Przy okazji grudniowego 2019 r. konkursu w sprawie przyznania Złotej Piłki naszły mnie reminiscencje piłkarskie, jeszcze z okresu ubiegłorocznych mistrzostw świata.
Mistrzostwa i po mistrzostwach. Zwycięzca zgrał się ładnie ze świętem narodowym…. Patrząc na paryską radość po sukcesie, nie wiem tylko, czy jest rzeczywisty powód do radości…?
Mieliśmy Mundial europejski, w którym historycznie patrząc powinna zwyciężyć Brazylia, albo drużyna europejska. Tymczasem, jakby niezauważenie także w futbolu konsekwentnie jest realizowany zalew Europy przez obce nacje…
Mistrza świata w piłce nożnej tylko z nazwy można kurtuazyjnie zwać frankońskim… Komentatorzy sportowi stwierdzili, że w tej 11 gra tylko jeden rodowity Francuz! To takie odwzorowanie w krzywym zwierciadle ówczesnej, krytykowanej polskiej drużyny z jednym obcokrajowcem z pochodzenia w osobie Elisabebe.
Tylko, że tamta drużyna miała stosunek 10: 1, a ta 1: 10, toteż tylko z nazwy można ją określić, jako francuską. Niebiosa jakby zdały sobie z tego sprawę, toteż w momencie dekoracji spuściły na zwycięzców i przegranych łzy deszczu…
Jak się nie ma, co się powinno mieć, to człowiek cieszy się z tego, co posiada. Odnotować trzeba dwie bardzo waleczne europejskie drużyny, a mianowicie: Chorwację i Rosję. Może Europa nie jest jeszcze całkiem stracona…?
W okresie euforii piłkarskich na świecie i w Polsce zdarzenia przebiegały normalnie, w trybie charakterystycznym dla okresu urlopowego. W kraju opozycja nic interesującego nie wymyśliła, poza zarzutem pod adresem Prezydentowi, że jego akt o ogłoszeniu konkursu na sędziów Sądu Najwyższego, nie posiada kontrasygnaty Premiera, a tego wymaga art. 144 ust. 2 Konstytucji.
Przy takim odczytywaniu ustawy zasadniczej, akt woli Prezydenta np. o opuszczeniu samochodem siedziby też wymagałby kontrasygnaty Prezesa Rady Ministrów! Te wszystkie bzdury wygadują ludzie z opcji politycznej uchodzącej za zbiór najlepiej wykształconych rodaków, wśród których mamy do czynienia także z profesorami prawa.
Przymiotem hochsztaplera jest zawsze dobre mniemanie o sobie i tu powołam się na klasyka w osobie Nikodema Dyzmy.
Teraz mała dygresja dla tych, którzy nie czytali Konstytucji, bo nie muszą, gdyż nie jest im do niczego potrzebna w bieżącej działalności. Otóż, art. 144 ust. 3 pkt 17 Konstytucji przewiduje, że kontrasygnaty Premiera nie wymaga powołanie sędziego przez Prezydenta.
W prawie istnieje taka reguła, że jeżeli danemu organowi wolno coś więcej, czyli powołać sędziego, to może także coś mniej, czyli poczynić wszelkie przygotowania do tego aktu, a w naszym przypadku rozpisać konkurs.
Do zrozumienia tego zagadnienie nie potrzeba nawet ukończenia wyższych studiów, wystarczy zdrowy rozsądek. Gdyby miało być inaczej, to wszelkie czynności zmierzające do powołania sędziego wymagałyby kontrasygnaty Premiera, także wyciągnięcie przez Prezydenta pióra, celem podpisania aktu powołania!
Niestety, stopień wypowiadanych nonsensów na temat naszej Konstytucji dochodzi już do poziomu kabaretowego i jest to proces postępujący. Już w 2001 r. ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich podawał za „Życiem Warszawy”, że niektórzy sędziowie przyznają się do nieznajomości Konstytucji (sic!).
