WŁADZA I…

Motto: kim jest Bóg, od którego władza pochodzi…

Utrwalonym historycznie twierdzeniem było, że władza pochodzi od Boga. Nazywany różnie w poszczególnych religiach utrzymywał społeczeństwo w ryzach dowodząc, że rządzący mają szczególne błogosławieństwo do organizowania życia społecznego.

Z tego powodu religia i władza pozostawały i pozostają nadal ze sobą w pewnej stałej systematycznie wspierającej się wspólnocie, chociaż obserwujemy na pokaz przejawy wzajemnej krytyki.

Takie podejście do władzy tak, czy inaczej nazywanej miało też aspekt ochronny, ponieważ uosobienie przedstawiciela Boga na ziemi dawało ochronę nie tylko przed sprzeciwem ludu, ale także zamachami na panujących.

Oczywiście zdarzały się wyjątki, zwłaszcza wówczas, gdy sposób realizacji powierzonej władzy odbiegał radykalnie od głoszonych idei, albo istniały konflikty interesów nie do rozwiązania w inny sposób.

Wspólnota tych obu sfer była najbardziej widoczna w średniowieczu, kiedy to władza z religią szła ręka w rękę w celu zdobywania apanaży, bez baczenia na przestrzeganie obowiązujących przykazań boskich.

Klasycznym przykładem wojny religijne, podejmowane w imię wzniosłych ideałów, tyle, że sprzecznych z dogmatem nie zabijaj. W zróżnicowaniu religijnym i walkach o prymat można było ewentualnie akceptować wojnę obronną, ale w żadnym razie napastliwą.

Epoka oświecenia i odrodzenia oraz ruchy reformujące poszczególne wierzenia spowodowały, że człowiek dość powszechnie zaczął zupełnie inaczej spoglądać na rzeczywistość, stał się mniej zabobonny i tym sposobem zrodził się ateizm.

Każda religia posługiwała się i posługuje mechanizmami politycznymi a ten element zawsze łączył ją z władzą także w sytuacji jej ateistycznej formy. W końcu ateizm jest też sposobem wyznania mówiącym: wierzę, że Boga nie ma.

Trwający już dość długo ateizm, prawnie dopuszczalny spowodował, że religia w stosunku do władzy straciła na znaczeniu, chociaż zasoby materialne zebrane przez poszczególne kościoły rodzajowych wyznań są ogromne.

Państwo nie może ignorować religii, ponieważ obywatele w większości są osobami wierzącymi, choć ta wiara przybiera współcześnie już nieco inną postać, można by rzec, że odpowiada powiedzeniu: panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek…

Religijność coraz częściej ma formułę na pokaz, a właściwie dla potrzeby spokoju własnego sumienia, nakazującego na wszelki wypadek chodzić do kościoła, ponieważ człowiek nie wie, co go czeka po tamtej stronie…

Rozdźwięk pomiędzy przykazaniami boskimi a rzeczywistością nabiera takiego kształtu, że nie sposób mówić o wyznawcach religii poważnie. Raczej trzeba do tego zagadnienia podejść tak, jak władza podchodzi do społeczeństwa, czyli z przymrużeniem oka.

Zresztą polityczne podejście do mas zawsze cechowało się niewidocznym fałszem, ale z czasem przeszło w jawne kłamstwa i oszustwa dokonywane z pełną premedytacją, czyli bez jakichkolwiek oznak choćby pozorów uczciwości.

Przyczyną tego jest narastająca degrengolada poziomu intelektualnego mas, co pozostaje akurat w opozycji ze stale przynajmniej formalnie postępującym w korzystnym kierunku rozwojem edukacji.

Wszystko to  ma charakter bardzo sprytnych zabiegów połączonych, czy stopniowo przechodzących w bezczelną na pierwszy rzut oka widoczną rzeczywistość, ponieważ adresat tych działań na to zwyczajnie pozwala.

Taki przebieg zdarzeń może zaistnieć tylko dlatego, że istnieje absolutny kontrast pomiędzy umiejętnościami bogatych władców świata, a poziomem intelektualnym pozostałych rzesz społecznych.

Tym ostatnim podaje się funkcjonujący rozwój społeczny, stałe podnoszenie poziomu edukacji, słowem systematyczny wszechstronny wyższy pułap kultury, który faktycznie ma miejsce wyłącznie na papierze lub tylko w świadomości czarnego ludu, sądzącego z pełnym przekonaniem, że tak właśnie się dzieje, podczas gdy większość sprowadza się do iluzji.

Władza na przestrzeni historii eksperymentowała z różnymi formami sprawowania rządów, zaczynając od krwawego zamordyzmu, ale w końcu poszła po rozum do głowy i stwierdziła, że najprostszym sposobem jest totalne oszustwo.

Wykorzystując rozwój środków medialnych i zróżnicowanie intelektualne władzy w stosunku do rzesz rządzonych przy pomocy Boga, dzisiaj w postaci pieniądza, może bez trudu panować nad światem.

To stosunkowo proste, ponieważ każdy człowiek poszukuje środków do egzystencji i jest podatny na pozorowanie uczciwości w ich zdobywaniu, dlatego nie trudno zdobywać zwolenników do głoszenia określonych poglądów, nawet jeśli one są fałszywe.

Z drugiej strony, jeśli społeczeństwo powszechnie wierzy w Boga-pieniądza, to interes bogaczy może się toczyć bez przeszkód i bez potrzeby siłowego panowania nad masami, ponieważ wystarczające jest medialne…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *