Słuchając wypowiedzi przedstawicieli opozycji, dochodzę do wniosku, że nie mają żadnych szans na pokonanie PiS-u, nie tylko w Sejmie, ale i w Senacie. Przyczyna jest dość prozaiczna, a polega na posługiwaniu się słowem.
Specjaliści od skutecznego do niedawna zwalczania pisowskiej opozycji, zatrzymali się jakby w rozwoju, gdyż nie potrafią dobrać odpowiednich słów do istniejącej sytuacji. Z uporem maniaka sądzą, że dotychczasowym brutalnym atakiem, tym razem na obecnie rządzących, potrafią cokolwiek wskórać.
Nic błędniejszego. Agresywny w słowach język obecnej opozycji nie może znaleźć żadnego skutecznego odzewu, gdyż pozostaje w oczywistej sprzeczności z otaczającą nas rzeczywistością.
Media sprzyjające PiS-owi bardzo skutecznie wykorzystują owe frontalne ataki na rządzących. Z psychologicznego punktu widzenia jest to, po prostu, woda na młyn obozu Jarosława Kaczyńskiego.
Do niedawna uchodzący za skupisko elitarnej inteligencji PO-wcy stracili całkowicie koncept i zachowują się, jak dzieci we mgle…W braku nowych pomysłów, co jest chyba skutkiem głębokiego schowania się rzeczywistych autorytetów w ich szeregach, partia nie potrafi znaleźć nic interesującego, co mogłoby autentycznie zaszkodzić PiS-owi.
Patrząc z boku, nie jest to znowu takie trudne, bo rządzący muszą popełniać błędy, działając na tylu otwartych frontach społecznych. Rzecz w tym, że każdemu takiemu błędowi trzeba umieć przypisać odpowiednią wagę, aby krytyka właściwie oddziaływała na wyborców.
Ostatni przykład ataku na marszałka Sejmu z tytułu jego lotów służbowo-prywatnych jest naiwną i bumerangową krytyką, skoro PiS może od razu odpowiedzieć przykładami wykorzystywania floty powietrznej przez byłego premiera i byłego marszałka Senatu.
Strzał kulą w płot w warunkach, gdy obecny marszałek potrafił elegancko wyjść z opresji, podczas, gdy jego oponenci w czasie zajmowania w Polsce funkcji publicznej nawet nie pomyśleli o jakimkolwiek usprawiedliwieniu się przed wyborcami. Ślepy z bezradności atak przynosi, więc punkty wyborcze PiS-owi!
Dzisiaj rano słuchałem ciekawej wypowiedzi Włodzimierza Czarzastego, który chwalił konsolidację lewicy w celu walki z PiS-em. Przedstawiał porozumienia frakcji lewicowych, jako nowoczesne, odnowione i eleganckie ugrupowanie.
Ja mam tylko jedno proste pytanie do pana przewodniczącego, co ma być przedmiotem bitew, czyli walki z PiS-em? Czy przywódca tej formacji rozumie słowa, które wypowiada, w warunkach, gdy PiS zrealizował względem najuboższych sztandarowe hasła lewicy?
Co, zatem ma być przedmiotem walki z rządzącymi? Gdyby powiedział, że jego ugrupowanie będzie rywalizować z PiS-em w zakresie jeszcze lepszych programów społecznych, to takie słowa mogłyby odnieść pozytywne wrażenie na wyborcach.
A już finalne stwierdzenie pana przewodniczącego, że oni swojej działalności opozycyjnej nie robią dla pieniędzy, kładzie całkowicie na łopatki jego autorytet polityczny. Oznacza to, bowiem, że albo pan przewodniczący nie wie, jaki główny cel niesie za sobą polityka, albo w cyniczny sposób usiłuje wyborcom zrobić z mózgu wodę!
Tylko tak dalej, a Prawo i Sprawiedliwość osiągnie większość konstytucyjną!
Karabeusz