LOGIKA PLATFORMOWA…

Słuchając nie tak dawno zeznań byłego Ministra Finansów przed sejmową komisją śledczą, zrozumiałem istotę stworzonego przez PO systemu funkcjonowania państwa. Już ich poprzednicy w 1997 r. zlikwidowali legalną, wiążącą wykładnię ustaw, po to, aby prawo było całkowicie płynne i niemożliwe do wyegzekwowania przez przeciętnego obywatela.

Także w tym celu, aby uniemożliwić sądowe rozliczenie tych, którzy po 1989 r. dopuścili się bezczelnie grabieży mienia narodowego. Platforma poszła jednak dalej, w czym utwierdziło mnie stanowcze zeznanie byłego MF, że nawet, gdyby organy skarbowe poprawnie funkcjonowały, to i tak nie uchroniłyby obywateli przed aferą Amber Gold.

Wypowiedź ta wywołała konsternację wśród członków komisji. Ja natomiast powiem otwarcie, że minister Rostowski miał rację!  Rzeczywiście, nawet gdyby organy skarbowe funkcjonowały zgodnie z przepisami, to nie udałoby się powstrzymać tej afery, ponieważ administracja publiczna systemowo nie działała w interesie sprawiedliwości.

Ona rzucała kłody pod nogi przeciętnemu obywatelowi, a w stosunku do aferzystów, kombinatorów i w efekcie złodziei była nastawiona pozytywnie w sensie tolerowania różnych błędów i nadużyć.

Przykłady są nadzwyczaj oczywiste. W śledztwie przeciwko Amber Gold Prokuratura umorzyła postępowanie, nie dopatrując się przestępstwa. Następnie sąd uchylił to postanowienie i nakazał dalsze śledztwo, a Prokuratura kolejny raz umorzyła postępowanie.

Nie znamy szczegółów akt sprawy, ale z perspektywy czasu i ujawnionych publicznie faktów wiemy, że postępowanie Prokuratury było oczywiście błędne. Kto za to ponosił odpowiedzialność i mógł spowodować naprawę błędów procesowych?

Okazuje się, że nikt. Ówczesny Prokurator Generalny tłumaczył, że nie ma takich kompetencji i rzeczywiście wówczas nie miał, gdyż ustawa o Prokuraturze nie nadawała mu takich uprawnień.

Premier D. Tusk twierdził, że jest bezradny, bo jego Minister Sprawiedliwości nie ma wpływu na Prokuraturę, która jest instytucją niezależną. Słowem, byliśmy w zaklętym kręgu niemożności i stąd sami rządzący oceniali, że państwo nie funkcjonuje, a Polska z czasem, to kamieni kupa…!

W tym miejscu postawiłem sobie pytanie, kto spowodował taką sytuację? Co do faktów rzecz jest bezsporna, że PO, gdyż to ona miała na sztandarze wyborczym niezależność Prokuratury i w drodze ustawy do tego doprowadziła, rozdzielając urząd Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego.

Stworzono organ ścigania przestępstw, pozornie zależny od sądu, ale de facto w swojej merytorycznej działalności bezkarny. Z tego powodu mieliśmy do czynienia ze skrupulatnym ściganiem maluczkich, nawet za kradzież dropsa w kwocie kilku złotych, bo to w końcu jest najłatwiejsze, a poważni aferzyści uchodzili bezkarnie.

Oczywiście nie mam na to wszechstronnych dowodów, ale intuicyjnie czuję w myśl zasady, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze i dlatego twierdzę na podstawie pojedynczych przykładów nagradzania urzędników za przymykanie oka względem aferzystów, że część administracji publicznej pozyskiwała całkiem legalnie profity z tego systemu funkcjonowania państwa.

Nietrudno zrozumieć, dlaczego dzisiaj mamy opozycję totalną, za plecami której kryją się rzesze osób uczestniczących w tym eldorado. Logika platformowa, a w zasadzie pozbawienie zdrowego rozsądku tej logiki, polega na tym, że totalna opozycja usiłowała zniechęcić do PiS hasłami typu – my dawaliśmy 12 razy niższe nagrody urzędnicze, niż PiS.

Hasło jest pozbawione zdrowego rozsądku z dwóch powodów. Po pierwsze, jeżeli wedle ocen prominentnych polityków platformowych, państwo pod ich rządami nie funkcjonowało, to urzędnikom przymykającym oczy na afery, żadne nagrody się w ogóle nie należały.

Po drugie, jeśli obecna władza odwróciła ten trend mówiący ustami b.MF, że „piniędzy po prostu nie ma i nie będzie”, to urzędnicy przywracający skarbowi państwa grube miliardy złotych godni są otrzymania sowitej nagrody. W końcu wynagrodzenie płaci się urzędnikom za zwykłą pracę, a nagrody za wyjątkowy efekt tej pracy.

Totalna opozycja liczyła jednak na przyziemny efekt zawiści wśród ludzi i tą metodą usiłowała zniechęcić wyborców do rządzących. W październiku 2019 r. sposób ten okazał się nieskuteczny, bo PiS zdobył większość w Sejmie pozwalającą na samodzielne rządzenie.

Opozycja, choć przegrała wybory do Senatu, to jednak utworzyła front wszystkich przeciwko PiS-owi i tym sposobem uzyskała fotel marszałka. Za pomocą drugiej izby parlamentu będzie usiłowała nadal bruździć rządzącym.

Ale to nie jest rozwiązaniem skutecznym, ponieważ Sejm może przegłosować każdą uchwałę Senatu i dlatego w chwili obecnej skupia się nad wyborami prezydenckimi, sądząc, że ma szanse pokonać Prezydenta Andrzeja Dudę.

Walka z urzędującym Prezydentem nie będzie jednak taka prosta, ponieważ tenże wykazał się szczególnymi osiągnięciami dla państwa i narodu, co w skali porównawczej czyni go najlepiej funkcjonującą głową państwa na przestrzeni ostatnich 30 lat.

Pomijam w tym porównaniu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ze względu na niepełną kadencję, a także trudności wynikające z zasadniczego rozdźwięku między Kancelarią Prezydenta, a Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, reprezentujących różne spojrzenie na dobro Polski.

Kończąc ten logiczny przegląd wydarzeń, łatwo zauważyć, że opozycji wcale nie chodzi o praworządność wynikającą z przestrzegania Konstytucji, o dobro narodu i państwa, ale o przyziemną kasę, którą straciła wskutek przegrywanych kolejnych wyborów powszechnych.

Najlepiej to zjawisko obrazuje formuła prawa Kalego z utworu „W pustyni i w puszczy”. Przejawia się to twierdzeniem, że jak rządzący zmienili skład Trybunału Konstytucyjnego, który PO chciała utrzymać dla siebie, to zarzut naruszenia Konstytucji, (choć de facto kontrowersyjny) roznoszony był nawet przez tekstylia i przekazywany w formie zdrady na forum Unii Europejskiej.

Jak dzisiaj skład Sądu Najwyższego nawołuje de facto do nihilizmu, w postaci oczywistego naruszenia pryncypiów demokratycznego państwa prawa w postaci trójpodziału władzy, to naruszenia Konstytucji nie ma.

Porównanie tych dwóch zjawisk jasno pokazuje, jakie rzeczywiste motywy przyświecają obecnej opozycji, a polegają one na podążaniu za przyziemną utraconą kasą. Reszta to opakowanie propagandowe stanowiące tylko szum dezinformacyjny. Pytanie tylko, czy Polacy dadzą się na to nabrać, czy nie…?

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *