Przy okazji nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i powstałym w związku z tym zamieszaniem nawet w sferze międzynarodowej, z przerażeniem patrzę na reprezentujących nas, za nasze pieniądze, polityków.
Zdumienie moje jest tym większe, że widzę powszechny teatr, a czasem nawet cyrk, zamiast rzeczowej rozmowy o naprawie tego, co złe, na rozwiązanie lepsze. W końcu po to im płacimy, aby w naszym imieniu podejmowali racjonalne działania.
Tymczasem widzę dzieci w piaskownicy, obsypujące się nawzajem piaskiem, w tym również po oczach, z czego rzecz jasna, żadnej korzyści być nie może! Racjonalne spojrzenie na rzeczywistość wymaga uderzenia się w piersi i stwierdzenia, że to my, suweren, na to pozwoliliśmy i nadal pozwalamy!
Cóż, bowiem znaczą ci wszyscy politycy bez naszego wyborczego wsparcia? Rzecz jasna nic. Ale przechodząc do konkretów, nie widzę żadnej racjonalnej diagnozy istniejącego stanu rzeczy w naszym systemie prawnym.
Jedno chyba nie budzi już żadnej wątpliwości, że mamy zły system prawny, gdyż przede wszystkim nie gwarantuje on przestrzegania prawa w hierarchii jego wartości. Na tę okoliczność nie trzeba podawać nawet przykładów, gdyż medialnie codziennie jesteśmy, aż nazbyt nimi bombardowani!
Zasadniczy rozdźwięk pomiędzy stanowionym a stosowanym prawem, związany jest w sposób oczywisty z brakiem wiążącej wykładni ustaw, która powszechnie funkcjonowała do 1997 r.
W wyniku przyjęcia Konstytucji w 1997 r., tak bardzo zachwalanej przez ówczesnego Prezydenta, wprowadziliśmy do systemu prawnego konia trojańskiego, którego skutki oddziaływania odczuwamy, w miarę upływu lat, coraz bardziej dotkliwie.
Znamienne i zastanawiające jest to, że mamy w Polsce wielu mądrych, a nawet wybitnych prawników, ale na temat degrengolady systemu prawnego istnieje zmowa milczenia. Jeśli ktoś zna jakiegoś profesora z dowolnego Wydziału Prawa i Administracji wyższej uczelni, który ukończył studia przed rokiem 1997 i rzeczywiście studiował, a nie tylko otrzymał dyplom ukończenia danej wszechnicy wiedzy, to w rozmowie prywatnej może się na ten temat dowiedzieć prawdy.
Zresztą o legalnej wykładni ustaw można przeczytać w dowolnej encyklopedii prawa wydanej do 1997 r. Później zapadła znamienna cisza… Zmowa milczenia, a może typowy charakter przeciętnego Polaka sprowadza się do tego, że w czasie wojny jest bodaj najlepszym żołnierzem w świecie, ale w pokojowych czasach zachowuje się, jak zwykły tchórz.
Od czasu do czasu stać go na zryw społeczny typu „Solidarność”, ale po apogeum rozwoju, kiedy ma już realny wpływ na rzeczywistość, osiada na laurach, godzi się na przekazanie władzy często osobom nieodpowiedzialnym i w ten sposób niweczy wcześniejsze osiągnięcia.
Ten przywołany hipotetyczny profesor jest w stanie w rozmowie prywatnej postawić trafną diagnozę choroby naszego sytemu prawnego, ale publicznie woli się nie wypowiadać, być może w obawie przed presją środowiska zainteresowanego zdobywaniem kasy w totalnej degrengoladzie prawnej.
Jak długo nie zwalczymy tej plagi tchórzostwa, tak długo będzie trwać ów marazm prawny, gdyż bez instrumentu wymuszającego jednakowe stosowanie prawa, niczego nie da się zorganizować, czy naprawić w sposób trwały i to bez względu na to, jaka opcja polityczna znajdzie się przy władzy.
Wymiana polityków w ramach kolejnych wyborów jest, bowiem jedynie zmianą kurtyny, podczas gdy cała zasadnicza scena teatralna, czy cyrkowa, pozostaje bez zmian…
Karabeusz