Najwyraźniej to zjawisko tak się rozrosło w czasie, że dzisiaj obejmuje już najwyższe gremia sędziowskie, które wymyśliły, że będą jeden drugiego sprawdzać, czy legalnie został powołany na to stanowisko i czy jest bezstronny (sic!).
Mimo naprodukowanych w skali geometrycznej kodeksów etyki różnych zawodów, w tym prawniczych, w myśl prawa kopernikańskiego, reguły te utraciły jakiekolwiek znaczenie, gdyż takim przymiotem etycznym nie kierują się profesjonaliści prawni publicznie dość powszechnie występujący, głównie z obozu obecnej opozycji.
W warunkach postawienia systemu prawa na głowie, skutkiem likwidacji w 1997 r. legalnej, wiążącej wykładni ustaw, emitowanie oczywiście błędnych i nonsensownych wykładni, nawet przez wybitnych specjalistów, uchodzi bezkarnie, ponieważ nie ma instytucji, przy pomocy której można by skutecznie te banialuki zakwestionować.
Poczucie godności zawodu, stopnia, czy tytułu naukowego, narażanych takimi wypowiedziami na szwank, przestało już odgrywać jakąkolwiek rolę, bo jak tu mówić o moralności, kiedy rozmontowaliśmy cały system pewności stosowania prawa?
Stare łacińskie przysłowie stanowi: volenti non fit iniuria, czyli chcącemu krzywda się nie dzieje. Toteż dopóki sami, będąc suwerenem nie wprowadzimy do Konstytucji legalnej wykładni ustaw, nie dziwmy się aferom typu, Amber Gold, prywatyzacyjnym i innym…
W aktualnym systemie prawnym tak unijnym jak i krajowym, prawnikom stworzono doskonałe eldorado dla wszelkich przekrętów i manipulacji, a że ci zawodowcy potrafią to doskonale wykorzystać, świadczą o tym codzienne medialne informacje o kolejnych sprawach aferalnych…
I na koniec wyjaśnienie, aby mnie nikt nie podejrzewał o rasizm. Chcą Francuzi posiadać taką strukturę społeczną i z pochodzenia Afrykanów tworzyć drużynę piłkarską, ich prawo i mnie nic do tego.
Jednak my, Polacy, większościowo takiej struktury społecznej nie chcemy, a narzucanie nam jej przez Unię Europejską, w tym głównie przez Niemcy i Francję, z demokracją nie ma nic wspólnego. Czas więc najwyższy, aby Unia zakończyła hecę z art. 7 traktatu wymierzoną przeciwko Polsce, bo całe zjawisko przybiera już żałosnego charakteru.
Im jednak wszystko kojarzy się z polityką, toteż nie omieszkali wykorzystać sytuacji i nawet w sporcie pokazali naszemu Robertowi Lewandowskiemu, że może zająć tylko ósme miejsce, choć bez wątpienia obiektywnie powinien być uhonorowany znacznie wyżej.
Choć piłka jest okrągła i bramki są dwie oraz naszej drużynie, jak na razie, brakuje trochę do teamu Górskiego, to tak jakoś dziwnie się składa, że pod rządami obecnej władzy nie doszło do żadnej zapaści sportowej, a wręcz przeciwnie tu i ówdzie laury zdobywamy…
No to tak sobie nieśmiało myślę, może wbrew tym utkanym grubymi nićmi zabiegom, zrobimy im psikusa i zdobędziemy mistrzostwo Europy? Wszak buławy marszałkowskie nawet szeregowcy noszą w tornistrze…
I tym sposobem spełni się hasło wygłoszone na gali 100-lecia Polskiego Związku Piłki Nożnej przez Włodzimierza Lubańskiego, który zachęcał współcześnie grających kolegów, aby nie dbając o minione zasługi pokazali, że są lepsi…
Karabeusz