A: Co tam panie w polityce, Chińczyki trzymają się mocno?
B: Mają się doskonale i z Europą pogrywają…
A: Jak to?
B: Sprzedali nam wirusa i teraz będą za bezcen wykupywać gospodarkę europejską, która z tego powodu stoi i z miesiąca na miesiąc traci na wartości.
A: Gorzej, bo w Ameryce jest podobnie.
B: Chyba tak, jednak do tego ich demokracja trzeszczy w szwach…
A: Nie rozumiem?
B: Istnieje przecież bardzo poważne podejrzenie sfałszowania wyborów prezydenckich.
A: Ale na to nie ma twardych dowodów.
B: Dlatego mówię o podejrzeniu. Nie ulega jednak wątpliwości, że demokracja amerykańska jest wartościowo przeszacowana…
A: Przecież, mają najstarszą na świecie demokratyczną konstytucję?
B: Prawda, tylko ta konstytucja doprowadziła do naruszenia zasady równości wyborczej.
A: Niby jak?
B: Przez dopuszczenie różnych zasad wyborczych Prezydenta w poszczególnych stanach.
A: Rzeczywiście. Nie dostrzegli, że władze stanowe mogą różnie wybierać, ale nie głowę całego państwa.
B: Co gorsza, nie wiem, czy amerykańskie sądy uznają ten zarzut za zasadny?
A: Czemu nie?
B: U nich, podobnie jak u nas, nie obowiązuje legalna, wiążąca sądy wykładnia prawa i dlatego sędzia, zwolennik Partii Demokratycznej, może uznać, że nic się nie stało…
A: To tak, jak w Unii Europejskiej. Ferują zasadę równości, ale zagłodzić chcą Polskę i Węgry z powodu sprzeciwu kulturowego.
B: Niestety, poczynają sobie, jak neokolonialiści w szczytowym okresie funkcjonowania!
A: Trochę im pozwalamy, kiedy polski sąd bierze w obronę Niemca o hitlerowskich poglądach..
B: Do tego w okresie rozpoczętej reformy sądownictwa. Przecież takiego sędziego należałoby natychmiast usunąć ze składu arbitrów.
A: Nie można natychmiast, bo obowiązują procedury, odwołania i sprawa rozciąga się na lata…
B: Dlatego nasza była pani premier przestrzegła Unię Europejską przed wprowadzaniem rozporządzenia sprzecznego z traktatami.
A: Natychmiast odpowiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej, że rozporządzenie można zaskarżyć do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
B: Dobre! Najpierw cię zagłodzą, a później próbuj sił w sądzie. Kojarzy mi się od razu powiedzenie doktora Strosmayera o pewnej anielicy…
A: Żarty, żartami, ale mamy bardzo poważny kryzys europejski i krajowy. Władze UE okazują się całkowicie nieodpowiedzialne, a polskie zbyt pobłażliwe w sferze wewnętrznej.
B: Zgadza się. Tolerowanie nielegalnych demonstracji w czasie pandemii może doprowadzić do nieprzewidywalnych dla autorów tych marszów skutków…
A: Kraj demokratyczny ma brutalnie rozganiać demonstrantów? Co by się wówczas działo w mediach europejskich…?
B: Czas tyka, jak ukryta bomba. W pewnym momencie zabraknie miejsc w szpitalach i wówczas samo społeczeństwo wymusi swoistego rodzaju zamordyzm!
A: To prawda, bo dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie…
B: Sęk w tym, aby dyktatorem został ktoś w rodzaju Piłsudskiego, a nie Hitlera lub Stalina…
A: Niestety, tu mamy korzystne prawdopodobieństwo, jak wygraną 6 w totolotka!
B: I to jest główny morał wynikający z drogi, którą kroczymy od demokracji do dyktatury…!
Karabeusz