NASTROJE…

Motto: teatr solowych aktorów…

Rządzący nie zasypują gruszek w popiele. Cały czas wierzą w szanse i wykorzystują nadarzające się okazje, aby medialnie zabłysnąć. Przykładowo, 10 listopada br. zorganizowali wiec…

Może za dużo powiedziane – to było spotkanie kilkudziesięciu osób ze swoim pretendentem na głowę państwa. Dla większego wrażenia transmisja równoległa w dwóch programach TVN.

Kojarzy mi się słynne powiedzenie występującego tam aktora – już niedługo, spieszcie się i wykorzystujcie okazję… No to wykorzystują na dwa kanały telewizyjne. Czują chyba pismo nosem, choć przeciwnicy ich wcale nie straszą.

Tak krawiec kraje, jak mu materiału starcza… A ten materiał jakiś słabiutki, anemiczny, nie to, co niegdyś bywało w czasie poprzedniej kampanii prezydenckiej, bo wówczas ludzie jeszcze wierzyli w zwycięstwo.

Mimo internetowych przestróg, aby nie kopiować błędów kampanijnych amerykańskich demokratów, biedaczki nie mają wyjścia, muszą jakoś medialnie rozgłaszać swoje wspaniałe sukcesy, bo inaczej nikt ich nie dojrzy…

Nawet Mojra im nie sprzyja, skoro premier wylądował w szpitalu. Gdyby działał czynnie, może coś chytrego wymyśliłby i podpowiedział, a tak w braku lwa całe stado zbaraniało. Robią, co mogą, jak ostatki intelektu pozwalają…

Jest święto, to i gala być musi, a najlepiej w Poznaniu jednej ze swoich platformowych kolebek… Na Śląsku nie mają śmiałości się pokazywać, bo jeszcze który dostałby po plecach grabiami od powodzian…

Jest takie powiedzenie – nie czyń drugiemu, co tobie nie miło. Dzisiaj przyszło zakosztować jego skutków… Dalej robią dobrą minę do złej gry, a, że jest coraz mniej chętnych aktorów, to prezentują teatr solowego artysty…

W końcu coś tam im obiecano, to muszą się czymś wykazać… Tymczasem, jak na złość wszystko zaczyna się kruszyć. Nawet w Niemczech przebąkują o przyspieszonych wyborach i dojściu prawicy do władzy.

Ale dla naszych milusińskich to nic, oni nadal niezłomnie prezentują się, jak ten góral z kawału, którego kapelusz pływa po bezkresnej wodzie, bo baca ma gdzieś siły przyrody i sobie nadal orze…

Każdy sposób jest dobry, niech kombinują dalej, bo niewiele im czasu zostało… Zwieźli więc w Poznaniu tak około setki zwolenników do małej salki, w której mówca znalazł się w środku tłumu, celem zwiększenia wrażenia frekwencji.

Teraz przekonują się w całej okazałości, że prawo przyciągania jest nieuchronne i nieubłagane. Czyniłeś w opozycji zło, to ono do ciebie wróci i szlus. Będąc medialną ostoją inteligencji nie potrafią jednak uczyć się na własnych błędach.

Kopiują je na potęgę dosłownie w każdym miesiącu obchodów tragedii smoleńskiej. Z uporem godnym maniaka, chronią ludzi bezczeszczących pomnik smoleński na Placu Piłsudskiego w Warszawie. To tak, jakby systematycznie kopali dla siebie grób…

Zawziętego samobójcy nikt nie odwiedzie od tego czynu. A ich desperacja jest ogromna. Udziela się mocno uczestnikom wieców, co było widać po minach zgromadzonych w salce poznańskiej.

Wśród peanów jednego aktora, jak zwykle przeinaczającego fakty, nie było widać zachwytów, ani uśmiechów. Może jeszcze twarze nie były przerażone, ale dominowało zniechęcenie i obojętność.

Co gorsza, trauma była widoczna nie tylko na obliczach zwiezionych uczestników, ale także nielicznych polityków platformowych. Po nastrojach wyczuwa się bezbłędnie, co ludzie myślą i czują faktycznie.

Artysta dostał brawa za paplaninę, ale bez entuzjazmu. Wyznaczony podręczny, wystawił planszę z napisem „nasz prezydent”, co wkomponowało się w nieliczne słowa prawdy, bo to faktycznie jest jeszcze wasz prezydent Warszawy.

Na krajowej scenie mamy takich solówek więcej. Ostatnio uaktywnił się wiecowy przykład w olimpijskiej konkurencji gimnastycznego podskakiwania… Zawziął się w genialnej myśli i proponuje MSZ-ta, jako zapaśnika walki o prezydenturę.

Jak na prawnika wykazuje dość słabe taktycznie rozeznanie. Trafił, jak kulą w plot, bo zawodnik chełpiący się stosunkami z republikanami, po objęciu władzy przez Donalda Trumpa będzie mógł najwyżej porozmawiać z portierem w Białym Domu.

Przyszły Prezydent USA nie należy do ludzi, którzy inwektywy pod swoim adresem pozostawia mimo uszu… Zresztą już się wypowiadał, że jest zainteresowany współpracą z polską władzą, ale nie z obecną opcją polityczną.

To wszystko, czego dzisiaj doświadczamy i czego będziemy doświadczać nadal nie ma oczywiście wiele wspólnego z rzeczywistością. To jest dalszy ciąg konsekwentnie uprawianej przez tę opcję polityczną gry dla rodaków.

Oni sądzą, że stałe nasączanie społeczeństwa tą ulepioną ordynarnie propagandą przyniesie prezydencki sukces. Nie wiem czy są przekonani, ale chcą wierzyć święcie, że większość wyborców jest tak tragicznie skrajnie głupia, że da się znów nabrać.

Cóż, wiara czyni cuda. Tyle, że przysłowie nie dotyczy wiary pozorowanej, ani gadki baśniowej wykreowanej dla potrzeb chwili.  Nastroje nawet samych uczestników spektakli wskazują, że sztuczka na bis udać się nie może.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *