Motto: kim jest Bóg, od którego władza pochodzi…
Jak to się dzieje, że w XXI wieku w warunkach ogromnego rozwoju techniki, technologii, edukacji i kultury, społeczeństwa wielu państw dają się oszukiwać i wodzić za nos, choć rozszyfrowanie demokracji jest dziecinnie łatwe?
Zrozumienie kardynalnego błędu w systemie prawa pozbawionego legalnej, wiążącej wykładni nie jest odkryciem na miarę noblowską, lecz zwykłym logicznym rozumowaniem na tle konfrontacji prawa z rzeczywistością.
Brak tej wykładni powoduje, że sądy praktycznie w prowadzonych sprawach nie są związane przepisami prawa, gdyż mogą je swobodnie interpretować dla potrzeb politycznych, z czym akurat mamy do czynienia w Polsce na bieżąco.
Mądra część społeczeństwa, rozumiejąca te problemy nie reaguje na wciskane medialnie głupoty, bo będąc w mniejszości woli się nie wychylać…Pozostali to pseudointeligenci dający się oszukiwać bajkowymi 100 postulatami, które może się spełnią po 100 latach?
Te intelektualne pokłady mądrości, zasilające, jak mówiła PO jej szeregi, to jest mówiąc potocznie pic na muchy fotomontaż medialny. Nie tylko niestety dzisiaj zdobycie dyplomu wyższej uczelni nie jest równoznaczne z zaliczeniem do inteligencji.
Jeszcze za moich studenckich czasów można było ukończyć WPiA UJ, nie mając zielonego pojęcia o prawie. Dobra pamięć, metoda wkuj, zdaj, wypluj…, dawała bardzo dobry wynik ukończenia studiów. Obecnie przy egzaminowaniu testowym to jeszcze łatwiejsze…
Mieszkańcy zwłaszcza dużych miast polskich z wykształceniem prawniczym nie prezentują wcale walorów charakterystycznych dla inteligencji. Oni są, jak to ktoś trafnie powiedział najwyżej specjalistami od jednego przepisu, który w praktyce zawodowej stosują…
Czego się Jaś nie nauczy, tego Jan nie umie, dlatego trudno wymagać, aby pojęli proste zagadnienia dotyczące panującej demokracji, wadliwego systemu prawa, kiedy dają się nabrać nawet na szkodliwy dwutlenek węgla, a to wiedza z podstawówki!
Co ważniejsze, nawet jeśli u tego, czy innego osobnika coś zaświta w głowie na temat wątpliwości w zakresie poruszanych spraw, to oni nie mają czasu o tym myśleć i zastanawiać się co z tym zrobić, ponieważ są owładnięci codziennym zabieganiem…
Współczesność funkcjonująca w Polsce, pozbawionej w socjalizmie możliwości pozyskiwania pieniędzy przez osoby zaradne życiowo spowodowała, że ci którzy mają takie cechy wykorzystują je z korzyścią dla siebie i rodziny.
Oni podchodzą do rzeczywistości realnie, gdyż chwytają wiatr w żagle, a ten potrafi ich nieco ponieść, no to sprzyjające okazje wykorzystują. Zajęci są jak mrówki zdobywaniem kasy i ona im prawie cały pozostały świat przesłania.
Z patriotycznego punktu widzenia rozgrzeszają się tym, że przecież ich podstawowym zadaniem jest dbałość o rodzinę, a jeśli takową mają w zakresie spłodzonego potomstwa, to tym bardziej czują się usprawiedliwieni w sferze zaniechania politycznego.
Zresztą zdecydowana większość społeczeństwa została przez lata nauczona, że polityka jest dla zawodowców, a oni tylko przedstawicieli tego zawodu wybierają. Jeśli pomylą się przy wyborze, rozgrzeszają błąd jako rzecz ludzką, do naprawy w następnym głosowaniu.
Takiej egzystencji sprzyjają znakomicie media, które robią wszystko, aby zainteresować masy głupstwami, sensacjami, masą różnych informacji i pokazują jeszcze potrzebę zdobywania pamięciowej wiedzy (patrz teleturnieje), aby zabełtać ludziom błękit w głowie…
Natłok przekazywanych informacji i totalne zainteresowanie komórką, w której stale prawie wszyscy siedzą, to najskuteczniejszy sposób odciągnięcia społeczeństwa od rzeczowych rozmów logicznego rozumowania mających istotne znaczenie dla ich egzystencji.
Oczywiście musi być substytut, aby wyborcy wiedzieli, że omawiane są poważne społeczne problemy. Mamy zatem programy w stylu Elżbiety Jaworowicz, „Państwo w państwie”, etc., które pokazują, że media, władza i prawnicy troszczą się o szarego obywatela.
Przy kompletnej degrengoladzie wymiaru sprawiedliwości pokazuje się wzorcowe procesy sądowe w wykonaniu sędzi Anny Marii Wesołowskiej, aby wykazać jaką ciężką pracę wykonują sądy i jak sprawiedliwie działają.
Nie wiem, może jeszcze tam nie jest najgorzej, gdyż w typowych sprawach większość sędziów stara się poprawnie funkcjonować wedle reguł nauczonych na uniwersytetach, ale gdy przyjdzie do orzekania w poważnych aferach, upolitycznienie od razu widać.
Ogólnie rzecz biorąc młode pokolenie nie jest uczone egzystencji w społeczeństwie zwanym państwem. O ile w PRL jeszcze w jakimś stopniu tego nauczano, z ukierunkowaniem na socjalizm, a tyle obecnie w ogóle o tym w sferze szerokiej edukacji nie ma mowy.
Akurat trend zaniechania uczenia co to znaczy egzystencja w społeczeństwie tworzącym państwo padł na podatny grunt, ponieważ Polacy z charakteru są indywidualistami. Krajanie nie widzą potrzeby uczenia się czegoś innego niż patrzenie na koniec własnego nosa.
Socjalizm do tego wykreował takie podejście, że to co nie moje, lecz wspólne to mało mnie obchodzi. W owym czasie w ten sposób podchodząc do rzeczywistości dawano jakby władzy prztyczek w nos, dziś działamy jakbyśmy chcieli na złość mamie odmrozić sobie uszy…
Weźmy klasyczny przykład dróg. A co mnie obchodzi ich jakość mówi przeciętny obywatel, to rządzący powinni się tym zajmować. W skutkach nie dbając o właściwy nadzór nad tymi sprawami, to my jeździmy po dziurach i my płacimy z podatków za kolejne zbędne naprawy.
Władza medialnie bardzo szeroko to wszystko wykorzystuje, ponieważ nie jest jej potrzebne społeczeństwo świadome swoich praw i istotnych potrzeb egzystencji, gdyż większość rozumnych obywateli podważyłaby charakter demokracji, systemu prawa i ich władzy.
Bóstwo Boga pieniądza jest tak przemożne, że trudno z nim walczyć, toteż podgrzewanie zapału w tym zakresie nie wymaga szczególnych zabiegów, a jednocześnie chroni władzę przed jakimiś rewolucyjnymi, niekorzystnymi dla niej niespodziankami.
Karabeusz