego słowa, ani dla suwerena nie jest korzystny.
Każdy może sobie to sprawdzić w encyklopedii pod hasłem „demokracja”. Znajdzie tam zapis mówiący, że to władza sprawowana przez większość obywateli oraz dopisek, iż aktualnie najdoskonalszą formą jest demokracja pośrednia, polegająca na…
Dalej wystarczy postawić sobie pytanie, jaki bezpośredni wpływ na zarządzanie państwem ma większość obywateli danego kraju, którzy na przykład nie życzą sobie przyjmowania migrantów?
Czy ta większość może coś prawnie uczynić, aby przeciwdziałać niechcianemu zjawisku? Na podstawie analizy Konstytucji RP jasno widać, że większość obywateli nie ma nic do gadania, czyli nic skutecznego prawnie zrobić nie może.
Nie ma nawet konstytucyjnego prawa domagania się skutecznie przeprowadzenia referendum ogólnonarodowego, gdyż o jego rozpisaniu decyduje Sejm lub Prezydent RP za zgodą Senatu (art. 125 Konstytucji).
Politycy posługując się regułą pecunia non olet mają na usługach rożnego autoramentu medialnych gadaczy, w tym profesorów nauk prawnych, którzy utwierdzają nas w doskonałości demokracji krajowej i europejskiej.
Ulegamy ich urokowi pseudonaukowemu, ponieważ jesteśmy nauczeni słuchać ekspertów z danej dziedziny wiedzy, będąc za leniwi do osobistego poznania prawdy, choć ta mieści się czarno na białym w dostępnej encyklopedii.
Wniosek jest taki, że politycy chwalą demokrację pośrednią we własnym interesie, gdyż pozwala ona skupić całość władzy w ich rękach, a nas omamiać tylko sprawowaniem rzekomo najwyższej zwierzchniej władzy w Polsce (art. 4 ust. 1 Konstytucji).
Identycznie oszukują nas politycy Unii Europejskiej, dążąc do tego, abyśmy w ramach wyborów Parlamentu Europejskiego, zgodzili się przekazać im pełnię władzy nad niemal całą Europą.
W tym celu rzesze kupionych gadaczy przed ostatnimi wyborami usilnie medialnie namawiały do obrony demokracji, podkreślając, że łatwo się ją traci, a trudno zdobywa, dlatego za wszelką cenę trzeba (głupoty) bronić.
Jesteśmy ofiarami oszustów politycznych, którzy tak sprytnie manewrują mediami wmawiającymi nam rzekome doskonałości panującej demokracji, że przeciętny nawet wysoko wykształcony człowiek nie jest w stanie sensownie się w tym połapać.
Tragedia polega na tym, że my większościowo nie chcemy pojąć istoty demokracji pośredniej, choć mamy dostęp do encyklopedii i jak naiwne dzieci dajemy się systematycznie, powtarzalnie oszukiwać totalnym kłamcom i to z każdej strony politycznej.
Oni prezentują nam cyrkowe zachowania, mając zagwarantowaną przez nasze lenistwo i niewiedzę świetną arenę, na której dowolnie dokazują całkowicie bezkarnie naszym kosztem, śmiejąc się jeszcze nie raz głuptakom prosto w twarz…
Karabeusz