Motto: wybitny psycholog konieczny, jak niegdyś dla Adama Małysza…
Rozgorzała dyskusja, dlaczego Iga przegrała mecz półfinałowy? Śmieszą mnie te wszystkie komentarze, ponieważ żaden z nich nie dotyka sedna sprawy. Można się dowiedzieć, że to wina Danielle Collins, która zarzuciła Idze nieszczerość, co miało ją psychicznie zdołować.
Przed meczem półfinałowym wszyscy stawiali na zwycięstwo, podnosząc, że praktycznie nie ma, z kim przegrać. Sport jest sportem. Raz się wygrywa seriami, a za chwilę można przegrać nawet z duża gorszą przeciwniczką.
Głosy mówiące, że Chinka była znacznie lepsza, od naszej zawodniczki są statystycznie patrząc na mecz prawdziwe, tyle, że to nie jest obiektywna prawda. Inni znów uważają, że Iga nie udźwignęła ciężaru faworytki, jaki na niej cały czas spoczywał.
Przegrana, jak przegrana może się każdemu zdarzyć i z tego powodu nie ma, co rozdzierać szat. Sam fakt porażki nie jest sensacją, gdyż najlepsi przegrywali, np. Coco Gauff. Jeszcze przed meczem Martina Navratilowa przestrzegała przed możliwymi niespodziankami.
Mnie bardziej niepokoją okoliczności, w jakich doszło do porażki, które są zdumiewające. Iga grała mecze w zasadzie codziennie. Najlepsze spotkanie rozegrała z Danielle Collins, pokazujące maestrię tenisową z obu stron.
Pojedynek z Amerykanką stał na dużo wyższym poziomie aniżeli mecz z Chinką. Co się wobec tego stało z dnia na dzień, że Iga wyszła na kort niczym nowicjuszka, niepotrafiąca poprawnie pokazać pierwszego serwisu?
Czy mieliśmy do czynienia z jakimiś dolegliwościami fizycznymi po jej stronie? O niczym takim nie wiemy, to, co się stało? Tu nie chodzi o to, że przegrała, ale o to, jaki poziom sportowy zaprezentowała.
Już po jej pierwszym zwycięstwie w Paryżu w 2020 r. pisałem w blogu, że Idze jest potrzebny wybitny psycholog osobisty, niezależnie od obecnej Darii Abramowicz, która zawodniczce wyraźnie odpowiada, ale nie spełnia do końca swej roli.
Niezbędnie konieczne jest spojrzenie na psychikę zawodniczki z innej strony i postawienie diagnozy, co zrobić, aby ona umiała się lepiej znaleźć w obliczu trudności zaistniałych w czasie gry na korcie?
Czasem jej się to udaje, jak w meczu z Osaką, ale to jest jej piętą Achillesa i z tym problemem coś trzeba zrobić. Bez świeżego spojrzenia na Igę z innego psychologicznego punktu widzenia, chyba nic skutecznie poprawić się nie da.
Iga nie zapomniała technicznych umiejętności serwowania, a jeżeli pierwszy serwis przez dłuższy czas jej nie wychodził, to oznacza, że nie była psychicznie przygotowana do tego meczu, czyli jej psycholożka nie jest wystarczającą pomocą.
Być może sztab zlekceważył przygotowanie do półfinału. Może wydawało im się, porównując poziom Igi z Collins i Kerber z Zheng, że Chinka prezentuje słabe elementy sportowe, stąd nie jest warta wielkiego zachodu w sferze przygotowania do meczu?
Faktyczne umiejętności, jakie Chinka prezentowała w meczu półfinałowym nie miały prawa zaskoczyć Igi Świątek grającej na swoim przeciętnym poziomie, nawet gdyby poziom był nieco słabszy niż w meczu z Danielle Collins.
Ale nieporadność i psychiczne zagubienie nie tylko w czasie meczu, ale też po jego zakończeniu, ukazują poważne problemy, z którymi Iga nie poradzi sobie ani sama ani z udziałem dotychczasowej psycholożki.
Ta informacja powinna dotrzeć do zawodniczki, aby zrozumiała niezbędną potrzebę uzupełnienia sztabu o psychologa wysokiej klasy, który będzie w stanie postawić trafną diagnozę i wskazać oraz zastosować mechanizmy naprawcze.
Dzisiaj na mecz wyszła inna Iga, co było widać po jej wyrazie twarzy od początku pojedynku. Nie powiem, że zmiotła przeciwniczkę, ale wygrała bardzo wyraźnie, o czym świadczy wynik 6: 2, 6: 1, w wyniku którego zdobyła brązowy medal.
Konkludując, wobec braku dolegliwości fizycznych, tylko problemy psychiczne mogły stać u podstaw wczorajszej porażki naszej mistrzyni, a te może rozwiązać tylko nowy psycholog, który z innej pozycji popatrzy na Igę.
Słowaczka miała ciężką drogę dojścia do meczu o medal. W końcu pokonała Paolini a także Krejcikovą. Dzisiaj nie widać było jakichś problemów zdrowotnych, toteż wygrana Igi Świątek potwierdza, że jest nadal jedynką światową, górującą nad innymi zawodniczkami.
Mnie się marzy, aby Iga Świątek nie tyle zmieniła temperament, gdyż charakterologicznie to niemożliwe, ale została uodporniona na trudne momenty w pojedynkach i zaczęła się cieszyć z sukcesów, podchodząc do kolejnych meczów z pewnym dystansem.
Wzorem do naśladowania jest Djokowic, który od lat tak się prezentuje, choć wcześniej miał również problemy mentalne. Chciałbym, aby rzetelny psycholog uświadomił skutecznie Idze, że ona nic nie musi, gdyż to, co już osiągnęła stawia ją w pierwszej linii najlepszych.
W momencie, gdyż Iga przetrawi tę prawdę, całkiem możliwe, że mniej emocjonalnie podchodzić będzie do dalszej kariery, co ułatwi kolejne sukcesy, które ze względu na niebywały talent są w jej zasięgu ręki, nawet bez większego wysiłku.
Karabeusz